[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znalazłaś wino? W jadalni stała karafka. Ach tak, rzeczywiście, zawsze tam stoi.Zostawiają też jedną wsalonie na wypadek, gdyby ktoś miał ochotę się napić.Bliżej tam niż dojadalni  mówił idąc za mną. Cieszę się, że przyszłaś.Akurat w porę, boczas nie płynął mi przyjemnie z Esther.139RS Nie śmiałam na niego spojrzeć; bałam się, by nie wyczytał z moichoczu, że wiem, co ich łączyło w przeszłości.Zdjęłam szlafrok, odwiesiłamgo i po raz drugi dzisiaj wśliznęłam się do łóżka, natychmiast zamykającpowieki. Czego chciała?  ośmieliłam się zapytać. Przyszło jej do głowy, że nie jest tu mile widziana i byłoby lepiej,gdyby zamieszkała w Rye.Zapewniłem ją oczywiście, że się myli.Intuicja podpowiadała mi, że kłamie.Zresztą nadto dobrze wiedziałam,dlaczego przyszła porozmawiać z nim do naszych prywatnych pokoi idlaczego wyszła natychmiast, gdy tylko się pojawiłam.Była zła, ale nie ztego powodu, że nie chciano jej w Haraldsdyke; nie chciał jej w sypialni.Tylko głupiec podgrzewałby w takich okolicznościach wygasły romans, acokolwiek dałoby się powiedzieć o Axelu, głupcem nie był. Moim zdaniem, znudziło ją życie na wsi.Vere prawie nigdzie niebywał zeszłego roku, a żywiołem Esther są proszone obiady i wszelkiegorodzaju towarzyskie spotkania.Mówiąc szczerze, chce zamieszkać w Ryenie dlatego, jak sądzę, że czuje się tu niemile widziana, ale marzy o tym, bywreszcie zmienić styl życia, teraz, gdy nic już jej nie stoi na przeszkodzie. Dlaczego miałaby się czuć niemile widziana w Haraldsdyke? Obserwowałam go spoza rzęs.Rozbierał się powoli, uważnie przyglądającdelikatnemu płótnu koszuli, czy nie nosi śladu zabrudzenia. Była tu panią przez ponad dwadzieścia pięć lat.Niektóre kobietynie lubią ustępować pola młodym dziewczynom.Sprytna wymówka.Wyjaśniała jej gniew i pośpieszne wyjście na mójwidok.140RS  Ale dlaczego przyszła do naszego apartamentu? Wiedziała przecież,że już leżę w łóżku. Zorientowałem się, że cię nie ma, i stałem zastanawiając się napodeście schodów, kiedy Esther wyszła z salonu.Zapytałem ją, gdzie jesteś.Oświadczyła, że musi ze mną coś omówić na osobności, więc zaprosiłem jątutaj. Zdjął wreszcie koszulę i zaniósł ją do swojej ubieralni.Leżałam całkiem nieruchomo, oczy miałam półprzymknięte, ręce inogi zaczęły mi znów drętwieć z napięcia i sprawiać ból.Zatrważające, jakłatwo przychodziło mu wymyślanie gładkich kłamstw.Po jakimś czasie wyszedł z ubieralni, zdusił świece i wsunął się dołóżka.Jego nogi leciutko dotknęły moich. Ależ jesteś zimna  powiedział przyciągając mnie do swegociepłego ciała. Mam nadzieję, że się nie przeziębiłaś. Nie. Zapragnęłam wtulić się w niego, poczuć wreszciebezpiecznie, świadoma, jak jestem zdenerwowana i że ogarnia mnie panika. Axel. Tak, pamiętam, że nie jesteś zupełnie zdrowa.Nie był zadowolony.Raczej wyczulam to instynktownie, niż dał mi posobie poznać. Ja.przepraszam  wymamrotałam, czując się jak niezdarne,przerażone dziecko, osaczone przez nieuchwytne nocne widziadła.Przepraszam cię, Axel. Za co?  spytał. Nie zrobiłaś przecież nic złego.Dobranoc,kochanie, śpij dobrze. Dziękuję  wyszeptałam, czując się ogromnie nieszczęśliwa.Dobranoc.141RS Ale sen nie nadchodził.Leżałam w wielkim łożu, chłód ogarniał mojeczłonki, stopy mi zlodowaciały; mój umysł nie był jednak odrętwiały, takjak ciało, i im dłużej leżałam w ciszy po ciemku, tym żywiej krążyły mojemyśli.Zaczęłam się wiercić, w końcu przysunęłam powolutku bliżej Axela,by się ogrzać, a wtedy on odwrócił się gwałtownie i przestraszył mnie,ponieważ myślałam, że śpi. Co się stało? Nic, zmarzłam trochę. Zmarzłaś! Chyba zamarzłaś! Chodz tutaj.Poczułam się lepiej, leżąc w jego ramionach.Zaczęłam odpływać wsen, ale przebudziłam się od razu w panice; Vere, Alice i Esther przyszli domnie we śnie, mówiąc:  Naprawdę musisz umrzeć, przecież wiesz". Drogie dziecko  powiedział Axel zdumiony, gdy usiadłam włóżku, chwytając z przestrachu powietrze. Co cię, na miły Bóg, opętałodzisiejszej nocy?  Po czym zapalił świecę i skonsternowany, przyciągnąłmnie do siebie.Miałam nerwy w takim stanie, że nie mogłam milczeć dłużej. Ja.ja podsłuchałam na dole rozmowę Vere'a i Alice wyszeptałam zdesperowana. Oni nie chcą, żebym zaszła w ciążę.chcieliby, żebym umarła bezdzietna, a wtedy ich dzieci wszystkoodziedziczą.oni chcą, żebym umarła! Poczekaj, poczekaj! W życiu nie słyszałem czegoś takzagmatwanego! Moja droga, Vere i Alice mogą, co zrozumiałe, pragnąćHaraldsdyke dla swego potomstwa, zapewniam cię jednak, że twoja śmierćim tego nie gwarantuje.Nic nie stoi na przeszkodzie, bym ożenił sięponownie i jeszcze raz, aż do skutku.Boże święty, przebacz.W każdym142RS razie, gdyby mieli mordercze instynkty, w co wątpię, jedyną osobą, którejchcieliby się pozbyć, jestem ja.Bo tylko ja stoję im na drodze.Brzmiało to rozsądnie, mówił zrównoważonym tonem i poczułamwstyd, że wpadłam tak głupio w panikę. Ale oni nie chcą, żebym miała dzieci, Axelu. Pewnie nie.Nikt w ich sytuacji by nie chciał.Skoro jednakzajdziesz w ciążę, pozostanie im tylko jedno: przekląć zły los po raz kolejny. Ale. Tak? Co cię jeszcze trapi? Przypuśćmy.to chyba możliwe.to znaczy, myślę.czy jestkonieczne, bym od razu miała dzieci? Czemu nie miałabym poczekaćtroszeczkę i urodzić je pózniej?Zapadła cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl