[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze środka dobiegał szum włączonego ksero.Zwiatełko z napisem Wyjście dostarczało trochę niezbędnego światła w całkowicieciemnym wnętrzu.Jane nie zapaliła lamp.W nikłym blasku ruszyła wstronę biura Marshy.Czuła się trochę głupio, zachowując się jak szpieg.W końcu była współwłaścicielką kliniki i mogła tu wejść, kiedy tylkochciała.Wolała jednak nie zwracać na siebie uwagi.Niech policja myśli,że żona doktora Westbrooka nie ma siły, by działać, i że jest tylkobezradną, zagubioną kobietą.Gdyby coś znalazła, zamierzała to przekazać Eltonowi.Klinika była bardzo mała, dlatego Marsha pracowała w niej zarówno jako urzędniczka, jak i recepcjonistka.Drzwi jej biura wychodziły narecepcję, żeby mogła widzieć przychodzących pacjentów.Jane weszła do tego pomieszczenia.Omiotła latarką biurko, naktórym znajdowały się tylko same ekrany i klawiatury bez komputerów.Brakowało też książek.Skierowała się do gabinetu Iana.Nie było tam również jego desktopa,ale Jane tylko się do siebie uśmiechnęła.Dzięki zapobiegliwości Marshywcale go nie potrzebowała.Postanowiła poszukać najpierw płyt, a pózniej zająć się innymirzeczami, o których mogła zapomnieć policja.Instynkt podpowiadał jej,że policjanci mogli nie zauważyć czegoś ważnego, co dobitnieświadczyłoby o niewinności Pana.Gdyby jeszcze podpowiedział jej, gdzie ma tego szukać.Zaczęła się rozglądać, zatrzymując się przy szafce, segregatorach iszufladach biurek.Zamknęła drzwi do niewielkiego składziku.Szafka poszła na pierwszy ogień.Przykucnęła przy niej i zaczęłametodycznie przeglądać wnętrze.Znajdował się tam papier do ksero ifaksu, jakieś koperty, inne przybory piśmiennicze.A także pudełko na płyty kompaktowe!Jane wyjęła je i otworzyła drżącymi palcami.Oczywiście wszystkiebyły podpisane: NextGen, software medyczny, Quicken 12.0, FileMakerPro6.Udało się! Nareszcie je znalazła!Postawiła pudełko na biurku Marshy.Znajdowało się na nim dużozdjęć jej siostrzenic i bratanków, a także kilka samej Marshy z Tiną.Janepoczuła, jak ścisnęło jej się gardło.Nie, Ian z pewnością jej nie zabił.Nie można pozwolić, żeby potwór, który to zrobił, kpił sobie zesprawiedliwości.Przejrzała zawartość szuflad.Znalazła tam głównie jakieś przyborybiurowe: zszywacz, parę spinaczy, gumkę i klej.Rozczarowana Janewestchnęła.Policjanci zabrali nawet luzne karteczki z notatkami.Szukali pewnie jakichś wiadomości dla Iana zostawionych przez ElleVanmeer.Powinna się tym przejąć, ale jakoś jej to nie obeszło.Szukała czegośinnego.Tego, na co oni nie zwrócili uwagi, pochłonięci tym, żeby wrobić Iana w te morderstwa.Podeszła do szafki z segregatorami.Zaczęła przeglądać papierypacjentów z nazwiskami na V, ale oczywiście nie znalazła tych, którenależały do Elle Vanmeer.Pod wpływem impulsu zajęła się innymi papierami, przechodząc doZ, a potem zaczynając od początku alfabetu, Ian miał więcej pacjentek,niż się spodziewała.Niektóre przeniosły się wraz z nim do nowej firmy.Te nazwiska nic jej jednak nie mówiły.Aż nagle zobaczyła takie,które wydawało się znajome.Tak, to była znana postać w kręgach sztuki.I jeszcze jedno nazwisko z pierwszych stron gazet.Skończyła te na B iprzeszła do C.Zatrzymała się na papierach Gretchen Cole.Jedna z jej modelek.Jane potarła palcem policzek.Kiedy Gretchen Cole została pacjentkąIana?Sprawdziła datę i stwierdziła, że po tym, jak przeprowadziła z niąwywiad.Jak to się mogło stać? No tak, przecież sama ich sobieprzedstawiła.Powoli powracały do niej obrazy z tamtego dnia.Kończyławłaśnie pracę z Gretchen i Ted miał się z nią umówić na sporządzeniegipsowych odlewów.Właśnie wtedy zszedł do nich Ian i powiedział, żelunch już gotowy, a ona ich sobie przedstawiła.Nic wielkiego.Zwykły zbieg okoliczności.To się czasami zdarzało,bo mąż lubił zaglądać do jej pracowni.Na przykład w przypadku Sharon Smith i Lisette Gregory.Próbowałaprzypomnieć sobie inne nazwiska, ale wyleciały jej z głowy.Terazbezwiednie zaczęła przeglądać papiery, szukając tych właśnie kobiet.Zaczęła literę G i po chwili się zatrzymała.Lisette Gregory.Sprawdziła datę.Podobnie jak Gretchen, Lisette została pacjentkąIana po spotkaniu w jej pracowni.To nieważne, mówiła sobie Jane, ale natychmiast przeszła do nazwiskna S.I znowu bez problemu odnalazła Sharon Smith.Oszołomiona Jane patrzyła na to nazwisko.Czuła się oszukana izdradzona.Dlaczego Ian nigdy jej nie powiedział, że kilka jej modelekzostało jego pacjentkami? Powinien był to zrobić, ponieważ sama mu je przedstawiła.Gdyby to dotyczyło jednej, jakoś by się z tym pogodziła.Ale nie trzech!Co to w ogóle miało znaczyć?Czyżby działał taki mechanizm:  Jeśli nie idą ci interesy, zajrzyj dopracowni Jane.Jej modelki są neurotyczkami, łatwo je przekonać, żepowinny sobie to i owo powiększyć.Nie, to nie tak.Przecież Ian był świetnym chirurgiem plastycznym, awiele z jej modelek operowało się nałogowo.Miały obsesję na punkcieswojego ciała.Zrobiłyby wszystko, by zachować młodość i urodę.Dlatego wciąż szukały ludzi, którzy mogliby im to zapewnić.Pewniesame zwróciły się do Iana.Mogło ich być więcej.Musiałaby przejrzeć wszystkie papiery, żebysię o tym przekonać.Zaczęła zamykać segregator, kiedy usłyszała lekkietrzaśniecie drzwi.Gdzie? Na tyłach! Czyżby zapomniała zamknąć drzwina zamek?Jane wyłączyła latarkę.Usłyszała miękkie kroki i cichy oddech.Wyciągnęła szyję i dostrzegła smużkę światła w holu.Przerażona zaczęła szukać kryjówki.Spojrzała na drzwi do składziku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl