[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie powinnaś mnie zostawiać.- Pewnie, Claire, teraz już wiem swoje.Jestem przerażona.- Nadal nie traktujesz sprawy poważnie, co?- Claire.- Jez podeszła do kuzynki.A potem zamarł w pół kroku.-Nie mam na to czasu - mruknęła.- Muszę zadzwonić.Idz czepiać siękogoś innego.Zamknęła drzwi dokładnie przed nosem Claire.Co jak się pózniejokazało, było błędem.Padała z nóg ze zmęczenia.Była zrozpaczona wydarzenia, miostatnich godzin.Więc kiedy podniosła słuchawkę, żeby zadzwonić doHugh, ledwo usłyszała ciche kliknięcie na linii, ale nie zareagowała. Rozdział 14- Miałaś jakieś kłopoty z dojazdem? - zapytał Hugh.Był ranek następnego dnia, zupełnie innego niż poprzedni.Niebobyło zachmurzone, a powietrze ciężkie.Wszyscy, którzy mijali Jez nastacji szybkiej kolei Concord BART, wyglądali na przygnębionych.- Niewielkie - odpowiedziała i usiada obok chłopaka.Siedzieli na końcu peronu, poza zadaszonym obszarem z ławkami,obok małego, betonowego domku ochrony.To było ustronne i bez-pieczne miejsce na spotkanie - na stacji o tej porze nie było żywej du-szy.- Zapięli motor grubym łańcuchem.Claire zawiozła mnie do szko-ły, obserwowała mnie jak wilkołak pilnujący obiadu.A ciotka Nan za-dzwoniła do szkoły, żeby się upewnić, że nie uciekłam z lekcji.Hugh się zmartwił.Delikatny, ciepły podmuch poruszył jego ja-snymi włosami.- Więc co zrobiłaś? Jez wyszczerzyła zęby.- Urwałam się.- Wzruszyła ramionami i dodała: - Poprosiłam chło-paka z zajęć w warsztacie samochodowym, żeby mnie tu podwiózł.Niebyło tak trudno.Uśmiechnął się do niej smutno i zapatrzył się w dal.- Ale przecież się dowiedzą.Naprawdę bardzo mi przykro, że wy-wracam ci życie do góry nogami.Znowu wzruszyła ramionami.- No tak, ale życie wszystkich ludzi jest zagrożone.- Wiem.- Zadrżał lekko.Podciągnął nogi i objął je rękami.Spojrzałna Jez, opierając brodę na kolanach.- Więc czego się dowiedziałaś? - Ta dziewczynka, którą Morgead wziął za Pierwotną Moc, wcalenią nie jest.Wyglądał tak słodko w tej pozycji, pomyślała wbrew sobieJez.Morgead nigdy w życiu by tak nie usiadł.Hugh się skrzywił.- Zwietnie.Jesteś pewna?- Tak.To był mały dzieciak, osiem lat.Naprawdę niezwykładziewczynka, ale nie aż tak niezwykła.Była.- Jez próbowała wymy-ślić, jak ją opisać.I nagle zobaczyła oczy Hugh.Były niezwykłe, nie-zmierzone, smutne i łagodne zarazem.Nagle Jez zrozumiała.Aż ją za-tkało.- Na boginię, wiem! Ona była jak ty.Ten dzieciak to Stara Dusza.Hugh uniósł brwi.- Tak myślisz?- Na pewno.Tak samo patrzyła, jakby widziała już wszystko, całąhistorię, i wiedziała, że człowiek jest tylko jej maleńką częścią.Wiesz, spojrzenie z szerszej perspektywy jakby była ponad głupimi ludzkimisprawami.- Ale to nie Pierwotna Moc - powiedział cicho Hugh.Wyglądał,jakby po części mu ulżyło, a po części był rozczarowany.- Więc kontakt z Morgeadem jest bezużyteczny.- Właściwie to nie.Ma dowód na istnienie Pierwotnej Mocy na ta-śmie wideo.- Jez opowiedziała o nagraniu, pożarze i błękitnym rozbły-sku.- Więc pewnie ktoś w pobliżu dziecka jest Pierwotną Mocą.Znamten teren i Morgead też.Może ustalić, kto to.Hugh zagryzł wargi.A potem spojrzał jej prosto w twarz.- Jak to przyjął, twój powrót i tak dalej?Jez wbiła wzrok w tory szybkiej kolei.Przypominały zwykle szynykolejowe z tą różnicą, że obok widniała tabliczka z napisem:  Uwaga!Trzecia szyna pod napięciem".Nagle coś zadudniło i ze świstem wje-chał pociąg jak futurystyczny biały smok.Zatrzymał się i kilka osób zniego wysiadło.Jez poczekała, aż pociąg odjedzie, nim odpowiedziała.- Morgead.w pierwszej chwili nie był zadowolony.Ale potem ja-koś się przyzwyczaił.Nie sądzę, żeby robił mi jeszcze jakieś problemy.No chyba że się dowie.No wiesz. Nie bardzo wiedziała, co jeszcze powiedzieć.Nie chciała rozma-wiać z Hugh o Morgeadzie.A już z pewnością nie chciała wyjaśniać, cosię wydarzyło.Zwłaszcza kiedy sama nie wiedziała, co o tym myśleć.- Nadal uważasz, że cię znienawidził gdy się dowie, że jesteś pół-człowiekiem? - cicho zapytał Hugh.Jez zaśmiała się krótko.- Uwierz mi.Jak w banku.Zapadła cisza.W głowie Jez pojawiło się pytanie.Gdyby miaławybierać między Hugh i Morgeadem.Kogo by wolała?Oczywiście to była idiotyczna myśl.l tak nie mogła mieć żadnegoz nich.Hugh był Starą Duszą i znajdował się poza jej zasięgiem.Niewspominając już o tym, że traktował ją jak przyjaciółkę.A Morgeadmoże i jest jej pokrewną duszą, ale zabiłby ją, gdyby odkrył prawdę.Ale mimo wszystko, gdyby miała wybór.Hugh czy Morgead?Dzień wcześniej bez wahania wskazałaby na Hugh.Czy to niedziwne, że teraz odpowiedziałaby całkiem odwrotnie?Bo chociaż to było niemożliwe i wiedziała, że to śmiertelnie nie-bezpieczne, to właśnie w Morgeadzie była zakochana.Zrozumiała to wtej chwili.Jaka szkoda, że nie mieli żadnej szansy.Jez złapała się na tym, że znowu się zaśmiała, a potem zdała sobiesprawę, że Hugh nadal jej się przygląda.Zaczerwieniła się.- Odpłynęłaś myślami.- Po prostu nie mogę się skupić.Chyba się nie wyspałam.Poza tymte wczorajsze atrakcje.Nadal była obolała po walce na kije i upadku zloną.Ale to jej problem, nie Hugh.Wzięła wdech i zmieniła temat.- Wiesz, jest coś, o co chciałam cię zapytać.Morgead powiedział,że Rada wygrzebała inną przepowiednię na temat tego, skąd pochodząPierwotne Moce.Słyszałeś o tym? Pokręcił głową, więc zacytowała:Jedno z krainy królów dawno zapomnianych. Jedno z paleniska, gdzie się iskra tli.Jedno ze świata dnia, wciąż obserwowane.Jedno ze zmierzchu, gdzie czas nocy nagli.- Ciekawe.- Szare oczy Hugh zabłysły.-  Jedno z paleniska".Tomuszą być wiedzmy Harman.Początkowo nazywano je KobietamiOgniska.- Aha.Ale ta linijka ze światem dnia.chodzi o człowieka, nie?- Tak to brzmi.- Tak właśnie pomyślał Morgead.To dlatego uznał, że ta maładziewczynka może być Pierwotną Mocą chociaż jest człowiekiem.Alenie mogę zrozumieć tego  gdzie dwoje patrzy".- Hm.- Hugh zapatrzył się w dal, jakby spodobał się to wyzwanie.- Jedyna rzecz, jaka przychodzi mi na myśl to wiersz.To szło jakoś tak: Noc ma tysiące oczu, dzień tylko jedno oko".Wiesz, oko to słońce, atysiące oczu to gwiazdy.- Hm.A księżyc? Hugh wyszczerzył zęby.- Nie wiem.Może autor nie był dobry z astronomii.- Cóż.to niewiele pomaga.Myślałam, że to może być jakaś wska-zówka.Ale prawda jest taka.że nawet nie wiemy, czy szukamy ludzkiejPierwotnej Mocy.Hugh znowu oparł brodę o kolana.- Racja.Ale dam znać Kręgowi Zwitu o przepowiedni.Może namjednak pomóc.-Przez chwilę milczał, a potem dodał: - Wiesz oni teżwykopali coś ciekawego.Najwyrazniej Indianie Hopi całkiem precy-zyjnie przewidzieli koniec świata.- Indianie Hopi? - A właściwie powinienem powiedzieć końceświata.Wiedzieli, że to się stało przed ich czasem i że stanie się znowu.Ich legendy mówią, że pierwszy świat został zniszczony przez ogień.Drugi przez lód.Trzeci skończył w wodzie, w potopie.A czwartyświat.Nasz świat.Ma się skończyć we krwi i ciemności.I to niedługo. - Pierwszy świat.? - mruknęła Jez.- Nie pamiętasz historii świata nocy? - Uśmiechnął się z przekąsem,ale oczy nadal miał poważne.- Pierwsza cywilizacja należała dozmienno-kształtnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl