[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobry pomysł - odparła ku jego zdziwieniu.- Zajmij się tym.Sięgnął do kieszeni i dopiero poniewczasie przypomniał sobie, żenie ma telefonu.Ani broni i blachy.Czy samochodu, skoro już o tymmowa.123 Amanda rzuciła mu swoją komórkę i nawet nie muskając pedałuhamulca, skręciła w zjazd z autostrady.- Co cię łączy z Sarą Linton? - spytała.Otworzył klapkę telefonu.- Przyjaznimy się - odparł.- Kilka lat temu pracowałam nad jedną sprawą z jej mężem.- To miło.- Niełatwo będzie zająć jego miejsce, przyjacielu.Will połączył się z informacją i poprosił o numer najbliższegodilera Cadillaca na Atlantę.Idąc za Amandą korytarzem prowadzącym do celi śmierci, Willmusiał przyznać - aczkolwiek tylko w duchu - że nie znosi odwiedzinw więzieniach, i to nie tylko w Coastal, ale i w każdym innym.Radziłsobie ze świadomością wiecznego zagrożenia przemocą, przez którezakłady karne przypominają kipiący garnek, zbyt długo stojący naogniu.Znosił zgiełk, brud i obstrzał martwych spojrzeń.Natomiastnie potrafił znieść poczucia bezradności, wynikającego zodosobnienia.Więzniowie handlowali prochami, prowadzili różne lewe interesy,koniec końców jednak nie decydowali o podstawowych rzeczach,które czyniłyby z nich ludzi.Nie mogli wziąć prysznica, kiedyprzyszła im na to ochota.Nie mogli się załatwić bez publiczności.Wkażdej chwili groziło im przeszukanie na golasa, włącznie zzaglądaniem do otworów ciała.Bez specjalnego zezwolenia nie moglipójść na spacer ani wypożyczyć książki z biblioteki.Ich cele naokrągło sprawdzano w poszukiwaniu kontrabandy, do którejzaliczano wszystko, od pism motoryzacyjnych po szpulkę nicidentystycznej.Jadali zgodnie z rozkładem narzuconym przez kogoś124 innego.Zwiatło gaszono według czyjegoś widzimisię.Ale najgorszybył sposób, w jaki ich traktowano.Strażnicy bez przerwy ich dotykali- wykręcali ręce na plecach, klepali po głowach podczas odliczania,popychali, szarpali.Do więzniów nie należało nic, nawet własneciała.Przypominało to pobyt w najgorszej rodzinie zastępczej podsłońcem, tyle że tu było więcej krat.Jako największe więzienie w Georgii Coastal między innymipełniło rolę jednego z głównych ośrodków przyjmowania skazańcówtrafiających do stanowego systemu karnego.Dysponowało ośmiomablokami z celami wyposażonymi w jedną albo dwie prycze, a takżeośmioma salami sypialnymi, w których umieszczano nadmiarprzyjętych.W ramach wstępnych przygotowań wszyscy więzniowieprzechodzili ogólne badania lekarskie, ocenę stanu psychicznego, testbehawioralny, a także klasyfikowano ich pod kątem zagrożenia, codecydowało o tym, gdzie trafiali - na oddziały o zaostrzonym,średnim czy złagodzonym rygorze.Jeśli mieli szczęście, procedura diagnostyczna i klasyfikacjazajmowały około sześciu tygodni; następnie przewożono ich doinnych zakładów karnych albo zamykano w którymś ze stałychoddziałów w Coastal.Zanim to nastąpiło, więzniowie przezdwadzieścia trzy godziny na dobę przebywali pod kluczem -pomijając godzinę dziennie, byli zamknięci w celach.Bez dostępu dopapierosów, kawy i napojów gazowanych.Wolno im było kupić jednągazetę na tydzień.Obowiązywał zakaz czytania książek, nawet Biblii.Nie mieli telewizorów.Zero słuchania radia.Zero telefonów.Naspacerniak wypuszczano ich trzy razy w tygodniu, pod warunkiem, żepogoda dopisywała, i tylko na taki czas, jaki pozostał z przysługującejgodziny poza celą w danym dniu.Odwiedziny gości przysługiwały125 jedynie tym, którzy przebywali tam od dawna, odbywały się jednak wpomieszczeniu przedzielonym metalową siatką, w którym trzeba byłowrzeszczeć, żeby przekrzyczeć innych.Bez dotykania.Bezprzytulania.Zero kontaktu fizycznego.Maksymalne środki bezpieczeństwa.Nie bez powodu samobójstwa popełnia się trzykrotnie częściej zakratkami niż na wolności.Na myśl o warunkach bytowych skazańcówkroiło się serce, dopóki ktoś nie zapoznał się z ich aktami.Zgwałcenienieletniej.Stosunek analny przy użyciu kija bejsbolowego.Przemocdomowa.Porwanie.Napad z bronią w ręku.Zabójstwo.Pobicie.Okaleczenie.Zakłucie nożem.Poderżnięcie gardła.Poparzenie.Ci najgorsi siedzieli w celach śmierci.Dopuścili się zabójstw takodrażających, że władze stanowe nie widziały innego wyjścia, jaktylko pozbawić ich życia.Byli odseparowani od reszty skazańców.Podlegali jeszcze większym ograniczeniom niż nowo przyjęciwięzniowie.Cały czas pod kluczem.W totalnej izolacji.Ani godzinydziennie na słońcu.Bez wspólnych posiłków.Nie wychodzili zażelazne kraty zamykające ich cele, pomijając cotygodniowy wypadpod prysznic.Całymi dniami nie słyszeli ludzkiego głosu.Latami nieczuli dotyku innego człowieka.Właśnie tam przebywał Boyd Spivey.W takim miejscu mieszkałten wielokrotnie odznaczany były detektyw, oczekując na śmierć.Gdy zamknęła się za nimi brama prowadząca do cel śmierci, Willpoczuł, że kuli ramiona.Więzienie zbudowano na planie szerokich,otwartych korytarzy, gdzie bez trudu można by zastrzelić uciekinieraz karabinu z odległości stu metrów.Zakręcały one ostro pod kątemdziewięćdziesięciu stopni, co miało zniechęcać maruderów.Wysokiesufity miały więzić żar, nieustannie bijący z wielu spoconych ciał.Wszystko było zabezpieczone drucianą siatką albo kratami - okna,126 drzwi, górne oświetlenie, wyłączniki.Mimo że była wiosna, temperatura w środku oscylowała wokółtrzydziestu stopni.Will natychmiast pożałował, że jego spodenki dobiegania są z przepuszczalnej tkaniny - najwyrazniej nie nadawały siędo noszenia pod grubymi dżinsami.Amanda, jak wszędzie, czuła sięjak u siebie w domu; nie przeszkadzały jej ponure kraty ani przyciskialarmowe rozmieszczone co trzy metry na wszystkich ścianach.Stalipensjonariusze Coastal mieli status brutalnych przestępców.Wielu znich nie miało nic do stracenia, a dzięki rozmyślnym aktom przemocymogło zyskać wszystko.Zabicie zastępczyni dyrektora GBI każdemupoczytano by za nie lada osiągnięcie.Will nie wiedział, jak traktowalitu gliniarzy, którzy załatwiali swoich kolegów po fachu, ale niesądził, żeby więzniom chcącym podnieść swój prestiż robiło to jakąśróżnicę.I właśnie dlatego eskortowali ich dwaj strażnicy o posturachprzypominających gabarytami lodówki przemysłowe.Jeden szedłprzed Amandą, a drugi za Willem, który czul się przy nim jakwymoczek.Nikomu nie wolno było wnosić broni palnej na terenwięzienia, ale strażnicy mieli przy pasach cały arsenał: gazpieprzowy, stalowe pałki i - co najgorsze - pęki kluczy, których brzękz każdym krokiem obwieszczał, że jedyna droga na zewnątrzprowadzi przez trzydzieści par zaryglowanych drzwi.Skręciwszy za róg, ujrzeli mężczyznę w szarym garniturze,stojącego przed kolejnymi zamkniętymi drzwiami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl