[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo mi miło.Julia zapaliła papierosa.Dawno nie czuła się tak dobrze.Piątek, 9.30Claudia Schulze całą noc spędziła przy łóżku męża.Miał ciśnienie 120/80, oddychałspokojnie i równomiernie.Ręce i nogi spowijały warstwy białego gipsu, na szyi miał kołnierzortopedyczny, a na głowie bandaże, spod których widać było jedynie oczy, usta i nos.Odżywianybył przez sondę; na szczęście oddychał samodzielnie i nie było potrzeby podłączać go dorespiratora.Mijała właśnie dziewiąta, kiedy Peter Schulze po raz pierwszy od wypadku otworzyłoczy.Chciał coś powiedzieć, ale żona nie dała mu dojść do słowa. Cii, kochanie, nie możesz nic mówić, lekarze zabronili.Wszystko będzie dobrze,najdroższy.Jestem przy tobie.Poczekaj, zawołam szybko doktora.Wstała, wyszła i po kilku chwilach wróciła z lekarzem.Ten obejrzał pacjenta, zaświeciłmu w oczy i pokręcił głową. To prawdziwy cud.Odruchy w porządku.Czy pan mnie słyszy? Jeśli tak, proszęporuszyć palcem wskazującym.Peter poruszył nim w górę i w dół. Fantastycznie.Jak z palcami u nóg? Może pan nimi poruszać? Doktorz niedowierzaniem ponownie pokręcił głową. Pani Schulze, za jakiś czas odzyska pani męża.Jeszcze kilka tygodni spędzi tu z nami, a potem czekają go miesiące rehabilitacji, ale z tego, cowidzę, dalej to już z górki.Muszę przyznać, że wczoraj nie byłem dobrej myśli. Wiem.Ja za to miałam przeczucie, że wszystko skończy się pomyślnie.To dzięki wamdostałam go z powrotem. Nie, to nie tak.W pani mężu drzemie potężna wola życia.Na to my, lekarze, nie mamyżadnego wpływu.Zdarza się, że ludzie z rakiem walczą z nim z całych sił i nagle wychodzą stądzdrowi.Inni poddają się i umierają.Czasem nasz los zależy od nas samych.Dobrze, terazpaństwa zostawię.Gdyby coś się działo, proszę nacisnąć czerwony guzik. Dziękuję. Claudia miała łzy w oczach.Nachyliła się i pocałowała męża w odkrytykawałek twarzy.Zamrugał.Jego oczy się śmiały.Piątek, 9.15Natasza Olpitz nie usnęła już po telefonie od Julii.Leżała w łóżku i myślała o tym, cousłyszała minionej nocy od Daniela.Kiedy mówił, zrozumiała, że nic nie wie o życiu, jakieprowadził.Długo siedziała i słuchała.Była zaszokowana, bezradna i przerażona.W pewnymmomencie chciała zerwać się z miejsca, ubrać i uciec.A jednak coś kazało jej zostać; możeciekawość, a może sposób, w jaki mówił.W końcu, kiedy na horyzoncie pojawiły się pierwszeczerwone smugi zwiastujące nowy dzień, podszedł, usiadł obok i objął ją.Była sparaliżowanajego słowami, lecz silne ramiona sprawiły, że poczuła, jak ciepło rozlewa się po całym jej ciele.Z początku jego opowieść była pozbawiona uczuć, niemal lodowata, ale po pewnymczasie coś się w nim przełamało; jego głos nabrał życia, drżał od emocji, a chwilami Danielz trudem powstrzymywał łzy.Opowiedział jej o swoim życiu, od samego początku, od chwiligdy wychowywał się w niewielkim miasteczku niedaleko Jerozolimy.Mówił o ciągłych starciachz Palestyńczykami, o tym, że kilka razy tylko cudem przeżył, o śmierci starszego brata, któryzginął na górze Synaj od rykoszetu, o swojej służbie w wojsku, o tym, że jako młody chłopakzostał zwerbowany przez Mosad izraelski wywiad.Tam przeszedł szkolenie.Okazał sięmatematycznym geniuszem, a oni natychmiast się na nim poznali.Jako dwudziestolatka łatwobyło im go ukształtować, tym bardziej że jego brat zginął od palestyńskiej kuli.Takich właśnieludzi potrzebowali.Inteligentnych, zaangażowanych i pełnych nienawiści do wrogów Izraela.Otrzymał świetne wykształcenie i w krótkim czasie stał się jednym z najlepszychspecjalistów komputerowych.Kiedy skończył dwadzieścia trzy lata, został szefem komórki.Dwalata pózniej odszedł z Mosadu, oczywiście za zgodą przełożonych, by objąć świetne stanowiskow pewnej międzynarodowej firmie z siedzibą w Tel Awiwie, która zaoferowała mu bardzo dużepieniądze i samodzielność.Jego sława komputerowego geniusza sprawiła, że stał się łakomymkąskiem, a ponieważ firma była potężna, jej szefowie cieszyli się, że zatrudniają kogoś, ktospecjalizuje się w problemach logistycznych.Laskin nie wiedział tylko, dlaczego naprawdęzdecydowali się go zatrudnić.Pierwsze pół roku spędził w Tel Awiwie, po czym kierownictwozleciło mu wdrożenie systemu komputerowego w nowo otwieranej filii w Moskwie.Miał teżnadzorować pracę systemu w początkowej fazie działania i szkolić przyszłych pracowników.Po kawałeczku dowiadywał się, do czego naprawdę go potrzebowali, lecz kiedy miał jużpewność, było za pózno.Za dużo zobaczył i za wiele wiedział o różnych transakcjach.Próbaodejścia oznaczałaby śmierć.Nie zabawił długo w Moskwie, bo dość szybko przeniesiono go dowłaściwej siedziby firmy w Niemczech.Tam dalej zajmował się logistyką.Chcąc nie chcąc, brałudział w tej przerażającej grze.W Mosadzie przeszedł intensywny kurs, dzięki któremu mówił poniemiecku jak rodowity Niemiec.Oprócz hebrajskiego znał też angielski, francuski i rosyjski.Zdobył niemiecki paszport.Dzięki swojej pracy poznał ludzi, którzy należeli do elity.Widział,jak za fasadą uczciwości i rzetelności rozgrywa się nieczysta walka i robione są brudne interesy.Pranie pieniędzy, handel bronią, gigantyczne transporty narkotyków z Rosji i EuropyWschodniej, handel ludzmi, którzy jak bydło byli przemycani przez granice, szantaże i niszczenieuczciwych przedsiębiorców.Ze swojej pracy znał też kilku zawodowych zabójców, lecz ciwystępowali zawsze pod pseudonimami.Najlepsi z nich używali dwudziestu i więcejpaszportów.Co ciekawe, nigdy się z żadnym z nich nie spotkał, a przynajmniej nic o tym niewiedział, i nie znał ich adresów.Był bezradny wobec potęgi pieniądza i przemocy.Wciążprzygotowywał plany, jak się wyrwać i uciec, lecz miał świadomość, że bez względu na to, gdziesię ukryje, i tak znajdą go i zabiją.Wszystko to opowiedział w nocy Nataszy.Powiedział też, że Irina nie miała o tympojęcia.Nie chciał narażać na niebezpieczeństwo jej ani Nataszy.Wrócił do czasu, kiedy pięć lat wcześniej je poznał, a Irina uznała, że koniecznie chce gomieć dla siebie.Nie wiedziała, że zakochał się w Nataszy, w której życiu był wówczas ktoś inny,z kim jednak Natasza nie chciała się wiązać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]