[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za to pił we mnie prze ni kli we spoj rze nie. A co do kład nie mia łaś?Drżą cy mi dłoń mi zno wu wy gła dzi łam su kien kę na ko la nach. Wiesz, je dy ną oso bą, któ ra tak na praw dę coś o mnie wie, jest Joss. A nie Mal colm? Nie El lie? Nie.Tyl ko Joss.Nie chcę, żeby kto kol wiek inny wie dział. Dzwi gasz na swo ich bar kach cho ler nie wiel ki cię żar, Jo. Cam. Nachyliłam się do niego.Moje załzawione oczy wpatrywały się w jego twarz, mój pulsprzy śpie szył, gdy pró bo wa łam zde cy do wać, czy mogę mu za ufać. Ja& Jo. On też nachylił się do mnie.Całe moje ciało zesztywniało pod wpływem jego poważnegospojrzenia. O tym, o czym przed chwilą ci opowiadałem, o adopcji i tatuażu, wie tylko garstkaludzi.Mama, tato, Peetie i Nate.A teraz jeszcze ty.Nasza znajomość zaczyna się dzisiaj od nowa.Nieje stem już tym dup kiem, któ ry za każ dym ra zem zle cię oce niał.Za ufaj mi.Pro szę. Dlaczego? Potrząsnęłam głową, zbita z tropu zainteresowaniem, jakie mi okazywał.Wiedziałam, że łączy nas obustronny pociąg fizyczny, nawet jeśli nie chcieliśmy się do niego na głosprzyznać, ale to& to było coś innego.Coś poważniejszego.Intensywniejszego.A przecież myślałam,że nie może istnieć nic intensywniejszego niż sposób, w jaki moje ciało budzi się do życiaw obec no ści Ca me ro na. Dlaczego? powtórzył za mną. Szczerze mówiąc, nie wiem.Wiem tylko, że nigdy nikogo niepotraktowałem tak jak ciebie i nigdy nie poznałem nikogo, kto by mniej na to zasługiwał.Jo, lubię cięi wbrew temu, co my ślisz, po trze bu jesz przy ja cie la.Te przeklęte łzy znowu napłynęły do kącików moich oczu i lada chwila mogły zacząć spływać popoliczkach.Wzięłam głęboki wdech, odrywając wzrok od Camerona i przenosząc go na ogromnebiurko ustawione w rogu pokoju.Stała na nim deska kreślarska, a na niej leżał rysunek, lecz z tejodległości nie widziałam, co przedstawia.Nadal nie umiałam zdecydować, czy mogę się przed nimotwo rzyć.Prze cią ga łam tę chwi lę, aż w koń cu na gle za py tał: Gdzie jest twój oj ciec, Jo? Dla cze go sama wy cho wu jesz Cole a? Nie wiem, gdzie on jest. Popatrzyłam na niego, zastanawiając się, czy w moich oczach widaćpust kę, któ rą czu łam w środ ku. Był agre syw ny.Cam przy gryzł war gi.Do strze głam, że moc niej za ci ska pal ce na kub ku z kawą. W sto sun ku do cie bie i Cole a?Po krę ci łam gło wą. Chro ni łam Cole a.On na wet go nie pa mię ta.I nie wie, że by łam bita.Cam zaklął pod nosem.Spuścił wzrok, żebym nie widziała gniewu, który w nim zapłonął.Tobyło& miłe.Miło było wiedzieć, że ktoś inny też to czuje.Nawet Joss nie wiedziała tego, co przedchwi lą mu wy zna łam. Jak dłu go to ro bił? Odkąd byłam mała. Miałam wrażenie, że słowa same rozchylają mi wargi, a potem spływają pobrodzie jak strużka wody, która nie mogła zatrzymać się w ustach. Aż do momentu, gdyskończyłam dwanaście lat.Był porywczy, agresywny i głupi.Właśnie takimi słowami opisałabymMurraya Walkera.Większość czasu spędzał poza domem, co pozwalało nam trochę odetchnąć, alekiedy wracał, bił mnie i mamę.Kiedy był w złym humorze, odwracałam jego uwagę od Cole a, żebybił mnie, a nie jego. Jezu, Jo& Cole miał dwa lata.Tato mógł by za bić go jed nym cio sem, więc to było je dy ne wyj ście. Co się z nim stało? Z twoim ojcem? niemal wypluł to słowo, jakby ten człowiek nie zasługiwałna to, żeby tak go na zy wać.Rze czy wi ście, nie za słu gi wał.Wy krzy wi łam usta z od ra zą, gdy przy po mnia łam so bie jego naj więk szy po pis głu po ty. Napad z bronią w ręku.Dostał dziesięć lat w zakładzie karnym Barlinnie Prison.Nie wiem, czyodsiedział cały wyrok, ani kiedy wyszedł.Wiem tylko, że gdy już wyszedł na wolność, my już dawnowyjechaliśmy z Paisley.Mama nikomu z naszego starego życia nie zdradziła, dokąd wyjeżdżamy.Jateż nie. Two ja mama za wsze taka była? Piła, ale nie aż tyle.Wte dy jesz cze nor mal nie funk cjo no wa ła. Ro zu miem, że za czę ła pić, kie dy twój oj ciec wy lą do wał za krat ka mi? Nie.Nigdy nie była świetną mamą, ale była lepsza niż teraz. Zamknęłam oczy, czując tępy bólw klatce piersiowej. Jej stan pogorszył się z innego powodu& Gdy dorastałam, w moim życiu byłatylko jedna osoba, której ufałam.Wujek Mick.Nie był moim prawdziwym wujkiem, tylkonajlepszym przyjacielem taty, gdy byli małymi chłopcami.Wujek Mick, w przeciwieństwie domojego ojca, był dobrym człowiekiem.Zarabiał na życie jako malarz i dekorator.Nigdy się niedowiedziałam, dlaczego kolegował się z moim ojcem, ale wydaje mi się, że w dzieciństwie dużorazem przeszli.Tato go wkurzał, ale wujek Mick nie zrywał z nim znajomości.Odwiedzał nas, kiedytylko mógł.Czasami zabierał mnie ze sobą do pracy. Ból przybrał na sile, gdy znowu zdałam sobiesprawę, jak bardzo mi go brakuje. Nie wiedział, że tato mnie bije.Przy nim tato się pilnował.Chyba zawsze trochę się go bał.Ale pewnego dnia, kiedy miałam dwanaście lat& Zalała mnie falawspomnień, a ja zadygotałam. To była sobota.Tato siedział i pił, oglądając w telewizji piłkę nożną.Popełniłam błąd i przeszłam przed telewizorem w bardzo ważnym momencie meczu.Uderzył mnie.Wylądowałam na podłodze. Gwałtownie wciągnęłam oddech, wpatrując się w dywan, jakbymznowu czuła tamten ból; ostry, piekący, mdlący. Zdjął pasek i uderzył mnie& Nadal mam przedoczami jego minę.Pamiętam, jak na mnie wtedy patrzył.Jakbym nie była dla niego ludzką istotą.A co dopiero jego córką. Zadygotałam i uniosłam wzrok, żeby spojrzeć na Camerona.Miał bladą,napiętą twarz, jakby z trudem panował nad emocjami, które go ogarnęły. Miałam szczęście, żenagle przyszedł wujek Mick.Już na klatce schodowej usłyszał krzyki.Wpadł do mieszkania i odkrył,co się dzieje.Wujek Mick był potężnym mężczyzną, więc& cóż, tamtego dnia załatwił mojemu taciepobyt w szpitalu.Został aresztowany, ale ani on, ani ojciec nie powiedzieli policji, o co tak naprawdęposzło.Bali się, że we wszystko wmiesza się opieka społeczna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]