[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jeśli w jego rękach będzie i jedno, i drugie, towiadomo, że to właśnie on, Triszkan, przejmie schedę postarym Arsenie.Dobre sobie, a to się młody rozmarzył!- Zajmiesz się kadrami, miejmy nadzieję, że poradziszsobie lepiej niż z informacją.A na szefa informacji kogośposzukam.Uderzenie było celne i okazało się nawet bardziej dotkli-we, niż Arsen się spodziewał.Wiktor dosłownie zzieleniał natwarzy.- Jest pan niezadowolony z mojej pracy? - zapytał drżą-cym głosem.- No, jak by ci to powiedzieć.Wprawdzie doskonałościna tym świecie nie ma, trzeba jednak do niej dążyć.Nie potra-fiłeś się dowiedzieć, kto podkablował Kamieńską.Nie mo-żesz znalezć na nią żadnego haka.Do tej pory nie wysondo-wałeś, dlaczego Denisow prowadzi z nami podwójną grę.Niepotrafisz zrobić nawet takiej prostej rzeczy, jak dowiedziećsię, kto z naszych ludzi z naruszeniem instrukcji włamał siędo mieszkania Kamieńskiej.Czy to nie sporo jak na tak krótkiodcinek czasu? Jeśli sytuacja się nie zmieni, nie będziemy wstanie wykonać ani jednego zlecenia.Dlatego spróbuj zapa-nować nad kadrami, a do informacji zatrudnię kogoś innego.422 - Kamieńską? - szybko zapytał Wiktor, a Arsen znowuuśmiechnął się w duchu.Oho, chłopczyk się boi, że Kamieńska go przeskoczy,zdobędzie lepszą pozycję i zacznie nim kierować.No proszę,strach go obleciał! Gotów jest nawet przejąć kadry i przyznać,że nie poradził sobie ze swoją działką, jeśli Kamieńska zajmiestanowisko nie wyższe niż jego własne.Oczywiście, na twa-rzy ma wypisaną niechęć do Kamieńskiej.Na samo jejwspomnienie dostaje dreszczy.No nic, trzeba będzie Wiktoraprzywołać do porządku, niech wie, że musi się jeszcze dużouczyć.- Nie, synku, o swoich planach względem Kamieńskiejjuż ci mówiłem.Musi mnie zastąpić.A na twoje stanowiskoNatik kogoś wybierze.- Z pana słów wynika, że nie wątpi pan w sukces - zau-ważył Wiktor jak gdyby nigdy nic, i Arsen docenił jego spo-kój i opanowanie.- Negocjacje z Kamieńską ruszyły do przo-du?- I tak, i nie.- Arsen zaśmiał się.- Z jednej strony, niemam na razie czym jej zagrozić.Można ją oczywiście nastra-szyć, ale to nieskuteczna metoda.Zastraszanie dobre jest dlacelów jednej konkretnej operacji.Zrób to i to, inaczej tobie itwoim bliskim stanie się krzywda.Są tylko dwa sposoby,żeby zmusić kogoś do stałej współpracy: przekonać go doswojej racji albo zagrozić, że nagłośni się jakąś tajemnicę,która się nie zdezaktualizuje jeszcze przez wiele lat.Natomiaststrach przed przemocą fizyczną, jak pokazuje życie, sprawdzasię tylko na krótko.Na dłuższą metę nie działa.Kamieńska niema żadnej tajemnicy, przynajmniej próbujesz mnie o tym prze-konać.Była jedna, ale, jak się okazało, ktoś ją nam sprzątnąłsprzed nosa.Z drugiej jednak strony, zaczęła ze mną rozma-wiać, a to już dużo.Zaczęła wykazywać zainteresowanie,423 mimo woli się przy tym odsłaniając.Niedawno na przykład,zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, rozmawiała ze mnąjak ze swoim podwładnym.To oznacza, że w jej podświado-mości tkwi pragnienie bycia zwierzchnikiem.Ponieważ jestkobietą, i to kobietą trzezwo myślącą, nie może nie wiedzieć,że zasady panujące w resorcie MSW nigdy nie pozwolą jejwdrapać się na kierownicze stanowisko.Po prostu dlatego, żejest kobietą.Kamieńska głęboko ukryła to pragnienie i upar-cie udaje, że w ogóle nie rozumie, o czym mowa.A okazałosię, że ma chrapkę na władzę.I właśnie tym ją przyciągnę.Będę rozmawiał z nią o rzeczach, które ją interesują, choć onasama nie zdaje sobie z tego sprawy, bo leżą w sferze jej pod-świadomości.Może sama będzie się sobie dziwić, ale zacznieco wieczór czekać na mój telefon i nie zaśnie, dopóki z niąnie porozmawiam.Uzależni się ode mnie.A dzień, w którymzgodzi się ze mną spotkać, będzie dniem mojego największe-go triumfu.Jeśli zgodzi się na spotkanie, będzie to oznaczało,że ją zwerbowałem.Aleksander Kamieński  przejął niebieskiego moskwicza odAleksieja Czistiakowa i pojechał za Triszkanem w stronędzielnicy ulic Szarikopodszypnikowych.Moskwicz zatrzymałsię w małym, ciemnym zaułku, i Triszkan zniknął za jakimiśniepozornymi drzwiami.Nie było go ze trzydzieści minut.Aleksander trzymał się ściśle wskazówek siostry - miał niewysiadać z samochodu, nigdzie się nie pchać i niczego niebadać.Przedwczoraj również śledził Triszkana, tylko w innejczęści miasta, czekał na niego około czterdziestu minut, akiedy przekazał tę informację Nasti, siostra powiedziała:- Chyba jezdzi na jakieś umówione spotkania.Sanieczka,jeśli tylko jeszcze raz coś takiego się zdarzy, po zakończonym424 spotkaniu nie jedz za nim, ale spróbuj spokojnie zaczekać,może pojawi się ktoś jeszcze.Przyjrzyj się, co to za ptaszek.Dlatego dzisiaj Aleksander nie ruszył się z miejsca, po-zwalając niebieskiemu moskwiczowi spokojnie się oddalić, izaczął cierpliwie czekać, aż w niepozornych drzwiach ukażesię osoba, którą odwiedził Triszkan.Kilka minut po odjezdzie Wiktora drzwi się otworzyły i naulicy pojawił się dobrze zbudowany chłopak średniego wzro-stu w wieku około dwudziestu pięciu lat.Chłopak zatrzymałsię na chwilę, obrzucił spojrzeniem zaułek i stanowczym kro-kiem ruszył w stronę nowiutkiego mercedesa zaparkowanegow pobliżu.Po chwili wahania Aleksander postanowił, że chy-ba jeszcze zaczeka.Chłopak zupełnie nie przypominał osoby,do której poważni, pracujący w milicji mężczyzni przyjeżdża-ją póznym wieczorem na potajemne spotkania.Minęło kolejne dziesięć minut i na ulicę wyszedł starszymężczyzna.Owijając się płaszczem przed zimnem, niespiesz-nym krokiem ruszył w dół zaułka w stronę oświetlonej trasy.Aleksander już miał włączyć silnik, żeby po cichu podążyćjego śladem, ale postanowił jeszcze poczekać, dopóki męż-czyzna nieco się oddali.W momencie, kiedy uznał, że odle-głość między nimi jest wystarczająco duża, by mógł ruszyć zmiejsca bez obawy, że spłoszy  obiekt , mężczyzna w płasz-czu wszedł do budki telefonicznej.Kamieński siedział zamy-ślony jeszcze przez kilka sekund, po czym jednak ruszył,minął stojącego w budce mężczyznę, wyjechał na trasę i za-hamował.Uznał, że jeśli mężczyzna zauważył samochód iobawia się prześladowcy, to lepiej minąć go i się ukryć.Wyjął z kieszeni radiotelefon i zadzwonił do siostry.Zaję-te.Znowu wybrał numer.Ponownie zajęte.Obejrzał się, wy-patrując takiego miejsca, z którego można by zauważyć425 wychodzącego z zaułka mężczyznę, nie rzucając mu się przytym w oczy.Miejsce się znalazło, ale żeby się tam dostać,musiał wykonać szereg sprytnych manewrów.Zająwszy wkońcu wygodną pozycję, Aleksander znowu wybrał numertelefonu Nasti.Tym razem nie był zajęty, ale w tej samejsekundzie Kamieński dostrzegł obserwowanego mężczyznę.Kroczył niespiesznie, tak jak przedtem, z rękami w kiesze-niach płaszcza i z głową wciągniętą w ramiona.- Halo.- W słuchawce rozległ się głos Nasti [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl