[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cienierzucane przez księżyc zamieniły miasto w skupisko dziwacznych urwisk i turni.Klapy wszystkich namiotów były opuszczone, powietrze wypełniała mieszaninazapachów ognisk i warzonej na nich strawy.Pozostałe Mądre spotykały się tu prawie codziennie, noce jednak spędzaływśród swych szczepów.Kilka nawet spało dzisiaj w Rhuidean.Ale nie Bair.Obo-zowisko znajdowało się w takiej odległości od miasta, na jaką zgodziła się Bair,gdyby nie mieszkał w nim Rand, bez wątpienia nakazałaby rozbić je w górach.Egwene szła najszybciej, jak mogła, przyciskając płaszcz do ciała.Czuła wni-kające podeń lodowate macki, które szarpią jej skórę za każdym razem, gdy nagienogi rozchylają poły.Cowinde musiała podkasać swoją białą szatę do kolan, że-by nadążyć i stosownie iść parę kroków przed nią.Egwene nie potrzebowała, bygai shain wskazywała jej drogę, ale ponieważ kobiecie kazano pójść po nią, na-raziłaby ją na wstyd, a może nawet obrazliwą reprymendę, gdyby odprawiła jąwcześniej.Zaciskając szczękające zęby, żałowała, że jej przewodniczka nie bie-gnie.Namiot, w którym mieściła się łaznia parowa, nie różnił się niczym od pozo-stałych, tak samo niski i szeroki, z opuszczonymi wszystkimi klapami, na dodatek111z zakrytym otworem kominowym.Po ognisku, które rozpalono tuż obok, pozo-stały tylko rozżarzone węgle, rozsypane na paru kamieniach wielkości ludzkiejgłowy.Za mało było światła, żeby określić, czym jest znacznie mniejszy, skry-ty w cieniu kopczyk obok wejścia do namiotu, Egwene wiedziała jednak, że torówno złożone ubrania kobiet.Wziąwszy jeden głęboki, lodowaty wdech, pośpiesznie zrzuciła buty, strząsnę-ła kaftan z ramion i zanurkowała do wnętrza namiotu.Po krótkiej chwili przeni-kającego dreszczem zimna zanim zdążyła opaść-klapa przesłaniająca wejściewzięła ją w swe kleszcze gorąca para, wyciskając pot, który w mgnieniu oka okryłjej ciało lśniącą powłoką, podczas gdy ona sama wciąż jeszcze gwałtownie pró-bowała zaczerpnąć tchu i nie mogła powstrzymać dygotania.Trzy Mądre, które uczyły ją chodzenia po snach, siedziały na ziemi, nie zwa-żając na zlewający je pot, ich długie do pasa włosy były całkiem wilgotne.Bairrozmawiała z Melaine, której piękne zielone oczy i rudozłote pukle stanowiłyrażący kontrast z pomarszczoną twarzą i długimi, siwymi warkoczami starszejkobiety.Amys też miała siwe włosy a może to tylko ich jasny odcień spra-wiał takie wrażenie ale mimo to nie wyglądała staro.Podobnie jak Melainepotrafiła przenosić niewiele spośród Mądrych wykazywało takie zdolności a jej twarz nie była naznaczona piętnem czasu, co przywodziło na myśl Aes Sedai.Moiraine, szczupła i drobna w porównaniu z pozostałymi, wyglądała na równieniewzruszoną, mimo potu, który spływał po jej jasnej, nagiej skórze i przylepiałciemne włosy do czaszki.Mądre oczyszczały ciała z potu i brudu całego dnia zapomocą cienkich, zakrzywionych blaszek z brązu zwanych staera.Ociekająca Aviendha przykucnęła obok wielkiego, czarnego kociołka wypeł-nionego rozgrzanymi, okopconymi kamieniami, który stał dokładnie na środkunamiotu, i posługując się parą szczypiec, ostrożnie przeniosła do niego ostatnikamień z mniejszego kociołka.Zrobiwszy to, opryskała kamienie wodą z tykwy,a w powietrze uniosły się kłęby pary.Gdyby z jej winy temperatura w namiocieopadła, zostałaby.w najlepszym przypadku, surowo skarcona.Podczas następne-go spotkania Mądrych w łazni kolej na pilnowanie kamieni przypadała Egwene.Egwene przysiadła ostrożnie na skrzyżowanych nogach obok Bair zamiast.warstw dywaników, namiot miał tylko kamieniste podłoże, nieprzyjemnie gorąco,nierówne i wilgotne i przeżyła szok, zauważywszy, że Aviendhę wychłostanoi to niedawno.Kiedy dziewczyna ostrożnie zajęła swoje miejsce obok niej, mimokamiennego wyrazu twarzy nie potrafiła ukryć zażenowania.Czegoś takiego Egwene się nie spodziewała.Mądre stosowały surowszy reżimod dyscypliny narzucanej w Wieży, a Aviendha przykładała się do nauki prze-noszenia z ponurą determinacją.Nie potrafiła wprawdzie, chodzić po snach, alewkładała tyle samo starań w przyswajanie wszelkich umiejętności Mądrych, cow naukę władania bronią, kiedy jeszcze była Panną.Zdradziwszy Randowi, żeMądre obserwują jego sny, została oczywiście przez nie zmuszona do strawienia112trzech dni na wykopywaniu i zasypywaniu jam w ziemi, głębokich po szyję, alebyła to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy Aviendha postąpiła niewłaściwie.Amysi pozostałe dwie Mądre tak często stawiały ją za wzór potulnego posłuszeństwai stosownego hartu ducha, że Egwene miała niekiedy ochotę wrzeszczeć, mimoże Aviendha była jej przyjaciółką. Dojście tutaj zabrało ci dużo czasu zauważyła Bair zrzędliwym tonem,podczas gdy Egwene wciąż jeszcze starała się umościć jak najwygodniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]