X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ktośprzeszukał.Spojrzał na fotel pasażera.Simone nie było w samochodzie, jej torebka teżzniknęła.Odeszła, pomyślał.Poszła po rozum do głowy i uciekła z tego piekła,póki mogła.Oparł ręce na desce rozdzielczej, chwytając oddech.Zatrzymałspojrzenie na stacyjce.Kluczyków nigdzie nie było widać.Z przerażeniemodwrócił się i sprawdził z tyłu.Nie było ani torby Emmy, ani pudełka zeswetrem.Simone odeszła i zabrała wszystko.Opadł na fotel, zdezorientowany, zmęczony.Popatrzył na grubą książkę, którątrzymał na kolanach.Otworzył ją, zaczął przeglądać nazwiska, adresy i numerytelefonów.To początek, pomyślał.Wtedy otworzyły się drzwi.Simone Noiret wsunęła się do wozu.- Gdzie byłaś?Simone aż się wzdrygnęła.- Przespacerowałam się na szczyt wzgórza i z powrotem.Jeśli musiszwiedzieć, chciałam zapalić.- A rzeczy Emmy?- Włożyłam je do bagażnika na wypadek, gdyby któreś z nas chciało siępołożyć.Jonathan pokiwał głową, uspokoił się. - Przepraszam.Nie chciałem na ciebie warczeć.To dlatego, że właśnie tamprzyszli.Do naszego pokoju w hotelu.Wszystko przetrząsnęli.Od góry do dołu.Ale byli dobrzy.Staranni.Muszę im to oddać.Większość rzeczy odłożyli namiejsce.Mało brakowało, a bym się nie połapał.Simone patrzyła na niego, w jej oczach odbijał się jego strach.- O czym ty mówisz? Kto? Policja?- Nie.Przynajmniej nie prawdziwa policja.- Powiedział jej o oderwanejpodszewce wewnątrz walizki i dziwnym zagłębieniu wielkości talii kart.- Chodziło im tylko o walizkę Emmy? - zapytała Simone.- Czego szukali?- Nie wiem.- Pomyśl, Jon.Co mogło być w środku? Zignorował pytanie.Nie miał pojęcia.- Zapuść silnik.Może już idą.- Spokojnie - powiedziała Simone.- Nikt nie idzie.Spójrz.Popatrzył przeztylną szybę.Ulica była pusta.Taka pogoda skłaniała dotego, żeby siedzieć w czterech ścianach.Usiadł wygodnie i zamknął oczy.- W porządku - mruknął.- Nic nam nie grozi.- Oczywiście.- Słyszałem głosy w korytarzu.Chyba kierownik hotelu był z policją.Rozmawiali o policjancie z Landquart.Wiedzą, że to ja.- Na razie jesteś bezpieczny.To najważniejsze.- Simone wskazała książkę najego kolanach.- Co to?- Książka adresowa Emmy.Muszę znalezć kogoś, kogo znała w Asconie.Jeślite bagaże przysłał jej znajomy, tu będzie jego nazwisko.- Mogę?Jonathan podał jej oprawiony w skórę notes.Był gruby jak Biblia i dwa razycięższy.Emma lubiła mówić, że zawiera jej życie, ni mniej, ni więcej.Simonepołożyła go na kolanach i otworzyła z powagą, jak modlitewnik.Na wyklejcewidniało nazwisko Emmy.Poniżej adresy.Najnowszy na Avenue de Collonges,Genewa.Wcześniej Rue St.Jean w Bejrucie.ONZ-ow-ski obóz dla uchodzcówDarfur w Sudanie.Lista ciągnęła się w przeszłość, mapa drogowa niegdyś jegożycia.- Ile ma tu nazwisk? - zapytała Simone.- Jest tu każdy, kogo kiedykolwiek poznała.Emma nigdy nikogo niezapominała.Razem ślęczeli nad kolejnymi stronami.A-Z.Szukali adresu w kantonieTicino.Ascona.Locarno.Lugano.Numeru telefonu z kierunkowym 078. Znalezli nazwiska ze wszystkich zakątków świata.Tasmania, Patagonia,Laponia, Grenlandia, Singapur, i Syberia.Ale nie znalezli wzmianki o Asconie.Pół godziny pózniej Simone odłożyła książkę adresową na deskę rozdzielczą.Emma nie znała nikogo, kto mieszkałby w leżącym najbardziej na południekantonie Szwajcarii.Ascona nie istniała.Jonathan przetrząsnął kieszenie i wyjął połówki kwitów bagażowych Emmy.- Wciąż je mamy.Portier powiedział, że nazwisko nadawcy zostałozanotowane na stacji nadania.- Nie sądzę, żeby w Szwajcarii łatwo było wydobyć takie informacje.Zażądajądokumentów.- Pewnie masz rację.- Jonathan podał jej kwity, potem zapuścił silnik.- Dokąd jedziemy?- A jak myślisz? - Spojrzał przez ramię, wycofując auto na drogę.Simoneporuszyła się w fotelu, odgarnęła włosy za ucho.- Ale Emma nie miała tam nikogo znajomego.Nie wiemy, gdzie zacząćposzukiwania.Na co liczysz?Jonathan skręcił w dół i położył nogę na pedale gazu.- Wiem, jak się dowiedzieć, kto przysłał Emmie te rzeczy. 20Pięć minut przed północą nieoznakowana furgonetka podjechała do strefyzaładunku na zapleczu Robotica AG w przemysłowej dzielnicy Zurychu.Wysiadło czterech mężczyzn.Wszyscy mieli ciemne ubrania, czapki głębokonaciągnięte na czoła, chirurgiczne rękawiczki i buty na gumowych podeszwach.Ich przywódca, niższy o jakieś osiem centymetrów od pozostałych, stuknął wdrzwi po stronie pasażera i van odjechał.Wgramolił się na rampę i minął drzwi z karbowanej stali, które strzegły wstępudo strefy załadunku.Trzymał w ręce dwa klucze.Pierwszym wyłączył systemalarmowy.Drugim otworzył wejście dla pracowników.Mężczyzni kolejnoweszli do ciemnego budynku.- Mamy siedemnaście minut do czasu następnej rundy patrolu - powiedziałgłówny inspektor Marcus von Daniken, gdy zamknął za nimi drzwi.- Spieszcie się, ale uważajcie, czego dotykacie, i pod żadnym pozorem niewolno wam niczego wynieść z terenu zakładu.Pamiętajcie, że nas tu nie ma.Mężczyzni wyjęli z kurtek latarki i ruszyli korytarzem.Von Danikenowitowarzyszył My er z logistyki i wsparcia, K�bler z sił specjalnych i komandosKrajcek.Wszyscy znali okoliczności towarzyszące operacji.Wszyscy wiedzieli,że jeśli zostaną przyłapani, to koniec ich kariery i mogą trafić do więzienia.Lojalność wobec von Danikena przeważyła nad ryzykiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.