[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobra, to może jeszcze jednego drinka!Tym razem wysłali malucha, żeby mnie obsłużył. Mikey to jakiś twój krewny? zagadałam. Pewnie, proszę pani odpowiedział dziwnym, metalicznym głosem. Wszyscywyglądamy identycznie.Wszyscy jesteśmy braćmi.Nie wiedziałam, czy żartuje.Po drugiej latte czułam się o niebo lepiej.Mleko i wóda.Niewinność i grzech.Kiedy podniosłam szklankę, żeby wysączyć resztkę, uderzył mnie pewien zapach.Cierpki.Kaznodzieja czy ktoś taki, ubrany w kapelusz i czarny, przykurzony płaszcz z wykładanymkołnierzem, wszedł do środka i usiadł na pękniętym winylowym siedzeniu. Zajęte powiedziałam obcesowo. Miło cię znowu zobaczyć, Parrish.Przyjrzałam mu się uważniej. Nie znam pana. Czułam swędzenie w strategicznych miejscach: na rękach, nogach,głowie. To pomódlmy się o to, byś sobie przypomniała. Pochylił głowę.Cierpki zapach, teraz silniejszy.Chyba już pamiętałam.Czyżby Lang? Io Lang? Lewą ręką ujęłam szklankę, by prawa mogła niezauważeniewyciągnąć garotę.Zachichotał. Nie musisz się uciekać do tak.brutalnych środków, Parrish.Przecież to zwykłe spotkaniew interesach.Przyglądałam mu się z boku, doszukując się znajomych rysów twarzy.Na przyjęciu uJamona to był zupełnie inny facet.Ten miał dłuższy nos, do tego krzywy, cerę rumianą imiejscami złuszczoną, odstające czoło.Na płaszczu wisiały krzyżyki i różaniec. Tylko mi nie mów powiedziałam z ironią że jesteś blizniaczym bratem Langa. No to jeszcze sobie popatrz, moja droga.Uniósł głowę, bym mogła spojrzeć mu prosto w oczy.Na chwilę całe oblicze uległo przeobrażeniu: odcień karnacji, budowa kości, wejrzenie.Tenwłaśnie człowiek bez dwóch zdań! ostrzegł mnie przed zatrutym jedzeniem u Jamona. Jak to robisz? zapytałam szeptem.On nie założył sobie maski, on.chyba użył czarów. Powiedzmy, że zarobiłem i mam. Jego twarz z powrotem upodobniła się do obliczakaznodziei. Pewnie i ty byś mogła.Pod wpływem emocji serce zaczęło mi walić jak szalone.Zafascynowały mnie korzyści z posiadania takiej umiejętności, aż mną telepało.Z trudem sięopanowałam, musiałam zachować jasność umysłu. Czego chcesz? wymknęło mi się trochę za szybko.Pewnie zaraz zapytam, czy mam siępołożyć i rozkraczyć nogi.Wręczył mi miniaturowy dysk. Tu znajdziesz adres.Dostarczysz mi zawartość plików komputerowych.Zabijesz każdego,kto cię zobaczy. A wtedy? No proszę, znowu to samo! Coś taka napalona? Wyluzuj, Parrish, wyluzuj. Dzięki mnie staniesz się niewidzialna.Przywołałam malucha i zamówiłam zwykłą czarną kawę, zero alkoholu.Nie chciałam, żebyLang się ulotnił, nim zrobię porządek w myślach.Napiłam się i oparzyłam w gardło.Maluch zaśmiał się, co zabrzmiało tak, jakby dziecko zakaszlało w blaszany bębenek.Kazałam mu spadać, grożąc, że wypruję z niego rezonator.Kiedy się oddalił, zmierzyłam Langa świdrującym wzrokiem. Przydatna sztuczka, naprawdę.Co trzeba zrobić, żeby móc ją stosować? W grę wchodzijakieś voodoo? Mam sobie wyrwać serce i nakarmić nim diabła? Na koniec, żeby to miało ręcei nogi, zapytałam jeszcze: A tak na marginesie, to czemu akurat ja? Znajdziesz w Trójce tysiącnajemników, którzy zrobią dla ciebie ten włam.Prawdę mówiąc, to nie moja specjalność. Cosię ze mną dzieje? Próbuję go zrazić?Odczekał chwilę, jakby delektował się smakiem następnej odsłony w przedstawieniu. Jeśli zawartość tych plików trafi we właściwe ręce, twój szacowny chlebodawca dostaniewyrok śmierci.Mondo z wyrokiem śmierci! Już mnie nie obchodziło, jakie są jego zamiary.Przekonał mnie!Połknęłam haczyk na lince z dziesięciotonowym ciężarkiem.Pomogłabym mu nawet gratis.* * *Kiedy zjawiłam się w domu Doll, Stolowski spał: z kącika ust ściekała mu ślina, gałki ocznedrżały w fazie REM.Zwinął się jak dzieciątko na stole laboratoryjnym.Jeszcze nie potraktowałam go e-tellem, ajuż miał połowę objawów.Pod pachę wcisnął replikę kobiecej głowy z torsem.Wyciągając ją,zauważyłam migdałowe oczy i różowe loki na sztucznej czaszce.A mówią, że nie ma czegoś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia! Byłam ciekawa, jakzareaguje Mei.Doll gdzieś przepadła.Usłyszałam w uchu ciche buczenie, więc usiadłam przed komem Doll i odpowiedziałam natelefon.Nim nastąpiło połączenie, bawiłam się w zgadywankę, popularną w takiej sytuacji: Ktodzwoni? Czy znowu trzeba kłamać?Powinnam była zgadnąć. Parrish? To ty? Wszystko w porządku? Za kogo ty się uważasz, co? burknęłam, widząc zmartwioną twarz Darka. Za mojąmatkę świruskę? Stolowski bezpieczny?Westchnęłam. Twój mniejszy kolega ma się dobrze.Teraz wez się do roboty i dotrzyj do jego krewnych.Nie mam czasu. Piłaś coś? Tym razem pytał ostrzejszym tonem.Czy piłam? Co to za facet? Odpowiedziałabym, gdybyś miał prawo mieszać się w moje sprawy.Ale nie masz. Coś nie tak? nie dawał za wygraną.Nagle zauważyłam jego nagą klatę.Nie wiedzieć czemu, wnerwiłam się jeszcze bardziej. Gdzie ty jesteś? spytałam podejrzliwie. Co z Mei?Zaśmiał się tubalnie. Powinienem teraz powiedzieć: Gdybyś miała prawo mieszać się w moje sprawy,odpowiedziałbym. Naśladował mój głos. Tylko że to by nas donikąd nie zaprowadziło.Bez skórzanej kapoty i łańcuchów z powodzeniem mógłby grać w reklamie płynu pogoleniu.Miał poważną minę, gładką skórę i tego rodzaju twarz, o którą każda dziewczynachciałaby się ocierać udami. Ponoć władze zakazały wyjazdów do Strefy Zewnętrznej.Gliny polują na mordercę RazzRetribution.Są blokady na stacjach kolejowych.Chyba nie wydostanę się stąd, żeby poszukaćrodziny Stolowskiego.Musiałam to sobie przetrawić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]