[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WidziaÅ‚am go już na ulicy przed Å›wiÄ…tyniÄ…. W tych Å‚achmanach wyglÄ…da na żebraka.I ta okropna, zmierzwionaczupryna i broda! GroziÅ‚ komuÅ›? Nie.On chce nas chyba przed czymÅ› ostrzec.Postumia poszÅ‚a poszukaćpontifeksa. Chyba żartujesz? Powinna raczej sprowadzić liktorów, żeby go zabrali wkajdanach! PotraktowaÅ‚a go dość poważnie.Od wejÅ›cia daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć zamieszanie.W westybulu zjawiÅ‚a siÄ™ Postumiaw towarzystwie wezwanego dostojnika, za nimi zaÅ› kroczyÅ‚a caÅ‚a grupakapÅ‚anów i augurów.Na ich widok nieznajomy osunÄ…Å‚ siÄ™ na kolana zokrzykiem: Pontifex maximus! Nareszcie! Ty na pewno ujrzysz prawdÄ™ w moichsÅ‚owach.KapÅ‚an miaÅ‚ na sobie togÄ™ wyróżniajÄ…cÄ… siÄ™ liczbÄ… udrapowanych faÅ‚d;kaptur, którym nakrywaÅ‚ gÅ‚owÄ™ podczas uroczystoÅ›ci religijnych, teraz byÅ‚zsuniÄ™ty do tyÅ‚u, ukazujÄ…c siwÄ… tonsurÄ™.PatrzyÅ‚ na nieznajomego z góry,gÅ‚adzÄ…c siÄ™ po dÅ‚ugiej, biaÅ‚ej brodzie. Marek Cedycjusz! Jakże nisko upadÅ‚eÅ›.nie mówiÄ™ tylko o twojej postawie. Pontifeksie, znasz tego czÅ‚owieka? zdziwiÅ‚a siÄ™ Postumia. Znam.Cedycjusz byÅ‚ godnym plebejuszem, folusznikiem i farbiarzemweÅ‚ny.Spójrz na ciemne plamy wokół jego paznokci.JakiÅ› czas temu porzuciÅ‚jednak swój warsztat i zostaÅ‚ włóczÄ™gÄ….CzÄ™sto można go spotkać na ulicy nadÅ›wiÄ…tyniÄ… Westy.Nie widziaÅ‚aÅ› nigdy, jak siÄ™ snuje tam i z powrotem,mamroczÄ…c coÅ› pod nosem? No, Cedycjuszu, cóż to za nonsens? Co ty sobiemyÅ›lisz, żeby siÄ™ tak wdzierać do Å›wiÄ™tego przybytku i straszyć dziewiceWesty? Co masz na swoje usprawiedliwienie? Och, pontifeksie, musisz mnie wysÅ‚uchać! Przecież sÅ‚ucham, gÅ‚upcze! Mów! SÅ‚yszaÅ‚em gÅ‚os.ByÅ‚em sam na ulicy.oprócz mnie nie widać byÅ‚o żywegoducha, przysiÄ™gam!.i przemówiÅ‚ do mnie gÅ‚os, tak wyrazny i czysty, jak jateraz mówiÄ™ do ciebie.GÅ‚os znikÄ…d! Cedycjusz zaÅ‚amaÅ‚ rÄ™ce i zagryzÅ‚ wargÄ™. Na Herkulesa, czÅ‚owiecze! Wykrztuśże to z siebie wreszcie! MyÅ›lisz, że niemam nic lepszego do roboty? Co ci ten gÅ‚os powiedziaÅ‚? PowiedziaÅ‚: Galowie nadchodzÄ….To wÅ‚aÅ›nie powiedziaÅ‚, tak wyraznie jak jatobie: Galowie nadchodzÄ….KapÅ‚an uniósÅ‚ brwi. Galowie?Jeden z towarzyszÄ…cych mu mężczyzn przysunÄ…Å‚ siÄ™ bliżej i wyjaÅ›niÅ‚: To plemiÄ™ dzikusów z dalekich ziem na północy, pontifeksie, zza wielkichgór zwanych Alpami.Przed kilku laty odkryli dogodnÄ… przeÅ‚Ä™cz i część ichosiedliÅ‚a siÄ™ w Italii.ZaÅ‚ożyli miasto Mediolanum.Poeci mówiÄ…, że przywiodÅ‚oich na nasze ziemie pragnienie wina, u siebie bowiem go nie majÄ….Ich mowa topodobno zlepek pomruków, bardzo nieokrzesanych i drażniÄ…cych ucho. Tak, sÅ‚yszaÅ‚em o nich odrzekÅ‚ dostojnik. Po cóż by jednak mieli tuprzybywać, Marku Cedycjuszu, i dlaczego miaÅ‚oby nas to obchodzić?Cedycjusz uderzyÅ‚ dÅ‚oÅ„mi o wodÄ™, bliski Å‚ez. Galowie nadchodzÄ…! krzyknÄ…Å‚. Nie rozumiesz? To bÄ™dzie straszne,najstraszniejsze, co siÄ™ kiedykolwiek wydarzyÅ‚o! ZagÅ‚ada! Zmierć! Zniszczenie!Ostrzeżcie urzÄ™dników! Uciekajcie wszyscy natychmiast i zabierzcie westalki!BÅ‚agajcie bogów o ocalenie!Od kilku chwil niski, pulchny kapÅ‚an z orszaku przeglÄ…daÅ‚ jakiÅ› zapisanyzwój, obracajÄ…c waÅ‚ki w dÅ‚oniach i szukajÄ…c czegoÅ› w tekÅ›cie.Nagle zadrżaÅ‚,zwracajÄ…c na siebie uwagÄ™ Pinarii.Foslia też to zauważyÅ‚a.SchwyciÅ‚akoleżankÄ™ za rÄ™kÄ™ i szepnęła do ucha: Zdajesz sobie sprawÄ™, co on trzyma w rÄ™ku? To jedna z ksiÄ…g sybilliÅ„skich! Niemożliwe! Przecież sÄ… przechowywane na Kapitolu, w specjalnejkomorze pod Å›wiÄ…tyniÄ… Jowisza? OczywiÅ›cie.Tam wÅ‚aÅ›nie kapÅ‚ani studiujÄ… ich grecki tekst, tÅ‚umaczÄ… naÅ‚acinÄ™ i debatujÄ… nad jego znaczeniem.Ten maÅ‚y musi być jednym z nich.To napewno jedna z ksiÄ…g Sybilli. Nigdy nie myÅ›laÅ‚am, że je zobaczÄ™ odszepnęła Pinaria, czujÄ…c, jakprzeszywa jÄ… strach.Do zawiÅ‚ych wersetów zaglÄ…dano tylko w czasachwielkiego kryzysu.Niski kapÅ‚an znów siÄ™ wzdrygnÄ…Å‚ i wydaÅ‚ cichy okrzyk podniecenia. Pontifeksie, coÅ› znalazÅ‚em! WiedziaÅ‚em, że jest o tym jakaÅ› wzmianka, ateraz udaÅ‚o mi siÄ™ jÄ… odszukać.Sama Sybilla przewidziaÅ‚a tÄ™ chwilÄ™ iprzekazaÅ‚a nam radÄ™. Cóż wiÄ™c mówi? Przeczytaj przepowiedniÄ™.KapÅ‚an podniósÅ‚ na chwilÄ™ wzrok i popatrzyÅ‚ szeroko otwartymi oczyma naMarka Cedycjusza.OdchrzÄ…knÄ…Å‚, zamrugaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ czytać.Na wodzie klÄ™knie mąż, nie utonie.MÄ…drych pouczy, gnÄ…c siÄ™ w pokÅ‚onie.Niech go sÅ‚uchajÄ…, inaczej biada,Nadchodzi burza, Å›mierć i zagÅ‚ada.ZwinÄ…Å‚ pergamin.Wzrok wszystkich skierowaÅ‚ siÄ™ na mężczyznÄ™ klÄ™czÄ…cegow pÅ‚ytkiej wodzie, który przekazaÅ‚ im ostrzeżenie tajemniczego gÅ‚osu: NadchodzÄ… Galowie.ð˜ð™ð ððWkrótce po proroctwie Marka Cedycjusza nadeszÅ‚a wieść, że wielkie siÅ‚yGalów oblegajÄ… Kluzjum, miasto poÅ‚ożone nad dopÅ‚ywem Tybru, o sto mil wgórÄ™ rzeki od Rzymu.Senatorowie zebrali siÄ™ na naradÄ™, debatowali nadsÅ‚owami włóczÄ™gi i przepowiedniÄ… Sybilli.Uradzono, by wysÅ‚ać do Kluzjumposelstwo, aby zebrać o najezdzcach wiadomoÅ›ci z pierwszej rÄ™ki.JeżelirzeczywiÅ›cie sÄ… tak liczni, jak gÅ‚osi plotka, i tak grozni, jak utrzymywaÅ‚Cedycjusz, posÅ‚owie mieli próbować Å›rodków dyplomatycznych proÅ›by,grozby lub paktowania by nakÅ‚onić Galów do odwrotu spod oblężonegomiasta, a przynajmniej odwieść ich od dalszego marszu na poÅ‚udnie inajechania na Rzym.Na wysÅ‚anników wybrano trzech braci z szanowanej rodziny Fabiuszów.Galowie przyjÄ™li ich z kurtuazjÄ…, sÅ‚yszeli bowiem o Rzymie i wiedzieli, że z jegosiÅ‚Ä… trzeba siÄ™ liczyć.Kiedy jednak Fabiusze spytali, czym im zawinilimieszkaÅ„cy Kluzjum, by ich sprowokować do napadu, i czy nie uważajÄ…, żeniesprawiedliwa wojna jest obrazÄ… bogów, wódz galijski tylko siÄ™ im rozeÅ›miaÅ‚w twarz.Brennus byÅ‚ mężem masywnej budowy, o mocarnej muskulaturze iszerokiej szczÄ™ce okolonej gÄ™stym rudym zarostem.WyglÄ…daÅ‚ jak wyciosany zgranitu.Galowie byli rasÄ… niemal olbrzymów i Brennus zdecydowanie górowaÅ‚wzrostem nad Rzymianami.Nawet gdy przemawiaÅ‚ z rubasznym humorem,posÅ‚om siÄ™ wydawaÅ‚o, że patrzy na nich z góry także w przenoÅ›ni. Czym nam Kluzjanie zawinili? powtórzyÅ‚. Tym, że majÄ… za dużo, a my zamaÅ‚o.I tym jeszcze, że jest ich tak maÅ‚o, a nas tak dużo.A co do obrazy bogów,wasi może siÄ™ różniÄ… od naszych, ale prawa natury wszÄ™dzie sÄ… jednakowe.sÅ‚aby ulega mocniejszemu.Tak jest z bogami, zwierzÄ™tami i z ludzmi.Z tego,com o was sÅ‚yszaÅ‚, Rzymianie, też nie jesteÅ›cie inni.Czyż nie nagrabiliÅ›ciecudzego mienia i nie obracaliÅ›cie wolnych ludzi w niewolników tylko dlatego,że byliÅ›cie od nich silniejsi i że tak wam siÄ™ podobaÅ‚o? Tak myÅ›laÅ‚em! Niekażcie wiÄ™c nam siÄ™ litować nad biednymi Kluzjanami.Trzeba byÅ‚o samemumieć litość dla tych, których podbijaliÅ›cie i ciemiężyliÅ›cie.Może powinniÅ›mysiÄ™ za nimi ująć, uwolnić ich spod waszego jarzma i pomóc odzyskać dobra.Jakby siÄ™ wam to podobaÅ‚o, Rzymianie? Co wy na to? Ha!Brennus wybuchnÄ…Å‚ gromkim Å›miechem.Fabiusze czuli siÄ™ do żywegourażeni, przeÅ‚knÄ™li jednak zniewagÄ™ i zmilczeli.Sprawa mogÅ‚aby siÄ™ na tymzakoÅ„czyć, gdyby najmÅ‚odszy i najbardziej krewki z braci, Kwintus, niezapragnÄ…Å‚ zasmakować galijskiej krwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]