[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wczoraj Joel Lightner zapytał mnie, czypowinien przynieść popcorn.- Co pan robi pózniej? - szepcze Carolyn Pendry drżącym głosem.Jest jedną z wielu ślicznych reporterek z miasta.Wysokablondynka, wydatne kości policzkowe.Ma pełny makijaż,podobnie jak inni reporterzy i reporterki, którzy pózniej stanąprzed kamerami.Sili się na dowcip i próbuje udawać, że towszystko nie robi na niej wrażenia.Tak naprawdę to jestempózniej umówiony z Joelem na stek, ale nie mam zamiaru jejo tym mówić.Reporterka pochyla się w moją stronę.- Co on wczoraj panu powiedział?- Bez komentarza.Carolyn jest świetną dziennikarką.Dowiedziała się, żeTerry Burgos prosił, żebym go wczoraj odwiedził.W tym sta-nie przez ostatnie trzy dni przed egzekucją więzień przebywaw strefie nazywanej ostatnia mila.Jest to kilka cel w budynkuprzylegających do sali, w której wykonywana jest egzekucja.Tam przez dwadzieścia cztery godziny na dobę obserwują gostrażnicy więzienni pracujący na dwunastogodzinne zmiany.Skazańcom wolno też mieć w ciągu każdego z tych trzech dnidwóch gości dziennie.Byłem jedyną osobą, którą poprosił owizytę.Trwało to nie dłużej niż pięć minut.Kolejnych kilka minut jest dziwne.Departament więzien-nictwa wyznacza sztywny protokół przebiegu egzekucji - od66czasu na ostatnie rozmowy z duchownym aż po ostatni po-siłek i marsz śmierci" z ostatniej mili" do budynku J" orazoficjalną rozmowę telefoniczną z komisarzem, aby spraw-dzić, czy w ostatniej chwili nie odwołano wykonania wyroku.Nie ma jednak żadnych przepisów wyjaśniających, jak przy-glądać się śmierci człowieka.Ludzie wiercą się na siedze-niach.Zwłaszcza dziennikarze - ci, którzy tu przyszli, botaką mają pracę - nie bawią się najlepiej.Gwarantuje im toczas antenowy, być może nawet specjalny program o prze-stępstwach albo karze śmierci, ale to nie oznacza, że widowi-sko będzie im się podobać.Gdzieś za dziesięć dwunasta kurtyna zasłaniająca szybęrozsuwa się, odsuwana ręcznie przez strażników więzien-nych.Siedząca obok mnie Carolyn się wzdryga.Z miejsc dlaświadków dobiegają mnie westchnienia, jęki, a nawet szloch.Ludzie siedzący w tylnym rzędzie patrzą na człowieka, któryzabił ich córki.To duże pomieszczenie, pośrodku którego znajduje sięmniejsze, okrągłe, z ośmiokątnym metalowym boksem poma-lowanym na jasnozielony kolor, szerokim na mniej więcejsześć stóp i wysokim na osiem.Wchodzi się do niego przezstalowe, uszczelniane gumą drzwi, które zostały zamknięte zapomocą wielkiego koła sterującego zamkiem.Na wszystkichpozostałych siedmiu ściankach są okna, tak żeby każdy z nas,siedzących w pomieszczeniu obserwacyjnym, mógł widziećskazańca.Terry Burgos ma na sobie tylko białe bokserki.Siedzi nametalowym krześle, przypięty skórzanymi paskami na łyd-kach, udach, ramionach, piersiach i na czole.Do jego owło-sionej klatki piersiowej przyczepiony jest długi stetoskop,wychodzący z komory gazowej na zewnątrz, gdzie lekarz bę-dzie mógł stwierdzić zgon bez konieczności wchodzenia dopomieszczenia.Skórzany pasek na czole to nowość, wprowadzona potym, gdy jakiś facet gdzieś na Południu rozwalił sobie głowę,67uderzając nią w drąg za krzesłem, kiedy się dusił.W naszymstanie dbamy, by człowiek sam nie zrobił sobie krzywdy i niestracił przytomności, tak żebyśmy mogli spokojnie przepro-wadzić egzekucję.Nawet jeśli Terry Burgos prezentuje się żałośnie - owło-siony, otyły mężczyzna siedzący w bieliznie i przypięty pas-kami do krzesła, podczas gdy publiczność przygląda się całe-mu temu przedstawieniu - nie wygląda na to, żeby w ogólebył tego świadomy.W ogóle nie widać po nim żadnych emo-cji.Z dziecięcym zdziwieniem przenosi wzrok z jednej osobyna drugą.Przez siedem ostatnich lat żył niemal w całkowitejizolacji i może w tym wszystkim jest dla niego coś stymu-lującego.Pod krzesłem skazańca znajduje się naczynie z mieszankąkwasu siarkowego i destylowanej wody.Nad naczyniem za-wieszona jest torebka z gazy, w której umieszczono około półkilograma granulek cyjanku sodu.Gdy naczelnik więzieniada sygnał, strażnik siedzący poza komorą gazową pociągnieza dzwignię, co spowoduje opuszczenie cyjanku do cieczy iwywoła reakcję chemiczną uwalniającą cyjanowodór.W rzeczywistości są trzy dzwignie, które zostaną równo-cześnie pociągnięte przez trzech różnych strażników.Dwie znich zupełnie nie zaszkodzą skazańcowi, podczas gdy trzeciaopuści granulki do roztworu kwasu.%7ładen z tych trzechstrażników nie pójdzie dziś wieczorem spać ze świadomo-ścią, że to on właśnie zabił człowieka.Nasz stan być możenie ma współczucia dla morderców, ale nie można tego po-wiedzieć o przeprowadzających egzekucję.- Boże, mam nadzieję, że nie będzie wstrzymywał odde-chu - mówi do mnie Carolyn.Odrobiła pracę domową.JeśliBurgos wciągnie gaz głęboko w płuca, w ciągu paru sekundstraci przytomność i umrze spokojnie.Jeśli wstrzyma od-dech i zacznie walczyć, prawdopodobnie wystąpią konwulsjei wszystko to będzie trwało nawet do dwudziestu minut.- Terransie Demetriusie Burgosie - zaczyna strażnik wię-68zienny, odsuwając od twarzy kartkę, z której czyta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]