[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za oknem miejskie widoki ustąpiły miejsca polom i zalesionym wzgórzomprzetykanym złotem. Jawa leży między Sumatrą na wschodzie i Bali na zachodzie& znajduje sięna niej pasmo górskie, które tworzy grzbiet rozciągający się ze wschodu na zachód&administracyjnie podzielona na cztery prowincje& .Niebawem wyjechaliśmy na równiny Somerset, gdzie wierzby płaczące rosnąwzdłuż rzek.Czapla strzepnęła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Dwudziestego ósmego lutego 1942 roku japońska Szesnasta Armia przybiław trzech miejscach do zachodnich wybrzeży Jawy; jej głównym celem była Batawia(obecnie Dżakarta) oraz Bandung& .Pociąg sunął obok dorzecza.Poziom wód był niski i stada ptaków obsiadłymulisty brzeg.Znowu napłynęły myśli o Ricku, ale je odsunęłam.Wróciłamdo lektury o upadku Jawy.Na następnej stacji wsiadła kobieta z dziewczynką i chłopcem, usiedli przy stolikupo drugiej stronie przejścia.Dziewczynka miała krótkie brązowe włosy, spięte żółtą spinką, żeby nie opadałyna ładną twarzyczkę.Czytała książkę, a jej młodszy brat, siedzący naprzeciw, grałw nintendo. Począwszy od marca 1942 roku Japończycy przystąpili do wysiedlaniaeuropejskich cywilów głównie plantatorów, nauczycieli, urzędników orazinżynierów.W listopadzie przyszła kolej na ich żony i dzieci.Dla wielu był topoczątek gehenny trwającej trzy i pół roku. Fia!Podniosłam wzrok.Chłopiec odłożył grę i patrzył na siostrę. Fia! powtórzył.Pochłonięta lekturą, udawała, że nie słyszy. Fia& Szarpnął ją za rękę. Fia!Ich matka, która pisała wiadomość, opuściła komórkę. Sophio, bądz łaskawa odpowiedzieć bratu, dobrze?Aypnęła na niego. Co chcesz?Podniósł grę. Dokończysz za mnie kolejkę, Pho? Utknąłem.Zerknęła na wyświetlacz. Dobra.Chłopiec podał jej konsolę i zaczęła wystukiwać rysikiem, a brat czekał,podpierając brodę. Ponad sto tysięcy cywilów trafiło do obozów, gdzie przetrzymywano ichw opłakanych warunkach; trzynaście tysięcy zmarło z powodu choróbi wycieńczenia.Spróbowałam wyobrazić sobie straszną rzeczywistość, która kryłasię pod tymi statystykami.Klara z pewnością wiele przeszła, w tak młodym wieku.Kiedy wyjeżdżaliśmy z Plymouth, kobieta znów odłożyła telefon. Przestańcie grać i wyjrzyjcie za okno poleciła dzieciom. Jakie wielkie statki dodała, gdy mijaliśmy port. Zaraz miniemy rzekę.Oho zanuciła, a pociągwtoczył się na wielki most kolejowy w Brunel.Dziewczynka wstała, żeby lepiej widzieć przez ogromne, żelazne przęsła. Jakbyśmy lecieli!Trzydzieści metrów pod nami lśniła rzeka Tamar. Spójrzcie na łodzie dorzuciła matka. Jesteśmy w Kornwalii uzupełniła,gdy dotarliśmy na drugi brzeg. Hurra! zawołały dzieci.Po Saltash pociąg piął się powoli wśród stromych pastwisk, a następnie przezszkółkę drzewek iglastych.Minęliśmy Liskeard i Par, potem St Austell z tarasamidomów z jasnego kamienia.Zatrzeszczał głośnik. Mówi do państwa maszynista.Następny przystanek: Truro.Drżącymi rękami pozbierałam swoje rzeczy.Uśmiechnęłam się na pożegnaniedo matki dzieci, a gdy pociąg się zatrzymał, wysiadłam z całym majdanem.Odebrałam kluczyki małego samochodu, który zarezerwowałam w biurze Hertzaprzed dworcem.Z bijącym sercem minęłam miejscową katedrę z trzema iglicamii wyjechałam z miasta.Kierując się drogowskazami na St Mawes, ruszyłam krętądrogą pod baldachimem dębów i buków, przetykanym gdzieniegdzie smugamiświatła, które cętkowało asfalt.Przejechałam przez Glendurn i Trelawn, po czym za znakiem na Trennickskręciłam w jeszcze węższą drogę, wysadzaną olchą i tarniną.Gęste krzaki jeżynydrapały boki samochodu.Wjechałam w kolejny zakręt.I się zatrzymałam.Przede mną rozciągało się morze, połyskliwe w słońcu.Znajdowałam sięw Polvarth, miejscu, do którego przysięgałam więcej nie wrócić i które dzień w dzieńprzypominało mi o sobie. Ja to wymyśliłam.Przymknęłam oczy i wspomnienia natarły ze zdwojoną siłą. Nikt nam nie pomagał.Pod szyldem z napisem Farma Higher Polvarth stał stary kuchenny stół,na którym postawiono skrzynkę kalafiorów (pięćdziesiąt pensów sztuka), skrzynkękapusty (tyle samo) oraz żółte wiadro z bukietem dalii (po siedemdziesiąt pięć)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]