[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jakie te to bywaj prawa kobiet, które czynem lub my sprowadzaj mierna m ów, tak e my c o swojej sprawiedliwo ci.Czy wi c w rzeczy samejistnia y jakie prawa moralne poza cz owiekiem i jego natur , poza jegowyobra ni i osobowo ci ? S ucha a pani Basie ka tej m drej rozmowy i ogarnia o j przemo nepragnienie, aby dotkn d oni jasnych w osów swego m a albo pog askadoktora po jego siwych skroniach.Powstrzymuj c si jednak od tegoniestosownego gestu, z a d onie na podo ku i skierowa a my li od poj cia"praw prawdziwo ci" ku kwestii, dlaczego to niektórzy m czy ni czerpiprzyjemno z upokorzenia kobiety i w jaki sposób to czyni , oraz czy kobieta maz owego upokorzenia jak korzy.W tygodniowych pismach, jakieprenumerowa jej m , wiele si rozpisywano o nowej erze, w której m czyznawinien okazywa kobiecie nale ny jej szacunek.Zarazem jednak, w nie w tejchwili, gdy s ucha a tylu wznios ych s ów, czu a, e, by mo e, z pewnymi oporamipozwoli aby si upokorzy przez doktora albo doprowadzi do tego, aby zrobi toz ni jej w asny m.Ale czy tym samym nie straci jego szacunku? Albo czy wieon, w jaki sposób nale y naprawd upokorzy kobiet , skoro pyta a go o tspraw tyle razy, a on zawsze odpowiada wymijaj co? Jak mog a miegwarancj , e m upokorzy j w taki sam sposób jak doktor? Tak naprawdmo na to uczyni w wieloraki sposób, szczególnie, gdy kobieta jest ju bezbielizny.Albo gdy nami tno m czyzny staje si tak przemo na, e nie pomnyna szacunek jaki winien kobiecie, zdziera z niej majtki i biustonosz.Pi kniejszaod takiej chwili bywa a tylko ta, w której kobieta okryta p aszczem ciemno ciczu a palce m czyzny, najpierw nie mia o b dz ce po jej ubraniu, a potemcoraz odwa niej i bezczelniej myszkuj ce pod sukienk.I gdy o tym pomy la a,raptem odnios a wra enie, e cieniutkie majteczki uwieraj j w kroku.- Zrób nam, Basie ko jeszcze troch herbaty - us ysza a jakby z daleka g osswego m a.Pos usznie wsta a pani Basie ka z mi kkiego pufa i podrepta a do kuchni,gdzie postawi a czajnik z wod na kuchence elektrycznej.Czekaj c, a zagotujesi woda, poczu a bezgraniczny smutek na my l, jak nieszcz liwymi istotami skobiety z powodu specyficznych w ciwo ci swego przyrodzenia, a tak enieczu ci m skiej.nast pny.19.O tym,jak Nepomucen Maria Lubi skius ysza krzyk ziemiPewnego wieczoru odwieczny K obuk poszed na swych ptasich apach a nawi sk , po której kr to s czy si w ski strumyk.Min K obuk niedu yskrawek nieu ytku, gdzie nigdy nic nie chcia o si urodzi , nawet krzak lubo trawy, a ziemia wygl da a zawsze jak wypalona i mia a czerwonawbarw , poniewa przed wiekami tam w nie wznosi a si szubienica Baudów, ika dy kto czu w sobie nienawi do siebie i do wiata, móg si na niej pozbawiycia.Szubienica sta a na skraju lasu, dalej rozci ga a si ogromna nieckawi skiej ki, a na jej dnie parowa w ski strumyk.Wczesny ksi yc osrebrzymg i raptem, przez krótk chwil , wyda o si K obukowi, e dostrzega na cestraszliwego w a zwanego Jormungand, b yszcz cego swymi srebrnymi uskami.Przypomnia sobie K obuk dalek przesz - by z otym kogutem, który siedziana szczycie ogromnego jesionu Igdrasil i czujnym okiem wypatrywa zbli ania sigigantów - odwiecznego wroga wszelkich bogów.Ogromny jesion ocienia ca ywiat; jeden jego korze czerpa soki z Midgardu czyli krainy ludzi, drugi brasi z przera aj cych pustkowi Nitilheimu, a trzeci z boskiego Asgardu.Gdziedaleko od tego miejsca, za morzem pochodz cym z rozlanej krwi Imira, nakra cach wiata, rozci ga a si ponura kraina Jutunheim, ojczyzna gigantów,którzy pó niej stali si str conym do piek a zbuntowanymi anio ami.Wtedy te iobuk straci swoje z ote pióra i odt d tu si po lasach - osamotniony ibezdomny.Zreszt mo e najpierw by w nie szarym niezgrabnym ptakiem, adopiero potem ubrano go w z ote pióra, podobnie jak w Midgardu zrodzi si zdu ego zaskro ca, karmionego mlekiem, stawianym mu w miseczce przy proguludzkiego domostwa.Czy nie wszystko jedno, co by o wcze niej a co pó niej, coby o przedtem, a co potem; cz owiek powsta z grudki b ota czy z k ody drzewa?Pi knej kobiety i tak nikt nie pyta, sk d si wzi a na ziemi - z ebra m czyznyczy z kawa ka wi zu; najwa niejsze, aby by a pi kna.Jedynie poeta mo e sinapi miodu, który dwa z liwe kar y zmiesza y z krwi szlachetnego Kwasira iwówczas jego wyobra nia nie ma granic i ca y wiat potrafi ogarn.Czym ejednak jest owa ludzka wyobra nia? Dlaczego nie bywa nie mierteln jak drzewoIgdrasil, ale umiera jak ludzie, a nawet bogowie, je li s odka Idun nie daje imotych jab ek m odo ci.Przez wi sk przesz y tysi ce Baudów, Gotów,Kawalerów Malta skich, i tych, których znowu nazwano Baudami.Po tamtychprzyszli jeszcze inni i znowu inni.A jednak ka wiosn staje si znowu zielona ikwitn na niej dziesi tki rodzajów kwiatów.Z daleka widzi si tylko puszystziele , trzeba podej bli ej, aby rozró ni to, co naprawd zielone, to co te,ró owe, czerwone i z ote.Podobnie dziesi tkami barw zakwita ludzkawyobra nia i ogromn nieck wiata wype nia setkami duchów i bogów,olbrzymów i kar ów, krwawych potworów i pi knych istot.Potem nagle wszystkoznika albo staje si rudawoszare jak po nag ym przymrozku.Gdzie szuka wmorzu wody, któr niesie ma y strumyk przep ywaj cy przez wi sk ? Coby o pierwsze, a co drugie? Nikt nie wie, co b dzie trzecie, a co czwarte.Wyci tezosta y wi te gaje, pad y na ziemi boskie drzewa, run y w gruzy czerwonezamki.Ale las wci ro nie na tym samym miejscu, po ce kr to wije sistrumyk.Pami ludzka jest jak kruche naczynie.Któ oprócz K obuka wie owi tym drzewie Igdrasil, a przecie kiedy s ysza o o nim wielu.On, K obuk, bywtedy z otym kogutem.Potem sta si szarym ptakiem - ani dobrym ani z ym -nikomu ju nie chce s.Za rok lub dwa, a mo e za lat dziesi on tak ezniknie z ludzkiej pami ci.Na miejscu wi tych drzew postawiono krzy emalta skie, ale i ich tak e nie ma.Dzi nikt nie wie, kto zrobi Bia ego Ch opa,jutro zapomn o K obuku.Tylko ka znowu zakwitnie na wiosn , zazieleni si ,stanie si puszyst.A po burzy, w raptownym s cu poka e si na niebie barwnyuk, po którym kiedy z Asgardu schodzili na ziemi bogowie.Teraz ku innymsprawom ludzie zwracaj swoje twarze, jak gdyby nie wiedzieli, e po ziemibezszelestnie st pa Szatan, ksi ciemno ci o setkach imion w setkach j zyków.obuk te idzie samotnie przez zapomniane pola, gdzie umar y Ajtwary i Kauki,aumy i starodawny empata, dawny Pan Ziemi.Nie ma ju agodnegoaukosarga, a z oty kogut na szczycie wi tego drzewa straci swoje drogocennepióra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]