[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.James zasypał piaskiem łóżka, szuflady i biurka.Kyleprzemycił z kuchni cztery ogromne butle z pepsi.Każdąsolidnie wstrząsnęli, by następnie posłużyć się nią jak gaś-nicą.Kiedy skończyli, wszystko było pokryte chrzęszczą-cym, lepkim błockiem.James zataczał się ze śmiechu.- Chciałbym zobaczyć jego minę!- Niestety, nas już tu nie będzie.Chcesz zobaczyć, co maw schowku? - Kyle wyciągnął z kieszeni metalowy przed-miot.- Co to jest? - spytał James.- Wytrych uniwersalny.Otwiera większość zamków.Na-uczysz się nim posługiwać na szkoleniu wstępnym.- Ekstra!Kyle wsunął wytrych w otwór kłódki Vince'a i manipu-lował nim przez chwilę.Metalowe drzwi otworzyły się.- Zwierszczyki - stwierdził Kyle, ciskając pisma na pod-łogę.- Zaczekaj.- Co? - zainteresował się James.90 - Spójrz na to.- Na dnie schowka leżał stos groznie wy-jadających noży.- Konfiskuję to - powiedział Kyle.-Znajdz mi coś, w co mógłbym je zawinąć.- Wszystko jest mokre.- Nieważne.Nie będę paradował po korytarzu z tym ar-senałem w rękach.Pod łóżkiem Paula James znalazł bluzę tylko trochę uwa-laną piaskiem.Kyle owinął nią noże.- Gotowe.Ile do wyjazdu?- Dwadzieścia minut.- O dwadzieścia za dużo - westchnął Kyle.- Nienawi-dzę tej dziury. 12.CHRZESTJames siedział w biurze Meryl Spencer, ubrany w kompletCHERUBA z niebieską koszulką rekruta.Meryl była jegoopiekunką.Była też biegaczką.Zdobyła złoty medal dlaKenii na olimpiadzie w Atlancie, a w kampusie pełniłafunkcję trenerki.Jej nogi wyglądały, jakby mogły kruszyćskały.Z palca wyciągniętego nad biurkiem zwisał sznurekz kluczem do skrzynki depozytowej.- Niewiele dzieci trafia do nas z czymś takim - oznajmiła.- Dostałem to, kiedy umarła mama - powiedział James.- Nie wiem, co jest w depozycie.- Rozumiem - wycedziła Meryl podejrzliwie.- Przecho-wamy klucz w bezpiecznym miejscu.Co z gotówką, którąKyle znalazł w pokoju?James był przygotowany na pytania o pieniądze.Niewątpił, że Kyle przeszukał jego rzeczy, odkąd zobaczył, jakwłamuje się do schowka Vince'a.- Należała do mamy - wyjaśnił.- Ile tego jest?- Były cztery tysiące, ale wydałem kilka setek.- Tylko cztery? - Meryl sięgnęła do szuflady biurka i wy-ciągnęła zieloną drukowaną płytkę omotaną kablami-James rozpoznał elementy: pochodziły z jego starego ra-diomagnetofonu.- Ach, więc wiedzieliście.Meryl skinęła głową.92 - Kyle znalazł to w śmietniku w dniu, w którym cię po-znał.Potem odkrył pieniądze i ustaliliśmy, że pochodziłysejfu twojej matki.Działałeś sprytnie.Zostawiłeś nawettrochę na wierzchu, na wypadek gdyby Ron przyszedł wę-szyć za forsą.Wszyscy byliśmy pod wrażeniem.To jedennowodów, dla których zaproponowano ci wstąpienie doagencji CHERUB.- Nie mogę uwierzyć, że dowiedzieliście się tego wszyst-kiego - przyznał James.Meryl roześmiała się.- James, na co dzień rozpracowujemy międzynarodowekartele narkotykowe i organizacje terrorystyczne.Dwuna-stoletni chłopcy są mniej kłopotliwi.James uśmiechnął się niepewnie.- Przepraszam, że skłamałem.Powinienem się domy-ślić.- Widzisz tę bieżnię za oknem? - spytała Meryl.- Tak.- Następnym razem, kiedy mnie okłamiesz, będziesz bie-gał po niej w kółko, aż zemdlejesz.Bądz ze mną szczery,dobrze?James skinął głową.- A co będzie z moimi pieniędzmi? Oddacie je policji?- Broń Boże! Ostatnia rzecz, jakiej tu potrzebujemy, topolicjanci, zadający pytania na twój temat.Rozmawiałamo tym z Makiem i sądzę, że uznasz nasz pomysł za rozsąd-ny.- Meryl położyła na biurku dwie czerwone książeczki.- Lokaty oszczędnościowe - wyjaśniła.- Polowa pieniędzydla ciebie, połowa dla twojej siostry, kiedy skończy osiem-naście lat.Jeżeli chcesz, możesz wypłacać trzydzieści fun-w miesięcznie plus sto na każde urodziny i Gwiazdkę.Czy to brzmi fair?James potwierdził.- Jak się nazywa twoja siostra?93 - Laura Zoe Onions.- A ty?- James Robert Choke.- Nie, pytam o twoje nowe nazwisko.- Jakie nowe nazwisko? - zdziwił się James.- Mac niczego ci nie powiedział?James rozłożył ręce.- Możesz zachować swoje imię, ale tutaj musisz przyjąćnowe nazwisko.- Jakie tylko chcę?- W granicach rozsądku, James.Nic ekstrawaganckiegoi musi pasować do twojej przynależności etnicznej.- Co to jest?- Chodzi o twoje pochodzenie.To znaczy, że nie możesznazywać się James Patel albo James Bin Laden.- Mogę się jeszcze zastanowić?- Przykro mi, James, mam tonę formularzy do wypełnie-nia.Potrzebne mi nazwisko już.James zaczął się zastanawiać nad jakimś fajnym nazwi-skiem, ale w głowie miał kompletną pustkę.- Kto jest liderem twojego ulubionego zespołu? Alboulubionym piłkarzem? - spytała Meryl po chwili ciszy.- Avril Lavigne jest w porządku.- A zatem James Lavigne.- Nie, już wiem! Tony Adams.Z Arsenału.Chcę bycJamesem Adamsem.- Niech będzie James Adams.Chcesz zatrzymać Rober-ta na drugie?- Chciałbym, ale czy mogę nazywać się James RobertTony Adams?- Tony to zdrobnienie od Anthony'ego.A może JamesRobert Anthony Adams?- Jasne.- James Robert Anthony Adams uznał, że jegonowe nazwisko jest super.94 - Poproszę Kyle'a, żeby pokazał ci twój pokój.Szkoleniepodstawowe zaczniesz za trzy tygodnie, jeśli przejdzieszbadania lekarskie i nauczysz się pływać.- Pływać?! - James był wstrząśnięty.- Nie rozpoczniesz szkolenia, dopóki nie będziesz prze-pływał pięćdziesięciu metrów.Zapisałam cię na dwie lek-cje dziennie.Kyle zaprowadził Jamesa na górę do pokoi.- Bruce Norris chce się z tobą zobaczyć - oznajmił, pu-kając do drzwi.- Otwarte! - zawołał Bruce ze środka.James wszedł za Kyle'em do pokoju Bruce'a.Jedną ścia-nę zajmowały półki z pucharami i medalami.Drugą -krwawe plakaty z mistrzami sztuk walki.- Obłędne plakaty - pochwalił James.- Dzięki.- Bruce zeskoczył z łóżka i wyciągnął dłońw stronę gościa.- Chciałem się upewnić, czy nie jesteś namnie zły po próbie.- Ani trochę - uspokoił go James.- Chcesz coś do picia? - Bruce wskazał dłonią lodówkę.- Muszę pokazać mu jego pokój - zauważył Kyle.- Zamieszka na tym piętrze? - spytał Bruce.- Tak.Naprzeciw mnie.- Super - ucieszył się Bruce.- Do zobaczenia na kolacji.James i Kyle wyszli na korytarz.- Jest trochę straszny - powiedział James.- Dziwnie jestsiedzieć w pokoju z kimś, kto może cię tak po prostu zabićgołymi rękami.Kyle uśmiechnął się.- Chyba każdy w tym budynku mógłby uśmiercić cięw dwie sekundy.Ja też.A Bruce jest przezabawny.Zgrywatwradziela ale czasem jest totalnym dzieciakiem.Jak tylkoukończył szkolenie podstawowe i dostał szarą koszulkę,95 usłyszał, że wszystkie czerwonokoszulkowe maluchy idana wielkanocne szukanie jajek.Nie pozwolili mu iść, więcsię popłakał.Leżał w swoim pokoju i ryczał ze trzy godzi-ny! Ale nie to jest najlepsze.- A co?- On śpi z misiem.- Nie!- Przysięgam, James! Kiedyś niechcący zostawił uchylo-ne drzwi do pokoju i wszyscy to widzieli: mały, niebieskimisio na poduszce.Kyle zatrzymał się przy drzwiach z kluczem w zamku.- Proszę bardzo - powiedział.- Twój nowy dom.Rzeczy Jamesa leżały w torbach na podłodze.Wszystkiesprzęty w pokoju wyglądały na nowe.Był tam całkiem spo-ry telewizor z magnetowidem, komputer, czajnik, mikro-falówka i nieduża lodówka.Na podwójnym łóżku leżałagruba kołdra, a na niej sterta uprasowanych mundurkówCHERUBA.- Zostawię cię, żebyś mógł w spokoju zrobić sobie bała-gan - powiedział Kyle.- Zawołam cię na kolację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl