[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko to zajęło dziewięć dni.Dziewięć dni, podczas których powiedziano jej,że córka, która była jej najlepszą przyjaciółką, córka, którą się opiekowała, którąkochała i z którą się śmiała, była kimś tak naprawdę w ogóle jej nieznanym.Byłaprzepełniona tak bezgranicznym smutkiem, że kosztowało ją to życie.A Kateprzeoczyła wszystkie sygnały.Mieli na to zręczne wyjaśnienie: samobójstwo pod wpływem impulsu.Zdarza sięono częściej, niż się ludziom wydaje, tak przynajmniej twierdziła doktor Lipton,psycholog szkolna z Grace Hall.Podobno było na porządku dziennym, że ludziepostanawiali się zabić i robili to w ciągu kilku godzin.%7ładnego rozdawaniaulubionych rzeczy, żadnego listu pożegnalnego, jak w czasach młodości Kate.Według doktor Lipton tym, co doprowadziło do samobójstwa, mogło byćprzyłapanie Amelii na ściąganiu.Zwłaszcza jeśli i tak czuła się przytłoczonaemocjonalnie jakimiś problemami z przyjaciółką, zerwaniem z chłopakiem lubkłopotami w domu.Zwyczajny stres związany z byciem nastolatką mógł stworzyćpodatny grunt.Argumenty Kate, że mogło być inaczej, sprawiały jedynie, że czuła się jeszczebardziej odpowiedzialna za to, co się stało. Na pewno powinnaś tu być? spytała Beatrice.Teraz w jej głosie jeszczewyrazniej słychać było troskę.Pewnie dlatego, że Kate siedziała bez ruchu, patrzącna podłogę. Naprawdę nie wyglądasz dobrze.Zanim padła jakakolwiek odpowiedz, rozległo się pukanie.Na progu pojawił sięJeremy w eleganckim granatowym garniturze w prążki i krawacie dopasowanym doniebieskich oczu.Kate nie widziała go od pogrzebu.Kilka razy rozmawiali przeztelefon i dostała od niego kilka maili krótkich, ale nienagannie miłych z zapytaniem o samopoczucie. Cześć powiedział cicho, stojąc za Beatrice. Cześć odparła Kate, usiłując wziąć się w garść. Wróciłaś. Wróciłam.Ostrożnie badali się wzrokiem.Kate czuła, że Beatrice patrzy to na Jeremy ego,to na nią.Wiedziała, że brwi Beatrice się uniosły, nie musiała nawet tegosprawdzać.Ludzie ciągle gadali o Jeremym, o wszystkim, co robił, i o każdym,z kim to robił.Zawsze tak było.Dopatrywali się wielu rzeczy w zbyt wielukolacjach za zamkniętymi drzwiami, w przydzielaniu niektórymwspółpracownikom zbyt wielu spraw.Część z tego mogła być prawdą częśćz pewnością była prawdą ale większość na pewno nie.Komórka Kate znów zaczęła wibrować, robiąc sporo hałasu.Druga wiadomość.Kate głośno wciągnęła powietrze i pochyliła się ostrożnie, by na nią spojrzeć.Amelia nie skoczyła.Ty to wiesz i ja to wiem.Kate przycisnęła dłoń do ust.Próbowała się nie rozpłakać. Rany, co się dzieje? spytał Jeremy, wchodząc do gabinetu.Podszedł prosto do jej biurka i wziął do ręki telefon.Przeczytał SMSi zmarszczył brwi. Kto to wysłał?Dostawanie tych wiadomości samo w sobie było okropne.Ale tego, że Jeremy tustał i patrzył na Kate, jakby była jakimś okaleczonym zwierzęciem, nie dawało sięwytrzymać. Nie mam pojęcia odparła Kate, próbując powstrzymać napływające do oczułzy. Parę minut temu dostałam pierwszą.Chyba kogoś to bawi. Bawi? To przecież nie ma sensu zauważył sceptycznie Jeremy. Chyba nieprzypuszczasz, że coś w tym może być, prawda? %7łe coś w tym może być? Nie, nie sądzę.Policja& Kate potrząsnęła głową.Mimo wysiłków z oczu popłynęły jej łzy.%7łeby Beatrice i Jeremy tego niezauważyli, wbiła wzrok w biurko.Nawet nie przyszło jej do głowy, że wiadomościmogły mówić prawdę.To było najgorsze.Z góry założyła, że ktoś ją dręczy. Alechyba& Szczerze mówiąc, nie wiem. Cóż, numer jest zastrzeżony zauważył Jeremy, znów spoglądając nawyświetlacz. Powinniśmy przynajmniej sprawdzić, kto to wysłał. Odwrócił sięi podał telefon Beatrice. Mogłabyś zanieść komórkę Kate do Duncana z działuinformatycznego? Na pewno pomoże nam dotrzeć do numeru nadawcy. Dobry pomysł stwierdziła Beatrice i ruszyła do drzwi. Zastrzeżony numer,a niech mnie!Jeremy chwilę za nią spoglądał, potem przeniósł wzrok na jakiś punkt napodłodze.Kate wyczuła, że szukał taktownego sposobu, by wyjść. Dzięki.Nie chcę cię zatrzymywać ani absorbować tym wszystkim.To na pewnonic takiego.Poza tym pewnie spieszysz się do sądu podsunęła mu pretekst.Daniel wspominał, że wezwanie zostało uchylone.Victor musi być zadowolony. Victor zadowolony? Chyba aż tak bym tego nie nazwał odparł w końcuJeremy, patrząc jej w oczy.W porannym słońcu wpadającym przez okna za jejplecami błękit jego oczu przybrał smutny, wodnisty odcień. Między nami,zgadzam się z tobą, że wniosek o uchylenie wezwania był bez sensu.Udzieliłaśklientowi sensownej porady.Myślę, że ciągnięcie tego może nas narazić nawet nasankcje.Ale Daniel& Jeremy pokręcił głową i zacisnął zęby. Wiesz przecież,jaki jest: jak ujadający piesek.Wymęczył ode mnie zgodę.Powiedziałem mujednak, że ewentualne sankcje będzie musiał pokryć z własnej kieszeni.Chyba taknaprawdę w końcu się zgodziłem, bo nie mogłem się tego doczekać.No i w tymsamym tygodniu przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania.Byłem zbytwykończony, by się upierać.Jeremy nie lubił Daniela od czasu, kiedy ten razem z Kate był letnim stażystąi brzęczał mu nad uchem niczym natrętna mucha.Nie tolerował u podwładnycharoganckiej ambicji, pewnie dlatego, że sam świetnie umiał kamuflować własną.Wydawało się, że istnieje jakiś inny powód, dla którego Jeremy gardzi Danielem.Kate nie pozwalała sobie na to, by zbyt głęboko się nad tym zastanawiać.Bądz cobądz, mogło jej się przecież tylko wydawać.Tak czy inaczej, w najbliższym czasieDaniel na pewno nie zniknie z firmy.Bez względu na opinię Jeremy ego Daniel byłświetnym prawnikiem, jednym z najlepszych, jakich mieli.Jeremy zaś bardziej lubiłwygrywać, niż nie lubił Daniela. Wydaje mi się, że poszło całkiem dobrze stwierdziła Kate. To, że poszło nie najgorzej, nie znaczy, że próba uchylenia tego wezwania byłamądrym posunięciem.Szczęście to nie to samo co mądra porada.Dziś przegramyapelację, bez dwóch zdań.Jak myślisz, dlaczego wyznaczyłem akurat Daniela, żebyprzedstawił drugą część opinii prawnej? Jeremy się uśmiechnął, wyrazniezadowolony z siebie.Po chwili znów spoważniał. Słuchaj, może nie powinienempytać& Właściwie na pewno nie powinienem, ale po tym SMS-ie i w ogóle& Jesteśpewna, że Amelia popełniła samobójstwo? Wiem o tym liście, który rzekomonapisała na ścianie obok miejsca, z którego spadła.Ale to było przecież tylko jednosłowo, prawda? Tak: przepraszam.Tylko tyle.Powtarzałam policji, że Amelia bardzopoważnie traktowała słowa.%7łe jeśli zostawiłaby list pożegnalny, to byłby bardziejopisowy. Kate wzruszyła ramionami, pokręciła głową. Może po prostu oszukujęsamą siebie? Policja w każdym razie tak uznała. Potwierdzili, że to jej charakter pisma? spytał Jeremy.Kate zamrugała oczami.Takie proste, proste pytanie.Czemu nie pomyślałao przeprowadzeniu analizy charakteru pisma? Była taka przytłoczona, wytrąconaz równowagi, bezbronna.Sama.I za każdym razem, gdy zadawała o jedno pytanieza dużo, detektyw Molina zachowywał się tak, jakby coś z nią było nie w porządku.Bycie matką dziecka, które popełniło samobójstwo, samo w sobie jest okropne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]