[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żołnierzu, nie zbliżaj się.Powtarzam, nie zbliżaj się.Roześmiałam się i oparłam o jego ramię.— Boże, to pierwsze spotkanie było fatalne.Nie powiedział nic, lecz nadal przesuwał kciukiem po moich palcach, przyciskając je i wygładzając.Nigdy przedtem nie miałam masażu rąk, a gdyby usiłował zamienić to w seks oralny, może i nie zgodziłabym się, a poprosiła, żeby dalej masował mi palce.No nie, to już kłamstwo.Włożyłabym sobie jego rękę między nogi o dowolnej…— Co chcesz z tym zrobić, Chloe? — zapytał, wytrącając mnie z wewnętrznej walki.— Z czym?— Jak wrócimy do Chicago.Spojrzałam na niego tępo, czując, jak puls mi przyśpiesza i zaczyna dudnić w żyłach.— Z nami — uściślił z wymuszoną cierpliwością.— Tobą i mną.Chloe i Bennettem.Mężczyzną i złośnicą.Zdaję sobie sprawę, jakie to dla ciebie trudne.— Na pewno nie chcę wciąż się z tobą kłócić — żartobliwie klepnęłam go w ramię.— Chociaż w sumie nawet podoba mi się moja rola.Bennett roześmiał się, lecz nie był to radosny śmiech.— „Nie chcę się wciąż kłócić" daje duże pole do interpretacji.Co przez to rozumiesz?„Chcę być razem.Jako twoja dziewczyna.Ktoś, kto zna wnętrze twojego domu i czasami pomieszkuje u ciebie".Zebrałam się do odpowiedzi i słowa zamarły mi w gardle.— To chyba zależy, czy mogę realistycznie oczekiwać ciągu dalszego.Puścił moją dłoń i podrapał się w twarz.Na ekranie znów zaczął się film, a między nami zapadła chyba najbardziej niezręczna cisza od początku świata.Wreszcie znów ujął mnie za rękę i pocałował moją dłoń.— No dobrze, kochanie.Mogę sobie poradzić z tym, żeby się wciąż nie kłócić.Zapatrzyłam się na jego palce splecione z moimi.Po nieskończenie długiej chwili wydobyłam z siebie głos.— Przepraszam.To wszystko jest dla mnie raczej nowe.— Dla mnie też — przypomniał mi.Znów zapadła cisza, w której oglądaliśmy razem film, śmiejąc się w tych samych momentach i przybliżając się powoli, aż wreszcie praktycznie się na nim położyłam.Kątem oka zerknęłam na zegar na ścianie i obliczyłam, ile godzin zostało nam w San Diego.Czternaście.Czternaście godzin tej idylli, w której mogłam go mieć, kiedy chciałam; nie musieliśmy zachowywać tajemnicy ani kłamać, ani stosować złości jako jedynej formy gry wstępnej.— Jaki jest twój ulubiony film? — zapytał, przetaczając mnie na bok, tak że zawisł nade mną.Jego skóra płonęła; miałam ochotę zdjąć bluzkę, ale nie chciałam, żeby się odsunął nawet na centymetr i na sekundę.— Lubię komedie — zaczęłam.— Sprzedawcy, ale też Tomcio Grubasek, Wysyp żywych trupów, Ostre psy, Trop, tego typu filmy.Ale chyba moim filmem wszech czasów jest Okno na podwórze.— Ze względu na Jimmy'ego Stewarta czy Grace Kelly? — zapytał, pocałunkiem wytyczając ognistą ścieżkę na mojej szyi.— Oboje, ale chyba bardziej Grace Kelly.— Tak myślałem.Masz w sobie wiele jej cech.— Jego dłoń uniosła się i wygładziła włosy, które wymknęły się z kucyka.— Podobno ona też potrafiła być sprośna — dodał.— Lubisz, jak używam sprośnego języka.— Owszem, ale jeszcze bardziej lubię, kiedy używasz języka w inny sposób — powiedział ze znaczącym uśmieszkiem.— Wiesz, gdybyś się czasami zamknął, byłbyś niemal doskonały.— Ale wtedy byłbym milczącym rozpruwaczem majtek, co chyba jest znacznie bardziej przerażające niż wkurzony szef rozpruwacz majtek.Rozchichotałam się pod nim, a on połaskotał mnie palcem w żebra.— Wiem, że to uwielbiasz — wymruczał.— Bennett? — odezwałam się, siląc się na niedbały ton.— Co z nimi robisz?Rzucił mi ciemne, drwiące spojrzenie.— Trzymam w bezpiecznym miejscu.— Pokażesz?— Nie.— Dlaczego? — zapytałam, mrużąc oczy.— Bo mogłabyś spróbować je odzyskać.— Dlaczego miałabym je odzyskać? Nie nadają się do niczego.Uśmiechnął się do mnie bez słowa.— A właściwie po co to robisz?Przez chwilę przyglądał mi się, najwidoczniej zastanawiając się nad odpowiedzią.Wreszcie uniósł się na łokciu i przysunął twarz do mojej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]