[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba dodać, że strażnicy niezbyt gorliwieich pilnowali.Każda grupka wałęsających się po pobojowisku żołnierzy mogła sobie odciąć pierwszego albo ostatniego - nie chciało im się bowiemwysupływać jeńców ze środka szeregu.A następnie w świetle ognisk widać było przerażające sceny.Wiele bród Azjatów traktowano niczym łono kobiety, ai pośladków też nie oszczędzano.Gdzieniegdzie widać było po pięciu znęcających się w ten sposób nad jednym biedakiem zamienionym w kobietę, pewnegojeńca zaś zaprzęgnięto niczym konia w uprząż, a następnie żołnierze zabawiali się z nim, tak jak nigdy nie postępowaliby z prawdziwym koniem.TenHetyta nie mógł nawet otworzyć ust ni wydać jęku - w ustach przelewało mu się, tak były pełne.Wyobrazcie sobie, z jaką furią siadano okrakiem najego głowie.Mogłoby się wydawać, że bezmiar przelanej tego dnia krwi zniechęcał do jej dalszego rozlewu.Ale krew jest jak złoto i roznieca żądze.Byli tacy,którzy nie mieli jej dość i nadal łaknęli krwi.Wszyscy byliśmy nią pokryci, lepcy, krew na nas zasychała, a jednak prędzej czy pózniej byliśmy żądninowej krwi.Pragnęliśmy krwi jak kosmetyku, który nakłada się na poprzedni.Krew nas podniecała, a była bliżej niż ogień.Nie sposób było dotrzeć dośrodka ogniska, ale krwią dyszeliśmy wszyscy.Byliśmy jak ptactwo, które opiło się krwią i przez całą noc wysysało ją jak pobojowisko długie iszerokie.Ptaki podrywały się z ciężkim trzepotem skrzydeł do góry, gdy się zbliżaliśmy, a potem słychać było trzaskniczym uderzenie gromu - były to jednak tylko skrzydła unoszące ptaki od nas i od krwi.No i muchy.Doprowadzały nas do wściekłości swoimiukąszeniami, jakby mściły się za tych, których zabiliśmy.Osaczony chmarami tych owadów zastanawiałem się nad ranem nad tym, w jaki sposób siłyuchodzące z człowieka, gdy zostaje ranny, przenoszą się do ramienia tego, który zadał ranę.Z drugiej strony - zraniwszy człowieka, można było jegoranę wyleczyć.Jeżeli żałowało się własnego czynu, można było splunąć na własną prawicę, a to łagodziło ból rannego.Tak mi przynajmniej opowiadaliNubijczycy.Jeżeli pragnęliśmy ranę zaognić, trzeba było pić gorące i żrące soki albo wino rozgrzane nad ogniskiem, a wówczas rana przeciwnikazaczynała go palić.Myślałem więc o Hetytach, którzy pocięli mnie na piersiach, nogach, ramionach, i rozglądałem się tak długo, aż znalazłem mieczHetytów.Przez całą noc oliwiłem jego ostrze i zakopałem go w chłodnych liściach, by moje ciało odczuło nazajutrz ulgę.Wypiłem też gorące wino, byrozognić rany, jakie zadałem moim wrogom.Pamiętam, że niektórzy poucinali nawet Hetytom głowy i zatknęli je na włócznie.Niektórzy przyświecali pochodniami, a my kiwaliśmy tymi włóczniami.Staliśmy nad brzegiem rzeki, mając po drugiej stronie miasto Kadesz, i przez całą noc urągaliśmy im, brzegi rzeki zaś zaczęły cuchnąć smrodemrozkładających się już ciał.W ciągu najbliższych upalnych dni smród będzie nie do zniesienia.Kiedy tak staliśmy nad rzeką, z murów wystrzelono strzały, ale było ich niewiele, toteż zacząłem się zastanawiać, gdzie się podziały tysiącehetyckich żołnierzy, z którymi walczyliśmy.Dlaczego nie strzelali z łuków? Nie miało to w tej chwili znaczenia.Byliśmy co do jednego pijani, akiedy jedna ze strzał doleciała do nas i wbiła się koniuszkiem grota w pierś jednego z wozniców rydwanów, ten wyjął groti odrzuci! strzałę, a następnie potarł skaleczenie ręką, zlizując ze śmiechem krew z palców.Następnie pomazał sobie całą pierś własną krwią, odciąłparę kędziorów z brody Hetyty, którego głowę nadziano na pikę i opatrzył nimi ranę na piersiach.- Potworności, jakie wyczyniają mężczyzni - wtrąciła się nagle moja matka - są nie do opisania!Gdy mówiła te słowa, poczułem się jej bliski, tym bardziej, że udawałem, iż śpię i odczuwałem jej doznania w całej pełni.Nigdy dotąd nie widziałemu niej takiej wściekłości skierowanej na mojego pradziadka, ale jednocześnie czułem, jak traci swoją odwagę, gdy jej oczy spotkały się z oczymaMenenheteta, gdyż była także silnie podniecona.Jej brzuch aż skwierczał oczekiwaniem, co odczuwałem jako przenikliwy ból głowy podobny do bólu zęba.Zapłakałem na głos.Menenhetet tylko pokręcił głową.- Po drugiej stronie rzeki - powiedział - na szczycie wieży stała kobieta, która patrzyła na nas i ujrzała brodę tego Hetyty, z której odcięto parękędziorów.Zaczęła wrzeszczeć.Może rozpoznała twarz swego kochanka albo męża, a może ojca lub syna, ale jej wrzaski biły pod niebo.Jęczała i zawo-dziła bez końca.Nigdy potem nie słyszałem tak jęczącej kobiety.Znamy jęki płaczek na każdym pogrzebie.Hipokryzja nie daje się ukryć.Ich żal mawyrażać bowiem niechybny koniec wszelkich namiętności serca, a jednak rok pózniej mają nowego mężczyznę.Na to moja matka odparła głębokim głosem:- Kobiety poszukują samego dna żalu.Jeżeli doń dotrą, gotowe są na przyjęcie następnego mężczyzny, Gdybym to ja miała opłakiwać kochanka i gdybymwiedziała, że jest to żal bezdenny, zrozumiałabym, że za tym mężczyzną muszę ruszyć nawet do Krainy Umarłych.Ale dopóki nie zacznę zawodzić, niemogę nigdy być pewna takich uczuć.Spojrzała tryumfalnie na pradziadka, jakby mówiąc: Czy nie pomyślałeś kiedyś choć przez chwilę, że to ty mógłbyś być tym mężczyzną?Pta-nem-hotep uśmiechnął się blado.- Twoje opowiadanie, drogi Menenhetecie, jest tak niezwykłe, że w każdej chwili, gdy opisywałeś bitwę, dziesięć pytań cisnęło mi się na usta, alenie chciałem zmieniać biegu twoich myśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]