[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konie były zmęczone.Prowadzący koń potknął się.Jodi jechała tuż za nim -mówił Declan.Emma wciągnęła powietrze.Efekt domina.- Rodzice Jodi są na wakacjach gdzieś na północy.Jodi mieszka z Moirą.- Ma rodzeństwo?- Jednego brata w Brisbane.Jest na ostatnim roku politechniki.- Wyobrazniapodsuwała Emmie najgorsze scenariusze.Muszą natychmiast wezwać bliskichJodi.Kiedy zajechali do stajni, wysiedli z samochodu i ruszyli biegiem.Jodi prawiekrzyczała z bólu.Emma przyspieszyła.Czekała na nich Sarah McGinty.- Próbowałam jej pomóc - powiedziała - ale bałam się ją ruszyć.Patrick i Jamessą na dorocznych targach.Jestem sama.- Obejmowała się mocno, jakby to ją cośbolało.- To nie powinno się zdarzyć.Emma ze współczuciem położyła dłoń na jej ramieniu.Najpierw sprawdzili,czy Jodi nie ma obrażeń czaszki albo kręgosłupa.- Zostań z nami, Jodi - mówił Declan, zakładając jej maskę tlenową.- Zarazpoczujesz się lepiej.Emma usiłowała wbić wenflon w żyłę dziewczyny.- %7łyły są ściśnięte.Okej - odetchnęła - udało się.Podałam jej roztwór soli fi-zjologicznej.Jaki dać środek przeciwbólowy?- Morfinę.Pięć miligramów.I dziesięć miligramów środka przeciwwymiotne-go.Zledziona w porządku.Obejrzę jej nogi.Emma wiedziała, co należy zrobić.Wyjęła z torby nożyczki i rozcięła spodnieJodi na całej długości nogawki.Na widok tego, co zobaczyła, zacisnęła wargi.Zuda Jodi wystawała kość.RLT- Złożone złamanie prawej kości udowej.- Declan zachowywał spokój.- Pew-nie koń ją kopnął.- Delikatnie przesuwał palce wzdłuż kości piszczelowych.-Liczne złamania lewej nogi.Załóżmy opatrunek na tę wystającą kość.Do trans-portu unieruchomimy obie nogi szyną.- Powinniśmy ją przewiezć śmigłowcem do Brisbane.Czekają wielogodzinnaoperacja i długa rehabilitacja.-Emma wyjęła komórkę i zaczęła wybierać numer.- Powiem, że będziemy czekać w szpitalu.Zanim przylecą, powinniśmy ustabili-zować Jodi.Dwaj ratownicy z karetki, która przyjechała kilka minut po lekarzach, zbliżylisię z noszami.Nick Turner patrzył przerażony.- Znam Jodi całe życie.- Co z pozostałymi jezdzcami, Nick? - spytał Declan.- Obaj zdołali wyczołgać się spod koni.Są tylko w lekkim szoku.- Potrząsnąłgłową.- Jodi znalazła się w samym środku tego młyna.Tymczasem Emma się rozłączyła.- Nie są w stanie podać czasu przylotu śmigłowca.Zajmują się ewakuacją rannych w wypadku na autostradzie Warrego.Declan przeklął pod nosem.- Co teraz?Emma zagryzła wargi.Twarz Declana mówiła wszystko.- Możemy ją zawiezć karetką do Toowoomby i stamtąd spróbować zorganizo-wać dalszy transport - zaproponował Nick bez przekonania.- Droga jest wciążkiepska po burzy, ale będziemy uważać.- Nie możemy jej na to narażać - stwierdził Declan.- Wobec tego poczekamy na śmigłowiec - rzekła Emma.RLTBóg jeden wie, co będzie z krążeniem Jodi, zanim dotrze do nich śmigłowiec,pomyślał Declan.Tracą czas.- Zadzwonię raz jeszcze.- zaczęła Emma.- Zaczekaj - rzucił Declan.- Ja ją zoperuję.Emma szeroko otworzyła oczy.Czy Declan ma dość sił, by operować? Czy nie ryzykuje życia Jodi? Declan od-ciągnął ją na bok.- Proszę, żebyś mnie wsparła.Dla Jodi to o wiele lepsze rozwiązanie.Ale co z nim, pomyślała, jeśli nie jest jeszcze gotowy? Jakie to będzie miałodla niego konsekwencje? Jeżeli go nie poprze, Declan się wycofa.Co wtedy zJodi? Czekanie dla nich wszystkich będzie koszmarem.- Posłuchaj - podjął - dam sobie radę.Emma zamknęła oczy, modląc się o odwagę.To była najtrudniejsza decyzja wjej życiu.Pomyślała, co poradziłby jej ojciec.Powiedziałby, żeby zaufała swo-jemu instynktowi.Uniosła powieki.- Poprę cię, jeśli jesteś pewien.- Dziękuję.- Declan trzymał w ręce komórkę.- Rachel? Zaraz przywieziemyJodi.Ja będę operował.Przygotuj tace z narzędziami.- We wszystkich wiadomościach grzmią o wypadku na autostradzie - odparła.- Wyprzedziłam twoją prośbę.- Dziękuję.- Declan poczuł, że z ramion spada mu wielki ciężar.- Ile jest pie-lęgniarek?- Mam tutaj Dot.Asystowała już przy operacjach, choć ostatnio mało prakty-kowała.- Oliver Shackelton?- Jest drobny problem - powiedziała ostrożnie Rachel.- Ma grypę.RLT- Więc nie mamy anestezjologa? - Declan miał chęć uderzyć pięścią w czoło.-Niech pomyślę.Emma, która przysłuchiwała się rozmowie, zastanawiała się, czy ma zrobić tenostatni krok, żeby Declan mógł wykonać zabieg.Czy bezpieczniej będzie stać zboku i czekać? W głębi serca już podjęła decyzję.- Declan?Odwrócił się do niej.- Chyba nie mamy wyjścia - powiedział.- Oliver nie może nam pomóc.- Ale ja chyba mogę.Miałam anestezjologię jako przedmiot fakultatywny.Oliver musi mi tylko podać dawkę leków.Jeśli uważasz, że to zbyt ryzykowne,powiedz.Declan nie miał wątpliwości.- Zrobimy to.Emma nie mogła uwierzyć, jak znakomicie poradził sobie ich mały szpital wtej trudnej sytuacji.Na dzwięk otwieranych drzwi odwróciła się od umywalki, akiedy Declan zaczął myć ręce obok niej, zapytała:- Wszystko w porządku?- Tak.- Spojrzał na nią z uśmiechem.- Dobrze, że kazałem zainstalować do-datkowy sprzęt radiologiczny.- Będziemy go spłacać do końca życia.- Och, Emmo.Jak dotąd dajemy sobie radę.Musiała mu to przyznać.Prowa-dzili tę lekką rozmowę,by nie poruszać zbyt trudnych tematów.Decyzja o operacji została już podjęta.RLT- Do zobaczenia za chwilę.- Emma czuła, jak skacze jej adrenalina.Od dawnatego nie doświadczyła.Postara się pomóc Jodi najlepiej jak umie.Wszyscy się postarają.Operacja trwała siedem godzin.Emma odnosiła wrażenie, że jej umiejętnościsą bezlitośnie testowane.Choć monitory pokazywały, że Jodi dobrze znosi nar-kozę, Emma nie pozwoliła sobie na sekundę relaksu.Od czasu do czasu spotyka-ła się wzrokiem z Declanem, szukając w jego oczach zapewnienia, że słuszniepostąpili.Wszystko w porządku, mówił jej spojrzeniem.- Dziękuję wszystkim.Zwietna robota.- Declan założył ostatni szew.Opatrzyłranę i dał Emmie znak, żeby zaczęła wybudzać pacjentkę.- Jak tam nasza dziew-czynka?- Wszystko dobrze - odparła.- To lubię.- Oczy Declana zalśniły nad maską.- Moi drodzy, chyba nie macienic przeciwko temu, żebyśmy zakończyli? - Odsunął się od stołu.- Nie chcę, że-by Moira dłużej czekała na wiadomości.- Na pewno nie mamy nic przeciwko temu - odparła Emma, a potem dodała ci-cho: - To była dobra operacja.Declan spojrzał jej w oczy.- Pani mi to ułatwiła, pani doktor.- Z tymi słowami odwrócił się na pięcie iwyszedł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]