[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cindy zdusiła szloch.Royer poklepał ją po plecach:- Trzymajmy rękę na pulsie.Postarajmy się, żeby Annie wyzdrowiała,wyszła za mąż, miała dzieci, została żoną, mamą, babcią.To wszystkojest możliwe, ale musimy pokonać parę przeszkód - spojrzał ponownie nazdjęcia.- Proszę tego nie zgubić.Po raz pierwszy Royer zajrzał do wnętrza auta i spojrzał na kierowcę.Patrzyłem prosto przed siebie, ale widziałem, że Royer przygląda sięmoim rękom opartym na kierownicy.Poważne przeoczenie z mojejstrony.Opuściłem rękaw, aby zakryć swój zegarek - błękitny SeamasterOmega dla płetwonurków, który Emma podarowała mi na naszą pierwsząrocznicę.Royer pochylił się, próbując rozpoznać moje kości policzkowe irysy twarzy.Ani razu nie popatrzyłem w jego stronę.Jego oczy zwęziłysię i spojrzał na Cindy, następnie na mnie, znowu na Cindy i znowu namnie.Odezwał się wolno i z naciskiem.Jego wzrok omijał ją przez całyczas, koncentrując się na mojej osobie.- Cuda - powiedział zamyślony - wciąż się zdarzają.Ludzie mogąmyśleć, co chcą, ale cuda nadal się zdarzają.Wyjechaliśmy z parkingu i Cindy objęła mnie swoim ramieniem:- Dzięki, że nas przywiozłeś.Chyba nie byłabym w stanie przejśćprzez to sama.- Jak do tej pory radzisz sobie całkiem niezle - powiedziałem.203 - Wygląd może mylić - powiedziała, spoglądając przez okno, gdywłączaliśmy się do ruchu.Annie spała, minęliśmy więc i Varsity, iStarbucks, wjeżdżając z powrotem na północną obwodnicę drogi nr 400.Nie odzywałem się, zagubiony w wątpliwościach, które zaczęły mniedopadać, i zdaje się, że Cindy wyczuła mój nastrój.- Nic nie mówisz, odkąd opuściliśmy szpital.Wszystko okay?- Ee, hm, jasne, tylko.tak myślę o Annie.Cindy skinęła głową.- Witamy w klubie.Annie spała przez całą drogę do domu.Wjechaliśmy na ich podjazd,gdy było już ciemno.Włączyły się światła czujnika ruchu i ułatwiły miparkowanie.Zostawiłem suburbana z włączonym silnikiem, wniosłemAnnie do środka, poklepałem Cindy po ramieniu i poszedłem sobie,słysząc jej miękki głos, dochodzący od strony łóżka Annie.Podciągnąłemsię do wnętrza wozu, a tam na siedzeniu pasażera leżała koperta.Dwie części mnie zmagały się ze sobą w walce o dominację.Jeszcze raz spojrzałem na kopertę, następnie uniosłem ją i wysunąłemzawartość.Były to zdjęcia; płyty CD, na których bez wątpienia znajdowałsię obrazkowy zapis badania ultrasonografem, obraz wideo, którypokazywał wstrzyknięty kontrast i całościową wydolność oraz siłę serca iw końcu skan tomografii komputerowej.Uniosłem go pod światło nasuficie i przyjrzałem się konturom serca Annie.Royer miał rację.Zaniosłem kopertę pod drzwi, wsunąłem ją pomiędzy izolację afutrynę i odjechałem do domu.Zaparkowałem auto, wszedłem nawerandę i zacząłem słuchać świerszczy.Hałas był ogłuszający.204 ROZDZIAA 31To był świąteczny weekend, 4 lipca, wiedziałem, że jezioro będziehuczało od gwaru ludzi, łodzi oraz silników motorówek typu Jet Ski, alechciałem wyrwać Emmę z domu.Była przykuta do łóżka od miesięcy igdyby nie miała w sobie dość siły, oszalałaby od tego już tygodniewcześniej.Utrzymywałem ją przy życiu dzięki prawie codziennym dożylnymdawkom dopaminy - rodzaju adrenalinowego kopniaka w serce.Sztucznie zmuszało to jej serce do silniejszego i regularniejszego bicia,ale jednocześnie skracało jego życie.Odkąd Emma znajdowała się prawiena szczycie listy oczekujących na przeszczep, Royer i ja uznaliśmy, żewiększa siła uzyskana dzięki lekom okaże się dla niej pomocna,zastosowaliśmy więc PICC -  obwodowy centralny kateter dożylny",który wyglądał jak wenflon do kroplówki, wprowadzony do ręki Emmy, aktóry połączony był, w rzeczywistości, z przewodem biegnącym wzdłużjej ramienia, przedłużonym aż do prawego przedsionka i umożliwiającymprzenikanie leków bezpośrednio do serca, gdzie mogły mieszać się zoptymalną ilością krwi.Dzięki temu byliśmy o jeden krok przedciemnością, która deptała jej po piętach.Emma była wychudzona, wyglądała trupio blado, mówiła niewiele,przeważnie szeptem, i mrugała, wolno przymykając oczy.Jej włosy stałysię cienkie, paznokcie kruche, a usta spierzchnięte.Zbliżyła się dopoczątku listy, ale ponieważ205 wciąż były na niej nazwiska tych, którzy mieli pierwszeństwo,wiedziałem, że mamy weekend tylko dla siebie.Zapakowałem więc doauta wystarczającą ilość osocza i kroplówki, abym mógł nadal podawaćjej dzienną dawkę dopaminy, oraz trzy butle ciekłego tlenu, któregoużywałem na noc, aby mogła lepiej spać.Podniesiony poziom 02 łagodziłwysiłek funkcjonującego organizmu, pozwalając jej na odpoczynek.Byłoto niczym gromadzenie energii na koncie w banku.Po transplantacjiorganizm miał dokonać olbrzymiej wypłaty.Tlen powodował, że na jejtwarzy pojawiało się ponownie nieco koloru i mogła cieszyć sięmomentami względnej radości życia.Na wszelki wypadek, gdybyokazało się, że pojawił się dawca, powiadomiłem ekipę karetkipowietrznej, podając dokładne współrzędne GPS naszego domu imówiąc, że sto metrów dalej znajduje się miejsce, które mogłobyposłużyć jako lądowisko dla helikoptera.Emma, z rurką pod nosemzaczepioną wokół uszu i podającą jej tlen, oparła głowę na moimramieniu i wypłynęliśmy na jezioro.Czuliśmy podniecenie.Po takdługim oczekiwaniu, długich studiach, długim okresie nadzieiwiedzieliśmy, że już tylko tygodnie dzieliły nas od zupełnie innego życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl