[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, brak dowodu na ich obecność w po¬bli\umiejsca zdarzenia w chwili, kiedy padÅ‚ strzaÅ‚.- Rayne w \aden sposób nie zasugerowaÅ‚ ich udziaÅ‚u?- Nie.WymieniÅ‚ tylko dziewczynÄ™.- Lekar zdjÄ…Å‚ monokl, który zakoÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ swobodnie na cienkiej czarnejtasiemce u jego szyi.- Mo\e je¬go lordowska mość sam udzieli panu kilku odpo¬wiedzi.PytaÅ‚ o pana.Dominie z niepokojem postÄ…piÅ‚ krok stronÄ™ drzwi.- Na pewno mogÄ™ doÅ„ wejść? - zwróciÅ‚ siÄ™ po¬nownie do lekarza.Ten wsunÄ…Å‚ monokl do kieszonki kamizelki w niebieskie paski.- Tak, ale proszÄ™ siÄ™ streszczać - odparÅ‚.- A tak\e nie mówić ani nie robić niczego, co mogÅ‚oby go zdenerwować.OdetchnÄ…wszy gÅ‚Ä™boko, Dominie wkroczyÅ‚ do sypialni.Nie baczÄ…c na metalicznÄ… woÅ„ zakrzepÅ‚ej krwi ani kwaskowaty odór choroby, cicho usiadÅ‚ przy łó\kuprzyjaciela.Oblicze Rayne'a, zwykle pokryte zdrowÄ… opaleniznÄ…, obecnie wyglÄ…daÅ‚o niczym odlane z wosku.Oczy miaÅ‚ zamkniÄ™te, oddychaÅ‚ pÅ‚ytko j ciÄ™\ko, a wilgotne od potu kosmyki ka,sztanowych wÅ‚osów lepiÅ‚y musiÄ™ do czoÅ‚a i skroni.Swie\e ban¬da\e na jego piersi zaczęły ju\ przesiÄ…kać krwiÄ…"- Dominic? - szepnÄ…Å‚ chrapliwie Rayne.ZoÅ‚Ä…dek markiza skurczyÅ‚ siÄ™ na brzmienie tego peÅ‚nego bólu gÅ‚osu.- Jestem przy tobie, przyjacielu.- Dominie Å›ci¬snÄ…Å‚ potÄ™\nÄ… dÅ‚oÅ„ Rayne'a, doczekaÅ‚ siÄ™ jednak lylko sÅ‚abej,niepewnej odpowiedzi.- CieszÄ™ siÄ™.\e przyjechaÅ‚eÅ›.- PrzybyÅ‚em najszybciej, jak mogÅ‚em.Rayne poruszyÅ‚ gÅ‚owÄ…, jakby chciaÅ‚ potaknąć.- To byÅ‚a Jocelyn - rzekÅ‚ ochryple.- Wiem.- DokÄ…d.jÄ… zabrali? Nikt mi nie chciaÅ‚ powiedzieć.- Zapewne do Newgate.Taka jest zwykle proce¬dura.BiaÅ‚a obwódka wokół ust na poszarzaÅ‚ym obli¬czu Rayne'a pobladÅ‚a jeszcze bardziej.- WiniÅ‚a mnie za to.co siÄ™ staÅ‚o z jej ojcem.DÅ‚uga historia.Przypomnij, \ebym kiedyÅ›.ci opowiedziaÅ‚.- PrzypomnÄ™.- Dominie z trudem przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›li¬nÄ™, tak Å›ciÅ›niÄ™te miaÅ‚ gardÅ‚o.- Kiedy tylko staniesz na nogI.Rayne znów ledwie dostrzegalnie skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…" ZamknÄ…Å‚ oczy.- Nie chcÄ™, \eby jÄ….powieszono.Wiem, \e.lej los nie powinien mnie obchodzić.JakaÅ› część mnie wrÄ™czchÄ™tnie obejrzaÅ‚aby egzekucjÄ™.Inna jednak\e - Z wysiÅ‚kiem uniósÅ‚ powieki i wbiÅ‚ spojrzenie w twarzDominika.- WydostaÅ„ jÄ… stamtÄ…d, Dom.Niech jÄ… gdzieÅ› zeÅ›lÄ….Zrób, cokolwiek bÄ™dzie konieczne.Dominie próbowaÅ‚ siÄ™ spierać.Za swój czyn ta kobieta powinna zgnić w piekle.- JesteÅ› pewien, \e tego chcesz? - dociekaÅ‚.- Ona usiÅ‚owaÅ‚a ciÄ™ zabić.- Nie potrafiÄ™ znieść myÅ›li.\e przebywa w takim potwornym miejscu.Sam kiedyÅ›.tego do¬Å›wiadczyÅ‚em.- Ponosi zasÅ‚u\onÄ… karÄ™.Musi zapÅ‚acić za swój czyn.Rayne tak szybko podniósÅ‚ siÄ™ na Å‚okciu, i\ Do¬minienie zdÄ…\yÅ‚ go powstrzymać.- Przyrzeknij mi, do cholery! Przyrzeknij, bez wzglÄ™du na to, co nastÄ…pi!- W porzÄ…dku, Rayne, uspokój siÄ™.- Dominie pomógÅ‚ przyjacielowi opaść z powrotem na po¬duszkÄ™" -Wiesz, \e speÅ‚niÄ™ twojÄ… proÅ›bÄ™.ZrobiÄ™, cokolwiek zechcesz.- DziÄ™kujÄ™" - Rayne siÄ™ rozluzniÅ‚.- Jeszcze tyl¬ko.jedna sprawa.- Naturalnie.- JeÅ›li stanie siÄ™ najgorsze.jeÅ›li z tego nie wyjdÄ™" " "- Wyjdziesz, do diabÅ‚a!- Lecz jeÅ›li nie.obiecaj, \e zaopiekujesz siÄ™ AlexandrÄ…"GardÅ‚o Dominika zwarÅ‚o siÄ™ jeszcze boleÅ›niej.- Nie musiaÅ‚eÅ› nawet o tym wspominać - odparÅ‚.- Alex wprowadzi siÄ™ do nas.A wÅ‚aÅ›ciwie to my z Catherine pozostaniemy tutaj, dopóki nie wy¬zdrowiejesz.- Czy rzeczywiÅ›cie mam szansÄ™? - Ciemne oczy Rayne'a wwiercaÅ‚y siÄ™ w oblicze przyjaciela.- Po¬wiedz miprawdÄ™.Dominic mocniej Å›cisnÄ…Å‚ jego dÅ‚oÅ„.- Prawda przedstawia siÄ™ tak, \e wiele zale\y w tej kwestii od ciebie.Wiem, jak walecznÄ… posiadasz naturÄ™.JeÅ›li zapragniesz pokonać tÄ™ niemoc, lida ci siÄ™.ChcÄ™, \ebyÅ› walczyÅ‚.Wszyscy chcemy jednak ty tak\emusisz tego chcieć.- Dlaczego uwa\asz.\e jest inaczej?- Rayne, przyjaznimy siÄ™ od dawna.Wiem, co czuÅ‚eÅ› do tej kobiety.CzytaÅ‚em to z twojej twarzy, ilekroć oniej wspominaÅ‚eÅ›.Powieki rannego ponownie opadÅ‚y.Przez dÅ‚ugi czas siÄ™ nie odzywaÅ‚.Kiedy wreszcie przemówiÅ‚, DominicmusiaÅ‚ siÄ™ nad nim nachylić, \eby cokol¬wiek usÅ‚yszeć.- PowiedziaÅ‚em ci kiedyÅ›, \e tylko gÅ‚upcy siÄ™ za¬kochujÄ… - wyszeptaÅ‚ Rayne.Potem jego dÅ‚oÅ„ w uÅ›cisku Dominika zwiotcza¬la i zapadÅ‚ w nierówny, przepeÅ‚niony bólem sen.*Jocelyn szczelniej otuliÅ‚a siÄ™ postrzÄ™pionym weÅ‚nianym kocem.W maleÅ„kiej mrocznej celi pano¬waÅ‚oprzenikliwe zimno.Jo dygotaÅ‚a, czujÄ…c wilgoć pod palcami stóp, jako \e jej pantofelki na wskroÅ› przemokÅ‚yod wody, która pokrywaÅ‚a szorstkÄ… ka¬miennÄ… posadzkÄ™.Powietrze cuchnęło stÄ™chliznÄ…" Odór ludzkichekskrementów oraz niemy tych ciaÅ‚ przyprawiaÅ‚ jÄ… o mdÅ‚oÅ›ci.CiemnÄ… celÄ™ rozÅ›wietlaÅ‚a pojedyncza Å›wieczka.Jocelyn towarzyszyÅ‚y tylko pajÄ…ki i karaluchy, jednak kiedy jÄ… tu prowadzono, widziaÅ‚a caÅ‚e rzesze zlodziei,bandytów, zabójców, \ebraków i prostytu¬tek.GÅ‚odujÄ…cy i bezdomni, bezlitoÅ›ni przestÄ™pcy oraz walczÄ…cyjedynie o przetrwanie nieszczęśnicy dokonywali w tych lochach nÄ™dznego \ywota.Jo zaÅ› ponownie staÅ‚a siÄ™ jednÄ… z nich.OpadÅ‚a na rozchwierutany trójno\ny stoÅ‚ek i wsparÅ‚a przemoczone, zziÄ™bniÄ™te stopy na drÄ…\¬.ku.OpróczstoÅ‚ka w pomieszczeniu znajdowaÅ‚ siÄ™ tylko rozmokÅ‚y siennik oraz nocnik, ustawiony w ciemnym kÄ…cie.Upchnęła pod siebie cienki muÅ›lin spódnicy, usiÅ‚ujÄ…c w ten sposób odciąć drogÄ™ zimnu.Na pró\no,podobnie jak bez powodzenia staraÅ‚a siÄ™ powstrzymać szczÄ™kanie zÄ™bami.Nadal miaÅ‚a na sobiejasnobÅ‚Ä™kitnÄ… sukniÄ™, obecnie rozdartÄ… w kilku miejscach.RzÄ…dek naszywanych kwiatów poni\ej biustuzwisaÅ‚ luzno, kilka innych dyndaÅ‚o z obrÄ™bienia dekoltu.ZakrawaÅ‚o na cud, i\ w ogó¬le zachowaÅ‚a tÄ™ sukniÄ™.PrzypisywaÅ‚a ów cud ko¬chanemu Browniemu, którego podejrzewaÅ‚a o za¬pÅ‚acenie za niÄ… wkupnego, czylipieniÄ™dzy na za¬pewnienie minimum ochrony.PÅ‚ać albo siÄ™ rozbieraj, taka w tym miejscu obo¬wiÄ…zywaÅ‚a zasada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]