[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdego dnia ciężarówki przewożądziewczyny przez granicę z Tajlandią.Kambodża to miejsce docelowe, strefa tranzytowa,miejsce eksportu; kambodżańskie dziewczęta są wywożone do Tajlandii, a do Kambodżyprzyjeżdżają dziewczyny z Wietnamu.To przemysł, którego produktem jest młode ludzkieciało.Z fałszywymi paszportami dziewczyny wysyła się do Tajwanu, Malezji i Kanady.Nacałym świecie mafie handlują kobietami.To ogromny, globalny biznes, równie lukratywnyjak handel narkotykami.Południowo-wschodnia Azja to jedno z jego epicentrów.*Kiedy w roku dwa tysiące drugim pojechałam do Francji, żeby odebrać nagrodęmiasta Nantes, zadzwoniono do mnie z wiadomością, że grupa uzbrojonych policjantówwdarła się do naszego przytułku w Phnom Penh.Niedawno, po jednym z nalotów,przygarnęliśmy czternaście młodych Wietnamek.Dziewczynki zostały przywiezione doKambodży z Wietnamu i nie miały paszportów.Policja aresztowała całą czternastkę za pogwałcenie procedur imigracyjnych i zabrała je z ośrodka.Nie było wątpliwości, że alfonsi zapłacili sędziemu mnóstwo pieniędzy, byle tylkoodzyskać dziewczynki.Młode Wietnamki są w Kambodży bardzo cenione ze względu na ichbiałą, jędrną skórę.Zanim zdobyliśmy sądowy nakaz uwolnienia dziewczynek, większośćzniknęła i nigdy więcej ich nie widzieliśmy.Gdybym tam była i miała pod ręką broń, nie wiem, co bym zrobiła.Czułam w sobieprawdziwą wściekłość.Nie ma prawa, nie ma policji ani sprawiedliwości, która chroniłabytakie małe robaczki jak my.Jeśli jesteś silna albo masz wpływowych protektorów, nic ci niegrozi.Jeśli nie, zapomnij o bezpieczeństwie.Po tym, co się stało, otworzyliśmy oddział AFESIP w Wietnamie i zaczęliśmyrozmawiać z władzami Wietnamu i Kambodży na temat bezpiecznego sposobu odsyłaniadziewcząt do domu.Zaproponowaliśmy, że pomożemy policji, identyfikując ludzi, którzystanowią problem - handlarzy.Zasugerowaliśmy też, że AFESIP mógłby wybudować wWietnamie ośrodek podobny do tego, który stworzyliśmy w Phnom Penh.Władze wyraziły zgodę i wspólnie opracowaliśmy nowe postanowienia dotycząceznalezionych przez nas wietnamskich dziewczynek.Wynajęliśmy kolejny dom - tymczasowyprzytułek, w którym mogły pozostać.Niektóre spędziły z nami trzy miesiące, czekając nadokumenty; inne zostały znacznie dłużej.Poprosiliśmy Wietnamkę mieszkającą wKambodży, żeby nauczyła je czytać i pisać i zatrudniliśmy terapeutkę mówiącą powietnamsku, byłą prostytutkę4.Stworzyliśmy też nową organizację, AFESIP Vietnam, i otworzyliśmy przytułek wmieście Ho Chi Minh.Funkcjonuje on tak samo jak nasz ośrodek w Phnom Penh.Niektóredziewczynki nie mają dokąd pójść: są bezdomne albo pochodzą z patologicznych rodzin.Często mają ojczymów, którzy próbują je wykorzystać, i prawie zawsze są odrzucane przezrodziny i społeczeństwo.Obecnie w niemal każdej prowincji są jacyś handlarze - ludzie,którym domy publiczne płacą prowizję za każdą nową dziewczynę.Lepiej więc, jeśli naszepodopieczne nauczą się fachu i będą przebywały w bezpiecznym miejscu.*W dwa tysiące pierwszym roku ponownie zaszłam w ciążę i lekarz powiedział, że tymrazem będziemy mieli chłopca.Ning i Adana nie posiadały się ze szczęścia.Ning miaładziesięć lat, Adana sześć i obie były podekscytowane perspektywą posiadania braciszka.Tymrazem starałam się o siebie dbać.Mniej czasu spędzałam na wyboistych drogach międzyprowincjami i częściej przebywałam w Phnom Penh.Nikolai przyszedł na świat w kwietniu dwa tysiące drugiego roku.Dziewczynki byłyrozkoszne.Tamtej nocy zostały ze mną i swoim małym braciszkiem w szpitalu w Bangkoku iza każdym razem, gdy Nikolai zaczynał kwilić, biegły do jego łóżeczka, żeby go uspokoić.Do tego czasu działania AFESIP w Kambodży stały się znacznie bardziejzaawansowane.Utworzyliśmy grupy pracowników socjalnych - wśród nich znalazło się wielebyłych prostytutek - którzy codziennie odwiedzali domy publiczne, rozdawali prezerwatywy,tłumaczyli dziewczętom, jak dostać się do naszego centrum, i radzili, jak postępować zpijanymi lub agresywnymi klientami.Zbierali też informacje o tym, gdzie obecnie znajdująsię burdele.Drukowaliśmy ulotki z naszym numerem telefonu.Stworzyliśmy irozbudowaliśmy klinikę AFESIP, gdzie kobiety miały zapewnioną darmową opiekę lekarską.Naszym szkoleniowcom płaciliśmy niewielkie sumy pieniędzy.Większość z nich tobyłe prostytutki, które informowały nas, jeśli któraś z dziewcząt była bardzo chora albo gdydo burdelu trafiało wyjątkowo małe dziecko.W dzisiejszych czasach alfonsi zmieniają swój personel co dwa, trzy miesiące, licząc, że nowe twarze przyciągną klientów.Następniesprzedają dziewczyny, wywożą je na wieś albo do Tajlandii.Zatrudniliśmy psychologa, żeby rozmawiał z dziewczynkami, ponieważ wiele z nichmiało depresję i nastroje samobójcze.Nocami wysyłaliśmy ludzi do parków i innychpodejrzanych miejsc, w których kwitnie najgorszy rodzaj prostytucji. Pomarańczowekobiety to dziewczyny, które sprzedają pomarańcze w publicznych ogrodach.Za cenę jednejpomarańczy klient ma prawo popieścić dziewczynę.Za dwadzieścia pięć centów może się znią przespać.Często grupy mężczyzn dokonują na dziewczynach zbiorowych gwałtów, arankiem w ogrodach znajdowane są ciała dziewcząt.Te prostytutki nie mają pieniędzy, żeby zapłacić za opiekę medyczną, ale mają nasznumer telefonu.Dzwonią do nas, kiedy zachorują, a kierowca autorikszy przywozi je donaszej kliniki.Tu otrzymują pomoc lekarską i - jeśli to możliwe - mogą odpocząć przez mniejwięcej piętnaście dni.Wykorzystujemy ten czas, żeby wytłumaczyć im, że istnieje wyjście zsytuacji, w jakiej się znalazły, i że ich życie nie jest skończone.Kiedy to zrozumieją,odzyskają nadzieję.Być może uwierzą, że nie są same i że możemy im pomóc.Pewnego dniaprzyjdą do nas, jednak do tego czasu pomagają nam, informując naszych pracowników odzieciach i dziewczynkach, które są przetrzymywane wbrew swojej woli.Nie możemy ocalić każdej prostytutki w każdym burdelu.Skupiamy się nanajtrudniejszych przypadkach, dziewczynach trzymanych w niewoli i dzieciach.Kiedysłyszymy o czymś takim, wysyłamy na miejsce któregoś ze śledczych.Jednym z naszychpełnoetatowych detektywów jest Srena, młody policjant, którego poznałam, kiedyprzeprowadziłam się do Phnom Penh.Udają oni klientów.Rozmawiają z dziewczynami ispisują ich zeznania.Jeśli dziewczyny mówią, że zostały sprzedane, zakładamy akta i idziemydo rządowego biura, którego pracownicy informują nas o tym, co należy zrobić, i weryfikująszczegóły.Wzywana jest miejscowa policja, jednak staramy się nie ujawniać adresu burdelu ażdo ostatniej chwili.Pracownicy AFESIP zwykle biorą udział w nalocie i obserwują przebiegzdarzeń.W czasie gdy przygotowywany jest akt oskarżenia przeciwko burdelowi,dziewczynki pozostają w centrum AFESIP.*Rozmawiam z każdą kobietą, która trafia do naszego ośrodka.Nie osądzam ich i onemają tego świadomość.Siadam obok i tłumaczę, że to, iż były prostytutkami, nie oznacza, żeich życie jest skończone.Opowiadam im o kobietach, które zatrudniamy; wiele z nich to byłeprostytutki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]