[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy Christopher był tego dnia w domu?- Poszedł z nami do kościoła - wtrącił się Robert.- A potem całą rodziną jedliśmy obiad.I już cały czassiedział w domu.Pogoda nie sprzyjała spacerom.- Pierwsza ekipa śledcza rozmawiała z nim?- Nie pamiętam.- Robert zmarszczył brwi.- Oczywiście przyszli tutaj, wypytywali o szczegóły Emmę.Zakładam, że przesłuchiwali Christophera, ale tego po prostu sobie nie przypominam.- Nieważne, tak czy inaczej znajdę to w aktach - odparła Vera, choć bez większego entuzjazmu.Już sięprzekonała, żew dokumentacji Mantel jest więcej dziur niż w sieci trawlera z portu w North Shields.I smrodekwydawał się bardzo podobny.- Ale skoro popołudnie spędził w domu, nie mógł widzieć niczego, costanowiłoby zagrożenie dla zabójcy.Rozumie pan do czego zmierzam?- Mówiłem, że był spokojnym chłopcem, a nie że brakowało mu pewności siebie - rzucił niecierpliwieRobert.- Gdyby widział coś podejrzanego, powiedziałby od razu.- No, niekoniecznie.- Vera położyła ręce na stole.- Policja me potrzebowała zbyt dużo czasu, żebyaresztować Jeanie.Nie mam powodu kwestionować ich osądu.Nie tylko małe dzieci wierzą, że jesteśmynieomylni.Mógł zlekceważyć wszelkie dowody, które wskazywały na kogoś innego?- Aż do teraz - wtrącił cicho James.- Aż stało się dla niego jasne, że wymiar sprawiedliwości się pomylił.Wtedy sobie przypomniał.Em, wspominał wczoraj o czymś takim?Pokręciła głową.- Mówił dość chaotycznie, ale nie, nie rozmawialiśmy o morderstwie Abigail.Na pewno nie oszczegółach.- Poza tym ustaliliśmy już - przypomniał Robert - że Christopher był z nami przez całą niedzielę.Więcna pewno me widział ani nie słyszał niczego istotnego.Vera wychwyciła ton nerwowego nauczyciela, który usiłuje wbić jakąś oczywistość do głowy małopojętnego ucznia.- Z jego dawnego pokoju widać pole, na którym znalazłam Abigail - powiedziała powoli Emma.Odwróciła się do Very -Miał sypialnię na samej górze.Pózniej, tamtego wieczoru, obserwowaliśmywszystko przez okno.Reflektory i techników w tych papierowych kombinezonach.Patrzyliśmy, jak niosąciało Abigail.- Pogrążyła się we wspomnieniach.- Spędzał dużo czasu w swoim pokoju?- Przesiadywał tam godzinami - odparł Robert coraz bardziej zirytowany.- Przecież tłumaczyłem.Niepotrzebował towarzystwa.Vera pomyślała, że Emma zaraz rzuci jakiś komentarz, ale ta najwyrazniej zmieniła zdanie, więc wstałanagle, zgrzytając krzesłem po płytkach.- Dość na dzisiaj - oznajmiła.- Porozmawiamy jutro.-Dotknęła ręki Emmy.- Zanim pójdę, zechce mipani pokazać jego dawny pokój?Emma oddała małego Jamesowi i poprowadziła policjantkę po schodach.Kiedy dotarły na drugi podest,usłyszały płacz dziecka.Emma zatrzymała się na moment, ale płacz ucichł, więc ruszyła dalej.Pokój był na drugim piętrze i chyba dużo się nie zmienił od czasów, kiedy sypiał w nim Christopher.Długie, wąskie pomieszczenie.W dłuższej ścianie dwa okna.Na przeciwległej półki biblioteczne.Książki,głównie literatura faktu i popularnonaukowa, wyglądały jak zbieranina ze sklepów dla ubogich i wyprzedażystaroci.Poza tym: pojedyncze łóżko nakryte pasiastą kołdrą, malowana na biało szafa.Szron niczym drobnakoronka rozchodził się po oknach od parapetów, górną część szyb pokrywała para.Parapety niskie iszerokie, wygodne do siedzenia.Emma oparła się o jeden z nich i wytarła dłonią otwór w parze.Verastanęła przy drugim oknie.- Tutaj siedzieliśmy.Byliśmy sami.Teraz niewiele widać.Musiałaby pani przyjść za dnia.Vera przyglądała się scenerii.Na niebie wisiał blady księżyc.Szczegóły krajobrazu zniknęły w mroku.- Gdzie leżało ciało?- Jakieś trzy pola dalej.W zasięgu wzroku żadnych domów, latarń ani świateł samochodów.Dom Mantela stał w lekkimobniżeniu gruntu i przesłaniała go kępa drzew.- Teren płaski jak cycki czarownicy - stwierdziła Vera.-Widok na całe kilometry.I widać każdego, ktoidzie tą ścieżką.Pamięta pani, czy brat był przesłuchiwany? - Znała odpowiedz, jeszcze zanim Emma pokręciła głową.21Vera jechała powoli ze Springhead w stronę Elvet.Mimo póznej pory czuła się przytomniejsza niżkiedykolwiek od przyjazdu do East Yorkshire.Jej myśli, przejrzyste i ostre, koncentrowały się na CarolineFletcher.Wychodziły z głowy w pełni uformowane i piękne jak kryształki lodu na oknie sypialniChristophera Wintera.Caroline z pewnością czekała na telefon od dnia, kiedy sprawa Abigail Mantel rozsypała się na kawałki.Bez wątpienia.Spodziewała się telefonu albo listu, oficjalnego wezwania do komendy na przesłuchanie.Zpewnością przewidywała pytania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]