[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówi, że była kompletnie zaskoczona zachowaniemDobrzyńskiej i że naprawdę nie wie, o co jej chodziło.- Czyli że Gródeccy są odmiennego zdania w tej sprawie.- Na to wychodzi.Downar wstał i przeszedł się po pokoju.Był zamyślony.Po dłuższej chwili zatrzymałsię przed przyjacielem.- Słuchaj, Karolu, zaczynam się bać.Boję się jakichś nowych komplikacji, nowejzbrodni.To wszystko jest cholernie zagmatwane.- Może się niepotrzebnie niepokoisz - uspokajał Walczak.- Ostatecznie mamy podobserwacją kogo trzeba.Downar nie był przekonany.- A czy na pewno wiemy, kogo trzeba mieć pod obserwacją? Czy te wszystkie naszeprzypuszczenia, sugestie są sensowne? Zresztą, jeżeli ktoś chce kogoś zamordować, to niepomoże żadna obserwacja.Trudno dzień i noc trzymać wywiadowcę pod łóżkiemdomniemanej ofiary.- Tym bardziej że w dzisiejszych czasach nie ma łóżek.Wszyscy sypiają natapczanach - zauważył rzeczowo Walczak. - No, właśnie - roześmiał się Downar.- Sam widzisz, że to nie takie proste.%7łartyżartami, ale ja jestem rzeczywiście poważnie zaniepokojony.- Nie denerwuj się, Stefan.Nikt nie uniknie swego przeznaczenia - powiedziałsentencjonalnie Walczak i westchnął głęboko.*Downar postanowił niczego nie zaniedbywać, niczego nie lekceważyć.Po namyślezdecydował się porozmawiać z Tadeuszem Wolskim, którego  Babcia polecała Gałeckiemu,jako fachowca od wszelkich trucizn.Mały, szczupły człowieczek o okrągłej twarzy, przypominającej twarz dziecka.Wrażenie to potęgowały jeszcze szeroko otwarte niebieskie oczy, patrzące na świat z jakąśwzruszającą naiwnością, oraz drobne usta, układające się w tak zwane  serduszko.To nie jest typ truciciela - pomyślał Downar.- I to nie jest również mężczyzna, którypasowałby do Dobrzyńskiej.Przedstawił się i powiedział, że kilka dni temu rozmawiał z panią Celińską.- Kochana staruszka - ucieszył się Tadzio Wolski.- Jakżeż ona się miewa?- Wyśmienicie.Niedawno odbyliśmy wspólną podróż do Włoch.- Słyszałem, słyszałem.Piękny kraj.Byłem, widziałem, zwiedzałem.Chętnie jeszczebym tam pojechał.Proszę, panie majorze, niech pan siada.Tutaj, u nas w Instytucie nie maluksusowych apartamentów, ale jakieś krzesełko się znajdzie.- Podsunął biały taboret, zktórego starł kurz rękawem.- Bardzo proszę.Niech pan spocznie.Szkoda, że nie odwiedziłmnie pan w domu.Byłbym pana poczęstował czymś smakowitym.Właśnie w zeszłymtygodniu się ożeniłem po raz drugi.No, cóż.człowiek jest niepoprawnym marzycielem.Aleco to ja chciałem powiedzieć? Aha.chciałem powiedzieć, że byłbym pana poczęstowałwyśmienitą szarlotką.Moja obecna żona ma wrodzony talent do pieczenia ciast.Wspaniałagospodyni.A jaką parzy kawę.Delicje.Niech się schowają wszyscy Turcy razem wzięci zArabami.Szkoda, że pan do nas nie wpadł.- Ja tylko na chwileczkę - wyjaśnił Downar.- Nie zabiorę panu dużo czasu.- Czy pan służbowo?- Jak by to powiedzieć.Właściwie jestem już na emeryturze, ale tak się złożyło, żebiorę udział w pewnym śledztwie.Czy pan słyszał o tragicznej śmierci EdwardaDobrzyńskiego?- Oczywiście.Słyszałem.- Od kogo?- Właśnie od pani Celińskiej.Ona uwielbia takie różne sensacje. - Czy pan wie, że Dobrzyński został otruty?- Tak.Podobno.Biedna Wanda.- O ile mi wiadomo, pan był kiedyś żonaty z obecną panią Dobrzyńską.- Dawne czasy.Byliśmy kiedyś małżeństwem, ale to niedługo trwało.Już dokładnienie pamiętam.Może dwa, może trzy lata.Wanda zakochała się w Edwardzie Dobrzyńskim.Serce nie sługa, jak to się mówi, Właściwie nie miałem do niej żalu.Początkowo, oczywiście,było mi trochę przykro, ale.- Czy pózniej kontaktował się pan z Dobrzyńskimi?- Raczej nie.Po co? Spotkałem ich parę razy w kinie czy na wystawie obrazów.Przypadkowo.Przykro mi, że tak się stało.%7łal mi Wandy.Bardzo kochała Edwarda.- Zdaje się, że to było udane małżeństwo.- O, niezwykle udane.- Edward Dobrzyński został otruty ekstraktem z trujących grzybów - powiedziałDownar, bacznie przyglądając się chemikowi.- Słyszałem.- Ja właśnie do pana w tej sprawie.Chciałbym się dowiedzieć, czy trudno uzyskać takiekstrakt z trujących grzybów.Wolski uśmiechnął się dziecinnie i potrząsnął głową.- To bardzo prosta sprawa, panie majorze.Nie potrzeba do tego żadnychnadzwyczajnych urządzeń.Wystarczy kolba, palnik, jakieś naczynie.Zresztą ja panu towszystko dokładnie narysuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl