[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niejesteś ciekaw?Spojrzał na nią z uśmiechem.- Nie zapytałem, bo już wiem, co o nim myślisz.Oczywiście, jesteś bardzo ciekawa,jakim jest człowiekiem.Wywnioskowałem to widząc, jak na niego patrzysz, kiedy ma wzrokskierowany w inną stronę.Zdążyłaś go już polubić, a myślę, że chciałabyś go pokochać.Skinęła głową.Harrison potwierdził, że jest przenikliwym obserwatorem.- Jestem jego córką.Powinnam go kochać.- To prawda.- Czy mogę mu ufać?Zaskoczyło go to pytanie.- Tak - odpowiedział.- Możesz mu ufać.A już z pewnością możesz ufać mnie.Nie chciała o tym rozmawiać.Próbowała zmienić temat, lecz Harrison nie pozwolił nato.- Rozumiem, że twoim zdaniem nie powinienem od ciebie wymagać, żebyś mi ufała.Prawdopodobnie byłem zbyt zuchwały.- Prawdopodobnie?- A więc jeszcze do tego nie doszłaś?- Do czego?- %7łe miłość zawsze łączy się z zaufaniem.Nie mogłabyś mnie kochać, gdybyś mi nieufała.A przecież mnie kochasz, nieprawdaż?Nie odpowiedziała.Temat zaufania był dla niej zbyt drażliwy, by go teraz poruszać.Harrison zranił ją, rozmyślnie ją oszukując.Potrafiła zrozumieć, dlaczego nie podałprawdziwego powodu swojego przybycia na ranczo.na początku.Tak, rozumiała pobudki,które nim kierowały, ale po tym, jak wyznali sobie miłość, nie powinien już mieć przed niążadnych tajemnic.Tłumaczył, że obowiązek powiadomienia jej o ojcu należał do braci.Torównież rozumiała.A jednak oszukał ją, a chociaż bała się o tym myśleć, wcale nie była pewna, czykiedyś nie oszuka jej znowu.Muszą cierpliwie odbudować wzajemne zaufanie, cegiełka po cegiełce, a Harrisonbędzie musiał uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż opuści ją lęk.- Nie dojrzałam jeszcze do tego, żeby z tobą o tym dyskutować - powiedziała.-Będziesz musiał dać mi trochę czasu na ochłonięcie po tym wszystkim, czy ci się to podoba,czy nie.Tak, kocham cię - dodała, widząc, że gniewnie marszczy brwi.- A kiedy będzieszczekał, może zrozumiesz, że mnie też można zaufać.263- Zaczynasz mnie denerwować, Mary Roses.- Ale kochasz mnie, prawda?- Tak, kocham.Nie był zadowolony z rozmowy, wcale jej to jednak nie zaskoczyło.Harrison lubił mieć wszystko poukładane jak w pudełeczkach, a konieczność czekaniana cokolwiek była przeciwna jego naturze.Skoro wszystko logicznie wyjaśnił, oczekiwał odniej równie logicznych myśli i zachowań.- Mam nadzieję, że nie pomylą mi się te wszystkie imiona.Celowo zmieniła temat.Harrison zaczął zdejmować spodnie.- Pomogę ci.Ale powinniśmy porozmawiać o George u MacPhersonie.To osobistysekretarz twojego ojca.Nie będzie obecny na dzisiejszym przyjęciu; nie wrócił jeszcze zwakacji.Nie chcę, żebyś powiedziała mu, że Douglas widział na rogu ulicy kobietę imężczyznę, niosących koszyk.Zachowuj się tak, jakbyś nie miała najmniejszego pojęcia otym, co zdarzyło się tamtego dnia.- Czy to on mnie zabrał?- Tak mi się wydaje, ale wciąż nie mam dowodów.Długo ślęczałem nad różnymistarymi księgami rachunkowymi.MacPherson nie byłby w stanie zapłacić tysięcy dolarówswojej wspólniczce, więc musiał wziąć te pieniądze z któregoś z kont Elliotta.Na razie nieznalazłem żadnych sprzeczności, ale czuję, że to tylko kwestia czasu.- Czy MacPherson nie był podejrzany w śledztwie?- Był.Ale wydaje mi się, że nie przestudiowano wtedy tych ksiąg tak starannie, jakbynależało.- Czy mogłabym ci w czymś pomóc?Zaczął już zaprzeczać, lecz po chwili zmienił zdanie.Mary Roses była teraz jegożoną, a chociaż zazwyczaj pracował samotnie, doszedł do wniosku, że chce, aby pomogła muw tej sprawie.Wspólna praca powinna być dla nich nowym, ważnym doświadczeniem.- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]