[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże papież ma namyśli co innego.Nie zaleca, by w ogólnościliczyć na to, że Pan zbuduje za nas domy, ależąda, byśmy budowali sami nasze domy wy-łącznie w imię Pańskie.Zciślej, encyklikazauważa, że  zaufanie wzajemne między przy-wódcami narodów wymaga nade wszystkouznania i zachowania po obu stronach prawsprawiedliwości i prawdy.Otóż reguły moral-ne mają w Bogu wyłączne oparcie, a pozaBogiem nieuchronnie ulegają doszczętnejzagładzie.Stąd też,  bez względu na wszelkipostęp w technice i urządzeniach gospodar-czych, nie będzie mógł zapanować na ziemipokój ani sprawiedliwość, póki ludzie niepojmą własnej godności polegającej na tym,że stworzeni są przez Boga i są jego dziećmi.W oddaleniu od Boga człowiek staje sięokrutny zarówno dla siebie, jak i dla drugich,jako że potrzeby ludzkiego współżycia wyma-gają koniecznie właściwego stosunku międzysumieniem ludzkim a Bogiem. Chęć za-prowadzenia trwałego i korzystnego ładu wdoczesnym życiu na ziemi bez niezbędnej jegopodstawy  Boga  wydaje się najbardziejswoistą dla naszej epoki głupotą.Jeśli pominąć zwyczajowe zapewnienia owyższości porządku nadprzyrodzonego nadziemskim i o znikomości wszelkich docze-snych spraw w obliczu dóbr wiecznych, przy-toczone fragmenty zdają należycie sprawę zideologicznej intencji encykliki.Jest to od-mowa współpracy z ateistami na płaszczyznieczysto doczesnego porządku, jednoznaczniewyrażone przekonanie, że jałowe są wszystkieporozumienia i przedsięwzięcia ziemskie nie87 oparte na chrześcijańskiej koncepcji świata,tj.wolne od patronatu rzymskiego Kościoła.Negocjacje przywódców państwowych okazująsię z góry daremne, jeśli obie strony nie uzna-ją nad sobą zwierzchnictwa boskiego ładu.Ideowy patronat Kościoła okazuje się tedyniezbędnym warunkiem wszystkich społecz-nych, politycznych, państwowych i międzyna-rodowych poczynań.Roszczenia te nie są zpewnością nieoczekiwane, jednakże apodyk-tyczna negacja wszelkiego porozumienia zateistami musi nasuwać refleksje melancho-lijne, jeśli rozumieć ją jako stanowczą dyrek-tywę dla wszystkich narodowych organizmówkościelnych.Można i w tym punkcie, podob-nie jak w poprzednich, pocieszać się niekon-sekwencją papieża, albowiem odrzuciwszyzrazu wszelką współpracę, która nie zakładaobustronnej akceptacji chrześcijańskiej dok-tryny, papież dodaje, że  w wykonywaniu za-dań gospodarczych lub społecznych katolicynierzadko mają kontakt z ludzmi o innychpoglądach na życie.W takich okolicznościachci, którzy przyznają się do miana katolików,muszą szczególnie dbać o to, aby zawsze za-chować zgodność z samym sobą i nie uciekaćsię do rozwiązań kompromisowych, z którychmógłby wyniknąć jakikolwiek uszczerbek dlaintegralności religii lub moralności.Zarazemjednak powinni bezstronnie brać pod uwagęcudze zdanie, nie odnosić wszystkiego dowłasnej korzyści i okazywać gotowość dowspólnego udziału, z dobrą wolą, w zada-niach, które z natury są dobre lub dają się kudobru skierować.88 Mamy znowu szaradę egzegetyczną do roz-wiązania.Jeśli ostatni fragment pojmowaćjako zezwolenie na współpracę z ateistami,pozostawałby on w rażącej niezgodzie z po-przednimi.Katolicy, którzy sądzą, że nagruncie czysto ziemskiego poglądu godzi sięporozumiewać z niewierzącymi, oczywiścieprzy zachowaniu  integralności religijnej imoralnej , mogą upatrywać w tej wskazówcezachętę.Przeciwnicy mogą z kolei odpowie-dzieć, że papież dopuszcza wprawdzie współ-pracę katolików z ludzmi o innych poglądach,jednakże nie mówi wyraznie, czy ową  innośćpoglądów wolno rozumieć bez ograniczeń i czyzalecenie jego odnosi się do ateistów.Skoropoprzednie fragmenty wykluczają wyrazniemożliwość współdziałania nie związanegowspólną wiarą w ład boski, należałoby raczejsądzić, że dozwolona współpraca dotyczy tyl-ko chrześcijan niekatolików, że w każdymrazie zakłada pewne  minimum religijne".Taostatnia interpretacja nie jest z kolei jedno-znacznie narzucona przez tekst, albowiem niewiadomo, czy papież nie woli i w tym miejscu,podobnie jak w innych, pozostawić dwu-znaczność, która pozwoli władzy kościelnejodwoływać się do mglistego tekstu dla uspra-wiedliwienia każdorazowych posunięć wzmiennych sytuacjach politycznych.Pewnejest w każdym razie, że  integrystyczna wer-sja ma mocniejsze argumenty i że dla innychrozwiązań pozostaje zaledwie wąziutkie i pół-legalne wyjście.*89 Tak tedy główne punkty katolickiego pro-gramu społecznego w ostatniej wersji możnarozdzielić na trzy klasy: po pierwsze, nie obo-wiązujące i ogólnikowe frazesy, nadające siędo akceptacji powszechnej, ale wyzute z ja-kiejkolwiek treści realnej (kwestia poprawysytuacji w rolnictwie, kwestia  godziwej pła-cy , bezrobocia i poziomu życia ludności pra-cującej, kwestia  uspołecznienia życia ,kwestia krajów gospodarczo zacofanych); powtóre, mgliste dwuznaczniki, dopuszczającenader ostrożnie i z możliwością natychmia-stowej rewokacji, pewne reformy, możliwe nagruncie gospodarki kapitalistycznej i doko-nywane faktycznie w różnych krajach (kwe-stia reform rolnych, kwestia upaństwowienianiektórych gałęzi przemysłu, kwestia ingeren-cji państwa w życie gospodarcze); po trzecie zasady jednoznacznie wykluczające per-spektywę przeobrażeń socjalistycznych, jed-noznacznie potępiające komunizm (nigdzieniemal nie nazywany po imieniu, lecz wielo-krotnie wspominany aluzyjnie) i jednoznacz-nie domagające się ideowego zwierzchnictwaKościoła nad życiem zbiorowym (kwestia wła-sności prywatnej, kwestia rozszerzenia wpły-wu korporacji chrześcijańskich w decyzjachekonomicznych, doktryna chrześcijańskajako wspólne założenie wszystkich porozu-mień politycznych).Rezultat ogólny z trudem może podniecić doentuzjazmu.Główna przewaga encykliki Ma-ter et Magistra w stosunku do QuadragesimoAnno polega na zwiększonej znacznie sumiedwuznaczników i niekoherencji.Jest to prze-waga faktyczna, bo, jak była o tym mowa,90 pewne sprzeczności wewnętrzne tego doku-mentu mogą stanowić punkty zaczepienia nader skromne  dla zwolenników reform,przy czym we wszystkich wypadkach racjeegzegetyczne będą mocniejsze po stronie siłkonserwatywnych.Mamy najwyrazniej doczynienia z dokumentem, który stanowi ma-newr uniku w obliczu zbyt wielu niezgodnychsił politycznych i zbyt wielu zawiłych sytuacji,z którymi liczyć się musi Watykan.Należy się zastrzec przeciw możliwej obiek-cji.Przedmiotem wyłożonej krytyki nie jestsam ogólny charakter kościelnego programu,ale jego charakter ogólnikowy.Byłoby oczywi-ście demagogią ubolewać nad tym, że papieżnie określa szczegółowo zasad reform spo-łecznych w poszczególnych krajach, że więcnie formułuje projektu ustawy podatkowej dlaKanady, nie podaje przepisu na reformę rolnąw Urugwaju, nie określa sumy, jaką mająwpłacać Stany Zjednoczone na rzecz FAO.Niejest wszakże prawdą, że ogólny program musisię sprowadzać do jałowego banału [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl