[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na odświętnieudekorowane przez Olę i pozostałe dziewczyny stoływciąż dostawiano kolejne talerze z domowymi sernikami,makowcami i babkami.Pani Zosia z panią Helenką wwyśmienitych nastrojach krążyły między klubowiczkami,rozdając z wiklinowego koszyka ręcznie wykonane kartyz życzeniami noworocznymi. Babcia!Laura pobiegła w ich stronę.Pani Helenka pochyliłasię, złapała ją mocno w rozłożone szeroko ramiona iprzytuliła. To jest nasza Laura oznajmiła z dumą, uwalniającją z objęć.Zaciekawione oczy wszystkich pań spoczęły nadziewczynce, która dygnęła grzecznie. Dzień dobry przywitała się i ponownie ukryła,zawstydzona, w ramionach pani Helenki. Pomożesz nam rozdawać kartki? spytała paniZosia, podając Laurze koszyk. Tak odpowiedziała mała nieco śmielej i wzięłakosz z rąk kobiety.Zuzanna, kiedy już Ola zdała jej relację zpoczynionych przygotowań, rozejrzała się z niepokojempo sali.Dostrzegła uśmiechniętą Laurę w towarzystwiestarszych kobiet i odetchnęła z ulgą.Cieszyła się, że tyle osób tak chętnie odwiedzało tomiejsce.Noworoczne spotkania stały się już pewnegorodzaju tradycją.Zuzanna i wszystkie pozostałe paniebardzo żałowały, że nie przybędzie na nie Filip Orecki,który święta spędzał w Anglii u swoich rodziców i miałwrócić dopiero za miesiąc albo i pózniej.Zuza miałanadzieję, że żadna z przyjaciółek jej nie zawiedzie iwszystkie pojawią się w Domu Otwartym, dziśwyjątkowo nie tylko dla pań.Niebawem też w wejściu stanęli Edyta z mężem, azaraz za nią Michalina z Wiktorem, Michałem wtowarzystwie Julii i Jaśkiem, który natychmiast przyłączyłsię do Laury, wyręczając ją w dzwiganiu koszyka. A Gabriela? spytała z niepokojem Zuzanna.Chyba przyjdzie? Mam nadzieję. Michalina miała nieodgadnionywyraz twarzy. Co się dzieje? Nie wiem.Dzwoniłam do niej rano i coś kręciła, żeniepotrzebnie zaprosiła tego mężczyznę poznanego wsklepie, że teraz nie wie, jak się z tego wyłgać, no i że towszystko przez nas, bo teraz on sobie zacznie Bóg wie cowyobrażać. Zwariowała? Tak właśnie jej powiedziałam.Kazałam jej niezachowywać się jak nawiedzona nastolatka, brać tyłek wtroki i tego pana, jak mu tam, Niepokulczyckiego, no iprzyjść. I co? Podziałało? Przyjdzie? To się okaże.Michalina i Zuzanna przekonały się dopiero poniemal godzinie, kiedy rzucająca gniewne błyski z oczuGabriela wtargnęła do sklepu z bardzo przystojnymmężczyzną u boku. No, no zdążyła szepnąć Zuza.Mężczyzna, który wydawał się zupełnie niedostrzegać podejrzanego nastroju swojej towarzyszki,uśmiechał się promiennie i wyglądał na niezwykle z siebiezadowolonego. Aukasz Niepokulczycki, po prostu Aukasz przywitał się grzecznie.Zuzanna po wymianie uprzejmości zaprosiła gości doSalonu, po czym zaczęła się rozglądać po sali wposzukiwaniu matki i Laury.Wówczas jej wzrok spocząłna twarzy Edyty, która przyglądała się Aukaszowi zdziwną miną. Edzia, co się dzieje? spytała zaniepokojona,podchodząc do przyjaciółki. To on. Edyta przełknęła głośno ślinę. To jest tenfacet& Jaki facet? No ten, który przyszedł z Gabrielą. Niepokulczycki? Nie wiem, jak się nazywa Co z nim? To on dostał moją pracę, to znaczy mojestanowisko w agencji, no i Jolki.Nie mówiłam wamwcześniej, żeby was nie denerwować, ale dowiedziałamsię niedawno, że te nasze etaty mój były szef połączył ioddał komuś innemu.Właśnie jemu.To on zostałzatrudniony na nasze miejsce. Skąd wiesz? Widziałam go, jak byłam podpisać jakieśdokumenty. Może jednak to nie jest on? Jesteś pewna? Na sto procent! Trzeba chyba powiedzieć Gabryśce? Ale po co? zdziwiła się Edyta. No bo jeśli to jest jakiś koleżka tego twojegobyłego szefa, to chyba lepiej, żeby o tym wiedziała, co? Tak uważasz? Jestem przekonana, że trzeba jej powiedzieć, tylkomoże nie teraz.Pod koniec imprezy musimy ją jakośodciągnąć na bok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]