[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Polk z trudem przebrnął przez stertę liści.Odgłos jego kroków byłjedynym dzwiękiem, jaki unosił się w tym zapierającym dech w piersiach mroku.Znikła woń Demonicznej Pajęczyny, a wraz z nią ich dusze opuściło ponure uczuciedepresji.Escalla spojrzała na swą dłoń, błysnęła i zmieniła kształt, tym razem powracając do173 postaci faerie.Głęboko westchnęła z ulgą.Próżna niczym kot, za pomocą lusterka Jusadokładnie obejrzała swe nagie ciało z przodu i z tyłu, podejrzliwie szukając najmniejszegośladu po krasnalu, jakim była zaledwie przed chwilą.Sprawdziła skrzydła, odkrywając przytym, że znów może latać, potem z radości stała się niewidzialna i wzleciała w powietrze.Justicar spojrzał w górę w kierunku rzędu ponurych, pustych okien, które wyglądały nadziedziniec.Nic się nie poruszało, a jednak w zamku czuło się czyjąś obecność.Dokładnieprzyjrzał się opadłym liściom, kurzowi i ziemi, klękając w cieniu rozpadającego się dziedzińca.- Popiół? - mruknął.- Popiół czuje nieumarłych.Jus uniósł dłoń, nakazując przyjaciołom, by się nie poruszali.Rzucił się na ziemię izaczął czołgać w wysokiej trawie, która porastała dziedziniec, poruszając się pod głogiem zledwo słyszalnym szmerem.Po chwili znalazł stare, przeżute ludzkie kości.W pobliżu leżałociało z wysuszoną, pozbawioną krwi skórą.Ten ktoś nie żył już od bardzo dawna, jednakpozbawione wnętrzności i nadgryzione ciało wciąż było niesamowicie blade.Justicarprzewrócił trupa.Jego pleców nie splamiła krew.Ktoś wyssał ją, nim ten człowiek wydałostatnie tchnienie.Jus podpełzł z powrotem do przyjaciół, a obok niego wylądowała Escalla.- Hej, Jus? - wyszeptała.- Jak sądzisz, co tu mieszka?- Wampir.- Och.Fajowo.Oboje przyjęli to tak zwyczajnie, że Henry i Enid popatrzyli po sobie oniemiali.Polk zzapałem pisał swoje kroniki.Benelux mamrotał coś do siebie.Justicar zebrał drużynę w cieniuwieży, w miejscu, skąd nie było ich widać z okien zamku.- Zostaniemy tu i odpoczniemy.Musimy jednak być ostrożni.Wampir nie sprawi namkłopotu, o ile nie dowie się, że tu jesteśmy.- Powiedział to tak, jakby właśnie zakomunikowałim, że przyniesie wody czy narąbie drewna.- Escalla sprawdzi, czy nie wałęsa się gdzieś wpobliżu.Znajdziemy bezpieczne schronienie.Musimy odpocząć i odzyskać magię.Potemudamy się prosto do pałacu Lolth i rozwalimy go w drobny mak.- Wampirzy zwiad startuje! Do zobaczenia za minutkę! -Faerie żartobliwie zasalutowałaJusowi, stała się niewidzialna i odleciała.Henry ukląkł obok Justicara i spojrzał w ciemności panujące na zamkowym dziedzińcu.- Sir.To świt czy mrok?- Najprawdopodobniej tutaj jest tak zawsze.Nieumarli lubią ciemności.- Justicarpodszedł ukradkiem do schodów.- Pilnuj pozostałych.Nie pozwól oddalić się Polkowi.174 Ukląkł obok małej smużki na bruku, a potem poszedł za tropem do podstawy wieży.Naschodach zauważył w pyle niewyrazne ślady - długie, szerokie smugi.Dotknął ich, podniósłpalce do nosa i powąchał, a potem podstawił pod nos Popiołowi.- Zapach węża.175 Escalla pojawiła się z cichym trzaskiem, rozczesując włosy palcami.Była najwyrazniejpodekscytowana faktem, że znów może latać.Usiadła między Jusem i Henrym.- Znalezliście coś? - spytała szeptem.- Zlady węża.Tanar'ri.- Jus wskazał jej tropy.- Może to znowu nasza sześcioramiennaprzyjaciółka.- Och, jeżeli to ci się spodobało, umrzesz z zachwytu, gdy zobaczysz coś, co znalazłam.- Nakazała wszystkim wejść na schody.- Chodzcie zobaczyć!Wprowadziła ich do wieży, ostrożnie wyglądając zza każdego rogu.Drzwi otworzyłysię, by ukazać komnatę z drewnianym stołem.Stała na nim butelka wina i dzbanek z wodą,obok leżał bochenek chleba i pęto suszonej kiełbasy.Obok torby z suszonymi owocamikrwawiła goleń barana, postrzępiona, siłą oderwana od ciała i niewprawnie oprawiona.Krewbyła wciąż świeża.Escalla pokazała wszystkim, żeby zignorowali jedzenie, a potem otworzyła następnedrzwi.W ogromnej sali, gdzie wisiały zbutwiałe, stare sztandary, na podłodze leżał wampir,choć trudno było go rozpoznać.Ktoś zmasakrował jego ciało, pociął je na kawałki, odrąbałgłowę, a dla większej pewności serce przebił drewnianym kołkiem.Kołek ten sporządzono znogi krzesła, a ktoś wbił go w pierś wampira z siłą tak wielką, że przygwozdził go do podłogi.Escalla wskazała ręką zmasakrowane ciało.- Ale ohyda.Poznajcie hrabiego Rozpłatańca, pana Morderczego Zamku.Jus podszedł szybko do ciała i ukląkł, by zbadać obrażenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl