[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było nie do zniesienia.Niemal zawróciłam, by jak najszybciej znalezć się znowu w domu.Gdyby w mojej głowie nie zagościł na chwilę zdrowy rozsądek,pewnie tak właśnie bym zrobiła. Zachowujesz się niedorzecznie stwierdził. Na pewno sam nie jesteś matką odpaliłam. Nie przyznał. Ale musisz zrozumieć, że nie możesz z niąspędzić każdej chwili do końca życia.Co będzie, jak wrócisz do pracy, aona pójdzie do przedszkola? Jak sobie wtedy poradzisz? Uznaj dzisiejsząsytuację za dobre ćwiczenie.RL Masz rację westchnęłam i uspokoiłam się na chwilę.Lecz pochwili znowu ogarnęła mnie panika.A jeśli ona umrze tej właśnie nocy?W tym momencie dojrzałam budkę telefoniczną, niczym oazę na pu-styni.Gwałtownie skręciłam, wywołując zrozumiałą irytację u jadącychza mną kierowców.Zaczęli trąbić i krzyczeć coś^ do mnie, podłe dranie. Mamo zawołałam do słuchawki roztrzęsionym głosem. Kto mówi? spytała. To ja. Myślałam, że lada chwila zaleję się łzami. Claire? Była wściekła. Czego chcesz, do cholery?! Czy nic się nie stało Kate? spytałam, wstrzymując oddech. Przestań! Nic jej nie jest. Na pewno? Aż nie mogłam w to uwierzyć. Na pewno odparła nieco spokojniej. Słuchaj, z czasem ci toprzejdzie.Najgorszy jest pierwszy raz.A teraz baw się dobrze.Obiecuję,że zadzwonię do ciebie, gdyby coś się działo. Dziękuję, mamo. Poczułam się o niebo lepiej.Wróciłam do samochodu i pojechałam do miasta.Zatrzymałam autona parkingu (tak jest), po czym udałam się do pubu na spotkanie z Laurą.Czekała już na mnie.Jak cudownie było znowu ją ujrzeć.Nie widziałam jej przecież całemiesiące.Powiedziałam, że ślicznie wygląda, bo tak właśnie było.Ona odwza-jemniła mi się tym samym, chociaż wcale nie jestem pewna, czy śliczniewyglądałam.Stwierdziła, że wygląda jak stara wiedzma.A ja, że wyglądam jak pies.Powiedziałam jej, że wcale nie wygląda jak stara wiedzma.A ona, że ja nie wyglądam jak pies.Po tej wymianie uprzejmości poszłam po drinki.W pubie było parę milionów ludzi.Takie odniosłam wrażenie.Jed-nak udało się nam znalezć miejsca przy stoliku.Chyba się starzeję.Był czas, kiedy chętnie stałabym ze szklanką wręku pośród tłumu, który poruszał mną niczym morska woda glonamiRLpodczas przypływu.Nie przeszkadzało mi, że osoba, z którą rozmawia-łam, stała kilka metrów ode mnie i większość piwa z trzymanej w rękuszklanki rozlała się na mój nadgarstek.Laura chciała wiedzieć wszystko o Kate.Z radością zaspokoiłam jejciekawość.Gdy byłam młodsza, obiecałam sobie, że nigdy nie będę nikomuserwować nudnych opowieści o swoim dziecku.To znaczy, że nie będęnon stop trajkotać o tym, jak maleństwo uśmiechnęło się dzisiaj do mniepo raz pierwszy, jakie jest piękne i tak dalej, podczas gdy słuchacze będąumierali z nudów.Z niepokojem stwierdziłam, że jednak właśnie to ro-bię.Nic na to nie mogłam poradzić.Gdy masz własne dziecko, całasprawa wygląda zupełnie inaczej.Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko jedno zrozumiecie mnie,jak urodzicie dziecko.Być może Laurę z nudów rozbolała głowa, ale bardzo przyzwoiciesprawiała wrażenie, że interesuje się Kate. Bardzo chciałabym ją zobaczyć powiedziała. Jak miło", po-myślałam. Może przyjedziesz w weekend? zaproponowałam. Spędzi-my razem popołudnie i będziesz mogła się z nią pobawić.Potem Laura chciała wiedzieć, jak przebiega poród, więc przez chwi-lę omawiałyśmy tę sprawę, nie omijając krwawych szczegółów.Do momentu, aż Laura pobladła i była bliska omdlenia.Potem,oczywiście, przeszłyśmy do najważniejszego punktu dnia.Do głównegotematu spotkania.Do Jamesa.Jamesa Webstera, Okrutnie Znikającego Męża.Laura znała już wszystkie szczegóły.Z różnych zródeł.Od mojej mamy, Judy i innych znajo^ mych.Niemusiałam jej opowiadać, co zaszło.Bardziej intereso-i wało ją, jak się te-raz czuję i co zamierzam.i Nie wiem, Lauro.Nie mam pojęcia, czy wrócę do Londynu, czyteż zostanę tutaj.Nie wiem, co zrobić z mieszkaniem! i w ogóle zewszystkim.RL Musisz porozmawiać z Jamesem. Wiem przecież powiedziałam.i Muszę przyznać, z pewną dozągoryczy.Przez chwilę rozmawiałyśmy o moich zobowiązaniach.I próbowały-śmy określić, co mnie czeka w przyszłości.)Dyskusja o tym zepsuła mi trochę humor, więc zmieniłam temat ispytałam Laurę, z kim obecnie uprawia seks.Powiem wam, że ta kwestia była w rozmowie o wiele zabaw? niejsza.Otóż szczęśliwcem, który mógł obecnie dostąpić seksualr nychwzględów Laury, był student sztuk pięknych, lat dzie* więtnaście. Dziewiętnaście! wrzasnęłam tak głośno, że w rękach kilkuprzestraszonych klientów pubu odległego o pół kilometra popękałyszklanki. Dziewiętnaście! Mówisz poważnie? Jasne roześmiała się. Ale to jest żałosne.Nie ma groszaprzy duszy, więc możemy sobie pozwolić tylko na seks. A ty nie możesz zapłacić za was oboje, abyście mogli razemgdzieś pójść? spytałam. Pewnie bym mogła.Ale on wygląda jak dziad.Wstydziłabym sięgdziekolwiek z nim pokazać. Jest ubrudzony farbą? Tak.Ale nie tylko o to chodzi.Ubiera się tak, jakby miał tylko je-den sweter.I żadnych skarpetek.A o jego gaciach lepiej nie wspominać. Hm.To brzmi dość okropnie. Nie jest tak zle zapewniła mnie. Szaleje na moim punkcie.Uwielbia mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]