[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz na mniepolegać, zaopiekuję się tobą w transie, nic złego nie może się stać.Czujesz się odprężona ibezpieczna, będziesz słuchać mojego głosu i podążać za moimi słowami.Wykonujspontanicznie moje polecenia, nie kwestionując ich z góry, znajdziesz się w strumieniu słów,nie z przodu i nie z tyłu, tylko cały czas pośrodku.Opadaliśmy przez szarą wodę, reszta grupy mignęła nam w górze, wisząc głowami upomarszczonego lustra wody.Zanurzaliśmy się w ciemną toń wzdłuż grubej liny z falującymichorągiewkami glonów.Jednocześnie, w rzeczywistości, stałem za plecami Evy Blau, trzymając dłoń na jejramieniu i przemawiając spokojnym, cichnącym głosem.Jej włosy pachniały dymem.Siedziała oparta na krześle, z rozluznioną twarzą.W moim własnym transie woda przed nią była raz brązowa, a raz szara.Twarz miałaskrytą w cieniu, usta zaciśnięte, surową zmarszczkę między brwiami, a oczy zupełnie czarne.Zastanawiałem się, gdzie zacząć.Właściwie wiedziałem o niej bardzo niewiele.Dokumentacja Lassego Ohlsona prawie nic nie mówiła o jej przeszłości.Byłem zmuszony sprawdzić to na własną rękę, zdecydowałem więc zacząć ostrożnie.Często okazywało się, że spokój i radość były naj krótszą drogą do naj trudniejszego.- Masz dziesięć lat, Evo - powiedziałem i obszedłem krzesła naokoło, żeby mócobserwować ją z przodu.Jej pierś prawie się nie poruszała, oddychała spokojnie, miękko, przeponą.- Masz dziesięć lat.To dobry dzień.Cieszysz się.Dlaczego się cieszysz?Eva ułożyła usta w słodki dzióbek, uśmiechnęła się do siebie i powiedziała:- Bo ten pan tańczy, rozpryskując kałuże.- Kto tańczy? - spytałem.- Kto?Przez chwilę milczy.- Mama mówi, że Gene Kelly.- Aha, oglądasz Deszczową piosenkę?- Mama ogląda.- Ty nie.- Też - uśmiechnęła się i zmrużyła oczy.- I cieszysz się?Eva Blau powoli skinęła głową.- Co się dzieje?Spuściła głowę na piersi.Na jej twarzy błysnął nagle dziwny uśmiech.- Mój brzuch jest wielki - powiedziała cicho.- Twój brzuch?- Widzę, że jest ogromny - powtórzyła z płaczem w głosie.Jussi sapał obok niej.Kątem oka zauważyłem, że poruszył wargami.- Dom strachów - szepnął w swoim lekkim transie.- Dom strachów.- Evo, słuchaj mnie - powiedziałem.- Słyszysz wszystkich, którzy są w tym pokoju,ale tylko mojego głosu masz słuchać.Nie obchodzi cię, co mówią inni, zwracaj uwagę tylkona mój głos.- Okej - zgodziła się z zadowolonym wyrazem twarzy.- Wiesz, dlaczego twój brzuch jest duży? - spytałem.Nie odpowiedziała.Obserwowałem ją, stojąc tuż przed nią.Twarz miała poważną,zmartwioną, wzrok zatopiony w jakiejś myśli, wspomnieniu.Przez chwilę wyglądała, jakbychciała powstrzymać uśmiech.- Nie wiem - odparła.- Ja myślę, że wiesz - powiedziałem.- Ale dojdziemy do tego w twoim własnymtempie, Evo.Nie musisz teraz o tym myśleć.Chcesz znowu popatrzeć na telewizję?Pójdę z tobą, wszyscy będą ci towarzyszyć, całą drogę, bez względu na to, co sięstanie, masz nasze słowo.Obiecaliśmy ci i możesz na nas polegać.- Chcę do domu strachów - wyszeptała.Pomyślałem, że coś się nie zgadza, ale zacząłem odliczać wstecz i zasugerowałem jejschody prowadzące w dół.Sam zanurzyłem się w ciepłej wodzie, opadając wzdłuż skały, głębiej i głębiej.Eva Blau uniosła do góry brodę, zwilżyła usta, wciągnęła policzki i wyszeptała:- Widzę, jak kogoś zabierają, podchodzą i zabierają, i.- Kto zabiera? - spytałem.Zaczęła oddychać nieregularnie.Twarz jej pociemniała.Brązowa, mętna woda przepłynęła przed nią.- Mężczyzna z kucykiem.Wiesza małego człowieka u sufitu - jęczała.Widziałem, jak jedną ręką trzyma się mocno cumy, jednocześnie powoli wiosłującnogami.W mgnieniu oka byłem poza transem.Wiedziałem, że Eva Blau blefowała, niepoddała się hipnozie.Nie miałem pojęcia, skąd to wiem, ale byłem całkowicie pewien.Oparłasię moim słowom, zablokowała sugestię.Mózg szeptał mi: Ona kłamie, nie jest ani trochęzahipnotyzowana.Patrzyłem, jak rzuca się na krześle.- Mężczyzna ciągnie, ciągnie małego człowieczka, ciągnie zbyt mocno.Nagle Eva Blau napotkała mój wzrok i uspokoiła się.Szeroki, szyderczy uśmiech rozciągnął jej wargi.- Dobra byłam? - zapytała.Nie odpowiedziałem.Stałem tylko, przyglądając się, jak wstaje, zdejmuje płaszcz zhaka i spokojnie wychodzi z pokoju.Zapisałem dom strachów na kawałku papieru, owinąłem go wokół kasety video znumerem 14 i zamocowałem gumką, Zamiast jak zwykle zarchiwizować taśmę, wziąłem ją zesobą do pokoju.Chciałem przeanalizować kłamstwo Evy Blau i moją własną reakcję, ale jużw korytarzu zrozumiałem, co przez cały czas było nie tak: Eva była świadoma swojej twarzy,starała się wyglądać słodko, nie miała tego ociężałego, szczerego wyrazu, który był typowydla osób pod wpływem hipnozy.Osoba w transie może się uśmiechać, ale nie swoimzwykłym uśmiechem, tylko sennym, ospałym.Kiedy dotarłem do gabinetu, zastałem przed drzwiami tę młodą studentkę medycyny.Sam byłem zaskoczony, że pamiętam, jak się nazywa: Maja Swartling.Przywitaliśmy się i zanim jeszcze zdążyłem przekręcić w zamku klucz, powiedziałaszybko:- Przepraszam, że jestem taka nachalna.Ale część mojej pracy dyplomowej bazuje napana badaniach i nie tylko ja, ale także mój promotor chciałby, żeby pan był jej konsultantem.Spojrzała na mnie z powagą.- Rozumiem - odparłem.- Czy mogłabym zadać kilka pytań? - zapytała w końcu.- Pozwoli mi pan zadać sobieparę pytań?W jednej chwili patrzyła na mnie wzrokiem małej dziewczynki: czujnym, a zarazemniepewnym.Miała bardzo ciemne oczy, błyszczały czarno na tle niezwykle jasnej skóry.Wyszczotkowane włosy lśniły, zaplecione w finezyjne warkocze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]