[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fidel zażartował:- Niech pan obieca, komandorze, że nie utnie pan facetowi łba, kiedy już z nimskończymy, dobrze?NeapolCarol Triffler była sceptyczką z charakterem.Zbliżała się do czterdziestki i przyjmowałato z filozoficznym spokojem, miała kościstą figurę i pociągłą twarz, wcześniej pracowała jakonauczycielka, a teraz, gdy dzieci prawie dorosły, robiła magisterium z zarządzania.Podobniejak Rose Craik, matkowała po trosze Leslie - co było o tyle dziwne, że Leslie doskonaleradziła sobie we wrogim świecie. - Czy chcę przyjść na kolację? - mówiła właśnie Carol.- Jasne, z przyjemnością bymposzła.Ale będzie też Noreen.Noreen miała siedemnaście lat i w związku z tym potrafiła dać się we znaki.- W porządku.Wybieramy się całymi rodzinami.Rose wezmie swoją dwójkę.Mówi, żeneapolitańczycy uwielbiają rodziny.- Kochanie, neapolitańczycy umieją powstrzymać się od uwielbienia, gdy widzą kolorskóry.Nigdy nie darowali sobie Etiopii, jeśli wiesz, co mam na myśli.Rose sądzi, że Alannaprawdę zdąży wrócić?- Przypuszczam, że nie wyjedzie z Bahrajnu bez niego.Mają urlop na miesiąc.Marynarka im to obiecała.- Och, Marynarka obiecała, no to świetnie! Wiesz, ile warte są te obietnice? Jakieś ćwierćdolca.Czy twój mąż też wróci?- Powiedział, że wyjeżdża na jakiś tydzień, a wie, że jesteśmy umówieni.Będzie sięstarał.- Wiesz, że właśnie wysłał mojego męża do Aten? Myślisz, że ci dwaj mówią namwszystko, co wiedzą?- Och, Carol, musisz myśleć pozytywnie!- W tym wypadku jedno wyklucza drugie.Jestem pewna, że Marynarka znajdzie sposób,żeby popsuć nam plany.A jak tam dzidziuś?Leslie, osoba prawdomówna i w podświadomości feministka, wymamrotała, że tojeszcze nie dzidziuś.Potem rozluzniła się i usiadła wygodnie, czekając na wykład.CarolTriffler miała zdecydowane poglądy.Tel AwiwDukas spóznił się o godzinę, gdy dotarł z powrotem do hotelu, a kawiarnia była jużzamknięta.Przynajmniej wydawało mu się, że Eshkol chciał się umówić w kawiarni,  gdziespotkaliśmy się wcześniej.Ale kwadrans po szóstej w gorący wieczór ludzie nie spotykalisię w hotelowych kawiarniach - bo te zamykano.Dukas zajrzał do dwóch hotelowych restauracji, nie spodziewając się wiele i niczego nieznajdując.Większe nadzieje wiązał z barem, który mieścił się w podziemiach.Stanął wnagłym mroku i poczekał, aż oczy przyzwyczają się do ciemności i dymu papierosów.Ze schronienia, jakie dawał ozdobiony lustrami wiktoriański wieszak rozmiarów kolonialnegomonumentu ku chwale imperium, rozejrzał się po sali.Eshkol siedział samotnie natapicerowanej ławie, w miejscu, gdzie był łatwo widoczny od samych drzwi - bez wątpieniawłaśnie na tym mu zależało.Dukas obserwował go przez chwilę.Eshkol palił, pił piwo irozglądał się po sali.Nie wyglądał na faceta, któremu by się spieszyło.Dukas skinął na kobietę w średnim wieku, która roznosiła drinki, a ta podeszła zuśmiechem, który mówił, że chętnie przyjęłaby napiwek, ale jest już przepracowana.Dukaswyciągnął notes i przeczytał jej fonetyczny zapis  Działu Eksploracji Morskiej.Popatrzył nanią.Powiedziała coś po hebrajsku.- Rozumie pani, co powiedziałem? - zapytał.Kiwnęła głową, powiedziała po hebrajsku coś innego, bardziej niecierpliwie i bezuśmiechu.Wręczył jej pieniądze i poprosił, żeby przekazała mężczyznie siedzącemu na ławie,że ktoś z Działu Eksploracji Morskiej chce się z nim tutaj widzieć.Wzięła banknot, uraczyła go szerszym uśmiechem i ruszyła do Eshkola.Dukas wycofałsię za wieszak i czekał, aż Eshkol podszedł do wyjścia.Minę miał poirytowaną i trochęzaniepokojoną.Krępy, powściągliwy facet z lekko przygarbionymi barkami, wyglądał, jakbychciał komuś przylać.Zlustrował wzrokiem wejście, nieduży bar, fotele, dwie kobiety imężczyznę, którzy tam stali, i wreszcie zobaczył Dukasa, który opierał się o ścianę z takąminą, jakby czekał, aż ktoś usiądzie na pierdzącej poduszce.- Szalom - powiedział Dukas.- Od całego Działu Eksploracji Morskiej.Eshkol podszedł bliżej.Wciąż wyglądał, jakby miał ochotę komuś przylać.MożeDukasowi.- Porozmawiajmy - zaproponował Dukas i wyminął go, idąc w kierunku ławy.Niezręcznie jest wyciągać od kogoś informacje, gdy siedzi się do tej osoby bokiem.Może właśnie dlatego Eshkol wybrał ławę.Skoro jednak sam umówił się na spotkanie,zdawało się, że zależy mu raczej na przekazaniu informacji niż ich uzyskaniu.Jednak samwybór miejsca sprawił, że Dukas pomyślał, że informacje mogą okazać się niewiele warte.Mimo to usiadł, a Eshkol osunął się ciężko na siedzisko obok, tak że zetknęli się ramionami.Dukas zamówił maccabee.- Długo czekasz? - spytał Dukas.- Jest pan, jak to mówią Amerykanie,  słodki , panie Dukas.- Gdzie tam, jestem przystojniakiem i twardzielem.Tamta dziewczyna z odkrytympępkiem jest słodka.Eshkol napił się piwa i spojrzał w głąb sali. - Zabawił się pan ze mną jak z dzieckiem.- Cóż, wciąga się coś na maszt, a potem się patrzy, kto salutuje.- Dukas spróbował piwa,zasmakowało mu.Po chwili się odezwał: - No dobrze, dość już o mnie.Co wiąże cię z tymifacetami z Działu Eksploracji?Eshkol zaczął odklejać ze swojej butelki etykietę.- Chciałem się z panem spotkać, żeby powiedzieć, że odwiedziny w mieszkaniu tejdziewczyny w Akce to niemądry pomysł.- Właśnie to kazał ci powtórzyć Tar-Saloman?Eshkol milczał przez chwilę, zanim odpowiedział.Była to jego jedyna reakcja, gdyusłyszał nazwisko szefa.- Ja to panu mówię.- Inni pojawili się tam wcześniej.Cała kupa ludzi.- My też, oczywiście.- Eshkol odwrócił głowę i spojrzał na Dukasa.- Myśli pan, żejesteśmy głupi? Oczywiście, że tam byliśmy.Nie zaprzeczam.- Dlaczego tam poszliście? Co was interesowało?- Zdjęliście taśmę policyjną, żeby się tam dostać.- Taśma już wcześniej została zdjęta, leżała na podłodze.Drzwi nie były zaryglowane.- Ta policjantka narobi sobie kiedyś dużych kłopotów.Działała poza swoją jurysdykcją.Wiele kilometrów poza nią.- Nie zostawiliście nam zbyt wiele do przejrzenia.Właściwie straciliśmy tylko czas.Awy coś znalezliście?Eshkol roześmiał się nieszczerze.- Wie pan, że nie mogę tego powiedzieć.Nie byliśmy tam jednak pierwsi.- A kto był wcześniej?Eshkol znów zaczął skubać etykietę.- Jeśli będzie pan nadal wpychał się w różne miejsca bez pozwolenia zostanie panwydalony z Izraela.Może do tego dojść.- A zatem to jest ten komunikat? Powód spotkania?  Wycofaj się albo cię wyrzucimy zkraju ?- Przebywa pan tutaj za zgodą państwa Izrael [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl