[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kim stanie siÄ™ Mario? Kim jest teraz? ByÅ‚o w nim coÅ›, coz szokiem nie miaÅ‚o nic wspólnego.OdrzucaÅ‚ każdÄ… formÄ™rozmowy z terapeutÄ….Jedyne, na co musiaÅ‚ siÄ™ zgodzić, tokonwersacje z nim, ale i w tych rozmowach luki miÄ™dzysÅ‚owami byÅ‚y za duże.Jak wyrwy.Neyowie ukrywali wielkÄ…tajemnicÄ™.Może wiele rodzin tak ma.Ale rzadko kiedy ichtajemnice prowadzÄ… do morderstwa.Czy sekret NeyówdoprowadziÅ‚ do morderstwa? BezpoÅ›rednio lub poÅ›rednio?MyÅ›laÅ‚ o Pauli.WidziaÅ‚ jej twarz.SamotnÄ… twarz, jeÅ›li możnasiÄ™ tak wyrazić.Wszystko jest samotne twarze, ciaÅ‚a, byty.Ludzie wlokÄ… siÄ™ przez życie tak jak potrafiÄ….SpotkaÅ‚wystarczajÄ…co wielu, którzy nie dali rady, nie przekonali siÄ™ doracji istnienia.A życie jest ciężarem.Tylko idiota może uważaćinaczej.Ludzie nie wytrzymujÄ….Objawia siÄ™ to na wielesposobów.Nie, nie staÅ‚em siÄ™ cynikiem.Wciąż wierzÄ™.CzasamiwierzÄ™ nawet w Boga.Czasem nawet chodzÄ™ do koÅ›cioÅ‚a.Któryzdeklarowany cynik tak robi?Nie wierzyÅ‚ w szatana.WierzyÅ‚ w ludzi.To może być jedno i tosamo.I to wÅ‚aÅ›nie przerażaÅ‚o go w jego pracy.Twarze, ciaÅ‚a,byty takie jak on, Angela, ich dzieci, przyjaciele, policjanci.I mimo wszystko szatan.ZÅ‚e czyny istniejÄ….Twarzpozbawiona życia w jakimÅ› pieprzonym hotelu w maÅ‚ejmetropolii na kraÅ„cu Å›wiata to jeden z przykÅ‚adów.Boże, i tabiaÅ‚a rÄ™ka.To wiadomość, której nie mógÅ‚ odczytać.%7Å‚adenz palców na nic szczególnego nie wskazywaÅ‚.Mimo wszystko wiedziaÅ‚, że siÄ™ dowie.W koÅ„cu poznaodpowiedz albo jej część, część rozwiÄ…zania zagadki.WÅ‚aÅ›nietak.Na myÅ›l o tej chwili poczuÅ‚ niepokój.Już siÄ™ baÅ‚ tego, czegosiÄ™ dowie.W odpowiedzi bÄ™dzie coÅ›, o czym nie chciaÅ‚by siÄ™dowiedzieć, w ogóle, nigdy w życiu.Dlaczego tak myÅ›lÄ™? Jakimcudem? Co podejrzewam? Nie chcÄ™ wiedzieć, pomyÅ›laÅ‚i spojrzaÅ‚ na zegar Å›cienny.Minęła kolejna godzina wilka.Kiedy przejeżdżaÅ‚ na rowerze przez Heden, minÄ…Å‚ grupÄ™ ludzigrajÄ…cych z rana w piÅ‚kÄ™ nożnÄ….WrzeÅ›niowe sÅ‚oÅ„ce Å›wieciÅ‚osubtelnie, jego Å›wiatÅ‚o zaokrÄ…gliÅ‚o kontury miasta, upodobniÅ‚oje do piÅ‚ki, która wÅ‚aÅ›nie leciaÅ‚a w jego stronÄ™.SpadÅ‚a na ziemiÄ™i odbiÅ‚a siÄ™ od przedniego koÅ‚a roweru. Podaj piÅ‚kÄ™, Winter!PodniósÅ‚ wzrok.MachaÅ‚ do niego strażnik.RozpoznaÅ‚ jego i kilku innychgraczy w niebieskich dresach.OddziaÅ‚ kamikaze zrobiÅ‚ sobieprzerwÄ™.Ale przerwa byÅ‚a dla nich pojÄ™ciem wzglÄ™dnym.Zawsze brali grÄ™ na poważnie.W ciÄ…gu pół godziny wielu z nichmiaÅ‚o odnieść rany niejeden dostanie z kolana w podbrzusze,z Å‚okcia w Å›ledzionÄ™ albo z buta w kostkÄ™. ByÅ‚oby lepiej dla waszego zdrowia, gdybym jÄ… zatrzymaÅ‚! krzyknÄ…Å‚ Winter, podnoszÄ…c piÅ‚kÄ™. Uważaj, żeby krawat nie zaplÄ…taÅ‚ ci siÄ™ w szprychy, stary! krzyknÄ…Å‚ jeden z graczy.Kilku innych siÄ™ uÅ›miechnęło.Nie miaÅ‚ krawata ani marynarki.Ani pÅ‚aszcza.Ale miaÅ‚ugruntowanÄ… opiniÄ™.Bez sÅ‚owa rzuciÅ‚ piÅ‚kÄ™ na boisko. Pozdrów Haldersa i powiedz, że jesteÅ›my gotowi.Kiedytylko bÄ™dzie gotowy zawoÅ‚aÅ‚ jeden z graczy.Kilku innych znów siÄ™ uÅ›miechnęło.Winter wiedziaÅ‚, co miaÅ‚ na myÅ›li.WydziaÅ‚ Å›ledczy stworzyÅ‚wÅ‚asnÄ… drużynÄ™ piÅ‚karskÄ….RozpadÅ‚a siÄ™ po dziesiÄ™ciuminutach.Halders zaprotestowaÅ‚ przeciwko decyzji sÄ™dziego,dajÄ…c mu kopa w tyÅ‚ek.W efekcie drużyna zostaÅ‚a rozwiÄ…zana,a Haldersa wykluczono z rozgrywek na cztery lata. BÄ™dzie mógÅ‚ grać za dwa lata! odpowiedziaÅ‚ Winter. Wie, gdzie nas znalezć! TÄ™skni za wami! Możesz do nas doÅ‚Ä…czyć, jeÅ›li chcesz, Winter! PomyÅ›lÄ™ o tym!UsÅ‚yszaÅ‚ Å›miechy.WesoÅ‚y oddziaÅ‚.Kiedy zostawiaÅ‚ rower przy komendzie, spotkaÅ‚ RingmaraidÄ…cego na parking. Ja też powinienem jezdzić na rowerze powiedziaÅ‚Ringmar. No to jezdz. MyÅ›lisz, że to takie Å‚atwe?Przeszli przed radiowozem.Kierowca podniósÅ‚ rÄ™kÄ™ napowitanie.JesteÅ›my jak jedna wielka rodzina, pomyÅ›laÅ‚Winter.Nie mamy przed sobÄ… żadnych tajemnic.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Co ciÄ™ tak bawi? Nic, Bertil. Niedobrze, jeÅ›li czÅ‚owiek Å›mieje siÄ™ z niczego. PomyÅ›laÅ‚em tylko, że nasza paczka jest jak duża szczęśliwarodzina. No to jest wspaniale. A co sÅ‚ychać u naszej rodziny z Tynnered? PrzejeżdżaÅ‚eÅ›obok szpitala? SpaÅ‚a.Tabletki wciąż dziaÅ‚aÅ‚y. Jak jej minęła noc? Spokojnie.Nie powiedziaÅ‚a ani sÅ‚owa. A powie? Czy powie choć sÅ‚owo? Nie wiem, Erik. Ringmar znówprzeszedÅ‚ przed radiowozem.Kierowca i pasażer pomachali.Winter i Ringmar odpowiedzieli tym samym. Może ma namcoÅ› do powiedzenia? dodaÅ‚ Ringmar, obserwujÄ…c samochódskrÄ™cajÄ…cy w Skånegatan. I to na swój sposób odparÅ‚ Winter. Hm.Albo i nie.Wrażenie, że siÄ™ jest Å›ledzonÄ….Uczucie-bycia-Å›ledzonÄ….SkÄ…dsiÄ™ braÅ‚o? Chyba miaÅ‚o jakieÅ› podstawy?Wrażenie, że po szyi wieje wiatr.Jak czyjÅ› oddech.Kiedy siÄ™ odwróciÅ‚a, nie byÅ‚o żadnego wiatru.Nic tam niebyÅ‚o, tylko zwyczajność i wszystko, co do niej przynależy.To, corzeczywiste.To byÅ‚a rzeczywistość, którÄ… potrafiÅ‚a rozpoznać. A to wrażenie byÅ‚o jej obce.Tam? Czy tam? ByÅ‚ tam ktoÅ›? Czy ktoÅ› tam staÅ‚ i patrzyÅ‚ naniÄ…, kiedy przechodziÅ‚a?Czy ktoÅ› staÅ‚ pod jej blokiem? Pod jej drzwiami?Wczoraj wieczorem staÅ‚a i wyglÄ…daÅ‚a przez okno.ZgasiÅ‚awszystkie lampy w mieszkaniu.OÅ›wietlenie wokół bloku byÅ‚osÅ‚abe, tworzyÅ‚o coÅ› w rodzaju zÅ‚otej mgÅ‚y albo powÅ‚okiprzykrywajÄ…cej jesienny krajobraz.Na wzgórze wjeżdżaÅ‚samochód.WidziaÅ‚a jego Å›wiatÅ‚a, zanim one zobaczyÅ‚y jÄ….WjechaÅ‚ do garażu, ktoÅ› wysiadÅ‚, zasunÄ…Å‚ ciężkie drzwii poszedÅ‚ w stronÄ™ bloków stojÄ…cych niżej na wzgórzu.Czasamiwidać je byÅ‚o do poÅ‚owy, czasami w ogóle.Kilka razypomyÅ›laÅ‚a, że pewnie wolaÅ‚yby stać w centrum niż tu, na górze.Ot, takie zabawne refleksje.Ale teraz, kiedy tak staÅ‚a w ciemnoÅ›ci i wyglÄ…daÅ‚a przez okno,nie byÅ‚o jej do Å›miechu.WpadÅ‚am w histeriÄ™? Czy tamta.sytuacja sprawiÅ‚a, że bojÄ™ siÄ™ wszystkiego? Może zaczynam siÄ™bać wszystkiego.Również siebie.Może nie powinnam tu dalejmieszkać? Może wyjadÄ™ z miasta? Jest wiele innych miejsc.Innych krajów.Tam!To byÅ‚a twarz.Boże, to nie jest żadna twarz.To co to byÅ‚o?Teraz nie ma tam już nic.Kiedy siÄ™ gapisz na tamto drzewo, może siÄ™ stać czymkolwiek.Może zacząć chodzić.Stać siÄ™.twarzÄ….Twoja wyobrazniamoże zrobić z niego, co tylko zechce.ZadzwoniÅ‚ telefon.Jej telefon! Wzdrygnęła siÄ™.Już miaÅ‚azasunąć zasÅ‚onÄ™, którÄ… nieÅ›wiadomie caÅ‚y czas mocno Å›ciskaÅ‚aw rÄ™ku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]