[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WiedziaÅ‚ dokÅ‚adnie, gdziesiÄ™ znaj¬duje, choć ona nie miaÅ‚a o tym pojÄ™cia.StrzaÅ‚y.WybuchyGdy spojrzaÅ‚a na obóz, wydaÅ‚o siÄ™ jej, że przetacza siÄ™ po nim front.GryzÄ…cy dym.CiaÅ‚a.Walka.Stanęła na Å›cieżce, przypatrujÄ…c siÄ™ temu ze zdumieniem.Co tu siÄ™ dzieje? Gdy helikopter wróciÅ‚,walka miaÅ‚a już dobiec do koÅ„ca.Ale siÄ™ nie skoÅ„czyÅ‚a.- Co ty tu, do diabÅ‚a, robisz? - Logan znalazÅ‚ siÄ™ tuż obok niej.- Mniejsza z tym.Tylko niepodchodz bliżej.Bassett, zostaÅ„ z niÄ… - rzuciÅ‚ przez ramiÄ™"StojÄ…cy za nim wysoki, szczupÅ‚y mężczyzna skinÄ…Å‚gÅ‚owÄ…"_ MogÄ™ przysiÄ…c, że palcem nie kiwnÄ™, póki po mnie nie wrócisz.Logan odwróciÅ‚ siÄ™ i pobiegÅ‚ w kierunku obozowiskaRozdziaÅ‚ piÄ…tyNie czas teraz na uprzejmoÅ›ci, ale nazywam siÄ™ Tom Bassett - powiedziaÅ‚ mężczyzna, stojÄ…cy obokSary.¬A pani?- Sara Patrick - odparÅ‚a roztargnionym gÅ‚osem, utkwiwszy wzrok w Loganie."Co ty tu, do diabÅ‚a, robisz?" - powiedziaÅ‚ Logan.- Nie mam pojÄ™cia, skÄ…d siÄ™ tu pani wzięła, ale miÅ‚o mi paniÄ… widzieć.Do diabÅ‚a, miÅ‚o mi widziećkażdego prócz tych gamoniów Rudzaka.- Bassett potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….¬MyÅ›laÅ‚em, że to już naprawdÄ™koniec ze mnÄ….Gdy zoba¬czyÅ‚em, że Logan wpada do mojego namiotu, chciaÅ‚em go ucaÅ‚ować.- Chyba nie byÅ‚by zachwycony.Skoro Logan siÄ™ jej nie spodziewaÅ‚, to najwyrazniej nie wezwali helikoptera przez radio.Ale helikopter nadlatywaÅ‚.SÅ‚yszaÅ‚a go.Boże drogi!- Niech pan tu zostanie.- PobiegÅ‚a w stronÄ™ obozu.Nie straciÅ‚a jeszcze z oczu Logana, który poÅ›ród dymu szedÅ‚ do Galena.Wraz z Montymprzemknęła siÄ™ przez obóz i stanęła obok nich.Logan spojrzaÅ‚ na niÄ… z niezadowoleniem.- MówiÅ‚em ci, żebyÅ›.- Zamknij siÄ™.Uważasz, że przyszÅ‚am tu, żeby sobie popatrzeć, jak kogoÅ› zabijasz albo okaleczasz?WezwaÅ‚eÅ› helikopter przez radio?- Jeszcze nie._ SÅ‚yszaÅ‚am helikopter, niech to szlag.A jeÅ›li to nie byÅ‚ pilot Galena, to w takim razie kto?ZesztywniaÅ‚.- Cholera jasna! Rudzak! JesteÅ› pewna?!_ LataÅ‚am już tyloma helikopterami, że rozpoznam ten dzwiÄ™k we Å›nie.Nie udaÅ‚o ci siÄ™ go zmylić.- W jakiej odlegÅ‚oÅ›ci mógÅ‚ siÄ™ znajdować?_ Wtedy byÅ‚ niezbyt blisko, ale teraz może być już prawie nad nami.Galen odwróciÅ‚ siÄ™"- PoproszÄ™ przez radio, żeby nas zabrali.- PomachaÅ‚ rÄ™kÄ… i krzyknÄ…Å‚ do swoich ludzi: - ZabieramysiÄ™ stÄ…d._ Powiedz pilotowi, żeby wróciÅ‚ na porÄ™bÄ™ - rzekÅ‚ Lo¬gan.- Musimy tam podbiec._ Wez Bassetta i uciekajcie stÄ…d.My pogonimy tuż za wami.To nie jest.Wirniki.OgÅ‚uszajÄ…ce.Tuż-tuż.Serce Sary zabiÅ‚o mocniej.Nie widziaÅ‚a helikoptera przez palmy, ale musiaÅ‚ być blisko i z każdÄ…minutÄ… zbli¬Å¼aÅ‚ siÄ™ coraz bardziej.Logan ujÄ…Å‚ jÄ… pod ramiÄ™"- Biegnij co siÅ‚.Ja zabiorÄ™ Bassetta.Nie trzeba jej byÅ‚o tego dwa razy powtarzać.- Monty!GaÅ‚Ä™zie uderzaÅ‚y jÄ… w twarz, gdy przedzieraÅ‚a siÄ™ przez dżunglÄ™ z Montym u boku.Helikopter przeleciaÅ‚ nad niÄ…, niemal dokÅ‚adnie nad samym obozem.Pociski.Helikopter zionÄ…Å‚ ogniem na caÅ‚e, leżące w dole obozowisko.Logan i Bassett znajdowali siÄ™ teraz tuż obok niej.Kolejne strzaÅ‚y z helikoptera.Galen i jego ludzie biegli tuż za nimi, po czym minÄ™li ich i pognali na porÄ™bÄ™.Oddalona byÅ‚a ledwie o półtora kilometra, a wydawaÅ‚o siÄ™ jej, że musi przebiec jeszcze ich z tysiÄ…c.PÅ‚uca bolaÅ‚y jÄ…, gdy próbowaÅ‚a wtÅ‚oczyć w nie powie¬trze.Boże, jakże siÄ™ baÅ‚a.PrzestaÅ„.Strachzawsze dziaÅ‚a na niekorzyść.BaÅ‚a siÄ™ już kiedyÅ› i przeżyÅ‚a.Przeżyje i te¬raz.PorÄ™ba znajdowaÅ‚a siÄ™ wyżej przed niÄ….Czy bÄ™dzie tam helikopter?LÄ…dowaÅ‚, gdy wyskoczyli z dżungli.Ludzie Galena nie czekajÄ…c nawet, aż dotknie ziemi,szarpniÄ™ciem otworzy¬li drzwi i czym prÄ™dzej wtÅ‚aczali siÄ™ do Å›rodka.Galen staÅ‚ przy drzwiach,gestem nakazujÄ…c im siÄ™ pospieszyć, po czym sam wskoczyÅ‚ na pokÅ‚ad.Bassett dobiegÅ‚ do helikoptera, a Galen wepchnÄ…Å‚ go maszyny.- Logan! - krzyknÄ…Å‚ Galen.- Pospiesz siÄ™, do cholery!Musieli nas wytropić.SÅ‚yszÄ™, że nadlatujÄ….- Ja też.- Logan wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niebo.- Niech Sara i pies wsiadajÄ….Gdy zerknęła przez ramiÄ™, ujrzaÅ‚a, że helikopter Rudzaka leci nisko nad ziemiÄ…, zbliżajÄ…c siÄ™ ku nimz dużą prÄ™dkoÅ›ciÄ…"- Pospiesz siÄ™.- Galen wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ do Sary.- Mont y! - zawoÅ‚aÅ‚a i retriever wskoczyÅ‚ wraz z niÄ… dohelikoptera.Pociski.SypiÄ…ce siÄ™ gradem z helikoptera Rudzaka.Logan odsunÄ…Å‚ siÄ™ od Å›migÅ‚owca, uniósÅ‚ broÅ„ ipuÅ›ciÅ‚seriÄ™ w zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ maszynÄ™.Kolejny deszcz kul.- Logan! - krzyknÄ…Å‚ Galen.Logan leżaÅ‚ na ziemi, z jego uda tryskaÅ‚a krew.- Zabieraj siÄ™ stÄ…d, Galen.- Akurat.- Galen wyskoczyÅ‚ z helikoptera.Ale wyprzedziÅ‚ go Mont y, który już pÄ™dziÅ‚ do Logana.- Mont y! - wrzasnęła Sara.Mont y zaczÄ…Å‚ ciÄ…gnąć Logana za koszulÄ™, usiÅ‚ujÄ…c goprzesunąć.Sara wyskoczyÅ‚a z helikoptera.Kolejne pociski.Monty.Nieruchomy.KrwawiÄ…cy.- Nie! - OpadÅ‚a na kolana obok Monty'ego.CiÄ…gle od-dychaÅ‚.Bogu dziÄ™ki.- Wracaj do helikoptera.- Galen przykucnÄ…Å‚ obok niej.- ZajmÄ™ siÄ™ Logariem.- Za nic w Å›wiecie nie zostawi Monty'ego.Najpierw wpakuj psa, Galen - rzekÅ‚ Logan.- MówiÄ™, docholery, najpierw wsadz psa.- To mój pies.Ja siÄ™.- Sara urwaÅ‚a, gdy Galen podniósÅ‚ Monty'ego.- Zajmij siÄ™ swoim psem - powiedziaÅ‚ Logan.- Galen poradzi sobie.- Zamknij siÄ™.- PodniosÅ‚a Logana chwytem, jakiego używajÄ… strażacy, i z trudem wstaÅ‚a.Jezu, alebyÅ‚ ciężki.Trzy kroki wystarczyÅ‚y, by wsadziÅ‚a go do helikoptera.¬Startuj.Kolejne strzaÅ‚y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]