[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A nie przyszło ci do głowy, że twój przyjaciel Sydneymógł mieć jakieś własne powody, żeby nie powiedzieć cicałej prawdy?- Zaprzeczasz, że twoi koledzy z klasy nazywali cię Alek-sandrem Wielkim, ponieważ wolno ci było robić wszystko,czegozapragnąłeś?- Askąd wiesz, czy nie było tak, ponieważ podziwiali mojetalenty?- Sydney mówi, że nigdy się nie uczyłeś i nie byłeś posłusz-ny, za tocałyczas spędzałeś zeswoimi przyjaciółmi na pakowa-niu się wtarapaty.- Podczas gdy Lovelace cały ten czas spędził na płakaniu zamamusią.janes+ifff78usolad-nacs54Celny strzał.Zbladła i spuściła wzrok na jego fular.- Nie ma nic złego w tym, że chłopak.tęskni za swojąmatką.- Być może na początku nie.Ale nawet na trzecimroku twójSydney co tydzień wysyłał listy do matki.I równie częstootrzymywał od niej paczki.Nieomylniewyczuła nutę żaluwjegogłosie.- Atwoja matka niewysyłała dociebiepaczek?Zgrzytnął zębami.- Nie pozwoliłbymjej na to - skłamał, jak to często robił,będąc w Harrow.- %7ładen rozsądny chłopak nie chce, żebymatka gorozpieszczała.Prawda była jednak taka, że to hrabia nie pozwolił jej na to.Kiedy Lovelace zajadał się marcepanami, świeżymi jabłkamii domowymciastemszafranowym, Alec udawał, że nie ob-chodzą go takie bzdury.- Czy to nie dlatego nie lubisz Sydneya? - Zirytowała go jejnagła łagodność głosu.- Dlatego, że on dostawał paczki odmamy, a tynie?- Nie bądz śmieszna.Jeśli wogóle nie lubiłemLovelace'a,to tylko dlatego, że nie doceniał najpiękniejszych rzeczyw życiu.Katherineponowniesię zacietrzewiła.- Jakwino, kobietyi śpiew?- Jakty.Zasługujesz na kogoś lepszegoniż Lovelace i oby-dwoje towiemy.Spojrzała na niego z lękiemi wydała z siebie ciche och!",prawie zniechęcając go.Przesunął dłoń z jej talii na kuszącąkrągłość odzianą wjedwab.Jeszcze nieco niżej, a złapałby ją zapośladek.To z pewnością zaszokowałoby wszystkie matronyi zasłużyłby sobie tymna siarczysty policzek.Westchnął.WPortugalii zabieganie o względy kobiety byłoo niebo łatwiejsze.Albo po prostu ten rodzaj kobiet, które tampoznał, nie wymagał żadnego zabiegania.Można było zapom-nieć o tych wszystkich ceregielach z tańcami i pogawędkami,tylkoprzejść od razu dorzeczy.janes+ifff78usolad-nacs55Lecz jeśli chciał zdobyć żonę, musiał postępować zgodniez panującymi zasadami.%7ładnego ciągania panny Merivale polirasach, gdzie mógłby się znów zapomnieć w jej słodkichustach.Damy wolały słuchać komplementów.- Podoba mi się twoja suknia.Spojrzała na niegosceptycznie.- Nie jest zbyt czerwona?Dlaczegomiałabybyć zbyt czerwona?- Oczywiście, że nie - odparł.- Pasujedomotywu przewod-niegobalu.Na jej ustachpojawił się lekki uśmiech.- Kwiatywiśni są białe - powiedziała.- Ale wiśnie są czerwone.- dodał zniżonymgłosem.- Takjaktwoje usta.Prychnęła małoelegancko.- Chyba wyczytałeś to na dwudziestej szóstej stronie.- Kie-dy zobaczyła, że jej nie zrozumiał, dodała: - Pewnej.hm.książki oschlebianiu.- Wybacz mi, że nie jestem takim poetą jak twój drogikonkurent - odciął się.- Nie sądziłem, że chciałabyś usłyszećmoją szczerą opinię na temat twojej sukni.- Wtakim razie, myliłeś się.Wolę usłyszeć prawdę niżpochlebstwa.- Spojrzała na niego spod opuszczonych rzęs.- Zatem, conaprawdę o niej sądzisz?- Uważam, że tonajbardziej erotyczna suknia, jaką kiedyko-lwiek widziałem.- Pogładził dłonią jedwabną szarfę, którą byłaprzepasana wtalii.- Podoba mi się, jak opina twoje piersi i.- Wystarczy.- Spłoniła się ze złości.- Nie wolno mówićtakichrzeczy.- Chciałaś, żebymbył szczery.- Ale nie.To znaczy.- Była kompletnie zdesperowana.- Jestempewna, że to dla ciebie świetna zabawa, ale to mojeżycie.Nie pozwolę, żebyś dla własnej rozrywki je zepsuł.Poczuł przypływgniewu.- Myślisz, że się tobą bawię? - zapytał.- Wiem, że odnajdujesz perwersyjną przyjemność wna-janes+ifff78usolad-nacs56śmiewaniu się z Sydneya, ale nie masz pojęcia, jakie szkodytymwyrządzasz.- Twój zazdrosny przyjaciel poeta może i opowiadał cio moich młodzieńczych wybrykach, ale nie wie kompletnie nicna mój temat oprócz aktualnych plotek.Moją rozrywką nie jestzabawianie się dziewicami.- Wtakimrazie, jaki jest cel twojego ciągłego przebywaniablisko mnie?- Taki sam, jak każdego mężczyzny, który ugania się zakobietą.Zaloty.Jej wybuch śmiechurozzłościł go.- Chyba żartujesz- powiedziała, kiedyskończyła sięśmiać.- Wręcz przeciwnie.- Nachylił się do jej ucha.- Możepowinienemzabrać cię z powrotemna taras i przypomnieć ci,jaki potrafię być szczery?Cofnęła się z surową miną.- Jeśli chodzi o całowanie - tak.Ale tonie tosamo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]