[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rodzina Tovejest bardzo wpływowa, to nieco wyrównuje siły.Gdybym niebyła jego żoną, jego matka stanęłaby na czele kampanii mającejpozbawić mnie korony.Bez Tove nie zostanę królową.- A czy to coś złego? - zapytał.- Trylle nie ufają ci, nie lubią cięnawet, a ty wszystko dla nich poświęcasz.Uważasz, że to masens?- Oni mnie potrzebują.Jestem w stanie im pomóc.Ocalić ich.Jajedna jestem w stanie sprzeciwić się ojcu, ja jedna na tyleprzejmuję się prawami tropicieli i innych nisko urodzonychTrylli, by o nie walczyć.Muszę to zrobić.- Mówisz to z wielkim przekonaniem - zauważył.Przysunął siębliżej, objął mnie ramieniem, pocałował w bark i szepnął: - Niechcę, żebyś jutro wracała do Tove.- Muszę.- Wiem o tym, ale tego nie chcę.- Ale dzisiaj w nocy jestem twoja.- Uśmiechnęłam się lekko.Podniósł głowę, spojrzał mi w oczy.-Tylko tyle mogę ci dać.- Nie chcę jednej nocy.Chcę wszystkie noce.Chcę całą ciebie, nazawsze.Miałam łzy w oczach, serce pękało mi z bólu.Kiedy siedziałamobok Lokiego, czułam rozpacz, jakiej jeszcze nigdy niezaznałam.- Nie płacz, Wendy - szepnął.Widziałam w jego oczach tę samąrozpacz, co w moich.Przyciągnął mnie do siebie i obsypywałpocałunkami moje czoło, policzki, usta.- A więc jeśli tylko tylemożesz mi dać, przyjmę i to - szepnął.- Ale teraz już ani słowa,ani jednej myśli o królestwie, obowiązkach, o kimś innym.Niejesteś królewną, a ja nie należ już do Vittry.Jesteśmy młodymiludzmi, którzy za sobą szaleją i znajdujemy się razem w łóżku.Skinęłam głową.- Niech tak będzie.- Zwietnie.Wykorzystam to.- Pchnął mnie na posłanie.- Zdajemi się, że poprzednim razem trochę uszkodziliśmy łóżko.Copowiesz na to, żeby zdemolować je doszczętnie?Roześmiałam się.Pocałował mnie.Być może jutro będę tegożałowała, być może jutro gorzko za to zapłacę, ale teraz, przezjedną noc, nie chciałam się martwić.Byłam z Lokim, którysprawiał, że czułam się najważniejszą osobą na świecie.I tej nocytylko to się dla mnie liczyło.Rano obudziło mnie pukanie do drzwi.Zdziwiło mnie, że w ogólezdołałam zasnąć.Noc otulała mnie cudowną mgiełkąwspomnień.To wszystko wydawało się rozkosznym snem.Niewiedziałam, że można odczuwać taką bliskość, takie.szczęście.Loki obejmował mnie silnymi ramionami.Wtuliłam się w niego.Mogłabym tam zostać do końca świata.- Królewno? - zawołała Aurora od drzwi i to było jak zimnypoliczek ściągający mnie na ziemię.-Wstałaś już? Chciałabymzabrać moje rzeczy.- Loki objął mnie mocniej.Zanim zdążyłamodpowiedzieć, drzwi uchyliły się i Aurora weszła do środka.KonsekwencjeAoże nadal otulały zasłony, ale gdyby Aurora je rozsunęła,zobaczyłaby mnie nagą, w łóżku z mężczyzną, który nie był jejsynem.Słyszałam, jak krząta się po pokoju i bałam się takbardzo, że nie mogłam wykrztusić słowa, nie mogłam nawet od-dychać.Zastanawiałam się gorączkowo, co się stało z naszymiubraniami.Czy na podłodze leżą spodnie od piżamy Lokiego? Aco z majtkami, które ze mnie zerwał?- Królewno? - powtórzyła.Widziałam jej sylwetkę przez zasłony.Była tak blisko.- Jesteś tam?- Tak - odparłam, przerażona, że jeśli się nie odezwę, rozsuniezasłony.Starałam się opanować panikę w głosie.- Tak, jestem.Przepraszam, ja.jestem nieprzytomna.Wczoraj był.ciężkidzień.- Rozumiem - powiedziała.- Wezmę tylko moją torbę i dam cijeszcze pospać.- Dziękuję.- Nie ma za co.- Była już przy drzwiach, gdy znowu sięzatrzymała.- Tove ma straszne wyrzutysumienia po tym, co wczoraj zaszło.Nie chciał zrobić cikrzywdy.- Wiem o tym.- Skrzywiłam się, słysząc jego imię.Ciepłewspomnienia ustąpiły zimnej rzeczywistości.Zdradziłam męża.- Oczywiście przeprosi cię osobiście, ale chciałam, żebyś towiedziała - powiedziała.- Nigdy w życiu nie sprawiłby ciprzykrości.Czułam się, jakby wbiła mi nóż w serce, tak głęboko, że przezchwilę nie mogłam oddychać.Miałam świadomość tego, że Tovemnie nie kocha, ale też nie sądziłam, by był zachwycony,wiedząc, że spałam z innym.A zasłużył na o wiele więcej.- Zobaczymy się na śniadaniu - powiadomiła mnie Aurora.- Dobrze - mruknęłam cicho, żeby się nie rozpłakać.W końcu drzwi zamknęły się za nią i odetchnęłam głośno.Odsunęłam się od Lokiego i usiadłam.Nigdy w życiu nie czułamsię tak rozdarta.Z jednej strony chciałam zostać w jegoramionach na zawsze, ale jednocześnie jego bliskość budziłapoczucie winy.- Ej! - Objął mnie, chciał przyciągnąć do siebie.-Nie uciekaj.Poszła sobie.- Czeka nas dzisiaj dużo pracy.- Odsunęłam jego rękę, zła nasiebie, że go odtrącam, i wzięłam koszulę nocną, którazapomniana leżała w nogach łóżka.- Wiem.- Wydawał się urażony.Usiadł, gdy wkładałam koszulę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]