[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcąc zaczerpnąć skądkolwiek nadziei, spoglądałkiedy niekiedy na Tymona, lecz i temu podobne myśli musiałyprzechodzić przez głowę, gdyż unikał jego wzroku.%7ładne z trojganie wspomniało słowem, że południe się zbliża.Natomiast Cinna,rzucając co chwila oczyma na cienie, uważał z bijącym sercem, żestają się one coraz krótsze.I siedzieli jakby pogrążeni w zadumie.Może najmniej niespokoj-na była sama Antea.Leżąc w otwartej lektyce, z głową wspartą napurpurowej poduszce, oddychała z lubością czystym powietrzem,które powiew przynosił z zachodu, od dalekiego morza.Ale przedpołudniem i ów powiew ustał.Upał stawał się większy; przygrza-ne słońcem cząbry skał i krzaki nardu poczęły ronić woń mocnąi upajającą.Nad kępkami anemonów kołysały się jasne motyle.Ze szpar skalnych małe jaszczurki, które już przywykły do tej lek-tyki i do tych ludzi, wysuwały się, jak zwykle, jedna za drugą, ufnei zarazem na każdy ruch ostrożne.Zwiat cały koił się w świetlistejciszy, w cieple, w pogodnej słodyczy i w błękitnym uśpieniu.Tymon i Cinna zdawali się również zatapiać w tym słonecznymspokoju.Chora przymknęła oczy, jakby ją ogarniał lekki sen i milczenia nie przerywało nic prócz westchnień, które od czasudo czasu podnosiły jej pierś.A tymczasem Cinna zauważył, że cieńjego stracił wydłużony kształt i leży mu tuż pod nogami.Było południe.Nagle Antea otworzyła oczy i ozwała się jakimś dziwnymgłosem: Cinno, daj mi rękę.On zerwał się i wszystka krew ścięła mu się lodem w sercu: otoprzychodzi godzina strasznych widzeń.A jej oczy otwierały się coraz szerzej. Czy widzisz mówiła jak tam światło zbiera się i związujew powietrzu, jak drga, błyszczy i zbliża się ku mnie?98Baśnie i Legendy Anteo! nie patrz tam! krzyknął Cinna.Lecz, o dziwo! na jej obliczu nie było przerażenia.Rozchyliły sięusta, oczy patrzały coraz szerzej i jakaś niezmierna radość poczęłarozjaśniać jej twarz. Słup światła zbliża się ku mnie mówiła dalej. Widzę! ToOn, to Nazarejczyk.Uśmiecha się.O słodki!.o miłościwy!.Ręce przebite wyciąga, jak matka, ku mnie.Cinno! On niesie mizdrowie, zbawienie i wzywa mnie do siebie.A Cinna pobladł bardzo i rzekł: Gdziekolwiek nas wzywa pójdzmy za Nim!W chwilę pózniej, z drugiej strony, na kamiennej ścieżce pro-wadzącej do miasta, pojawił się Pontius Pilatus.Zanim się zbliżył,widać było z jego twarzy, że niesie jakąś nowinę, którą jako roz-sądny człowiek uważa za nowy, dziwaczny wymysł łatwowiernychi ciemnych tłumów.Jakoż z daleka jeszcze począł wołać ocierającpot z czoła: Wyobrazcie sobie, co ci znów rozpowiadają: że zmartwych-wstał!99Henryk SienkiewiczNA OLIMPIELEGENDANoc wiosenna, cicha, srebrna, pachnąca jaśminem, rosista!Nad Olimpem płynie księżyc w pełni.W blasku jego śnieżnyszczyt świeci smutnym, jasnozielonym światłem.Poniżej, nad doliną Tempe, czernieją gąszcze świdwy, rozko-łysane od pieśni słowiczych, od próśb, jęków, wołań, zaklęć, wes-tchnień, omdleń.Płyną one jak głosy fujarek i fletni, przepełniająnoc, padają i kapią na kształt wielkich kropli gęstego dżdżu, leją sięjak strumień.Chwilami milkną i wówczas nastaje taka cisza, że słychać niemalśniegi topniejące na wysokościach pod ciepłym tchnieniem maja.Cudna noc! ambrozyjska! wiosenna!W taką to noc przyszli Piotr i Paweł i zasiedli na upłazie, aby zło-żyć sąd nad starymi bogami.Na głowach mieli świetliste obrączki,które rozświecały ich siwe włosy, zmarszczone brwi i surowe oczy.Poniżej, w cieniu głębokim buków, bielił się tłum bogów opuszczo-nych, zapomnianych, trwożnych i czekających na wyrok zatraty.Piotr skinął ręką.Na ów znak z tłumu wystąpił pierwszy ZeusChmurozbiórca i szedł ku Apostołom potężny jeszcze i ogromny,jakby z marmuru przez Fidiasza wykuty, ale zgrzybiały już i posęp-ny.Stary orzeł ze złamanym skrzydłem wlókł się u jego nóg, a siny,miejscami zrudziały od rdzy i przygasły grom wysuwał się z drętwejprawicy dawnego ojca bogów i ludzi.Lecz gdy stanął przed Apostołami, poczucie prastarej wszech-mocy napełniło mu pierś olbrzymią.I podniósłszy z dumą głowę utkwił w obliczu starego rybakaz Galilei swe boskie, świecące oczy, pełne pychy, gniewne, podobne100Baśnie i Legendydo błyskawic, straszne.Zadrżał na to w posadach przywykły dostrachu przed władcą Olimp.Zakolebały się przerażone buki, ucichły pieśni słowików,a księżyc, płynący nad śniegami, zbielał jak płótno Arachny.Po razostatni zakrakał krzywym dziobem orzeł, a grom, jakby ożywiondawną siłą, rozbłysnął, począł się wić groznie u nóg pana i podniósł,sycząc i zgrzytając, trójkątny, płomienny łeb, jak wąż, gotowy żgnąćżądłem jadowitym.Lecz Piotr przycisnął stopą ogniste zygzaki i wgniótł je do ziemi,po czym zwróciwszy się do Chmurozbiórcy rzekł: Przeklętyś jest i potępiony na wieki!Zeus zaś przygasł w mgnieniu oka, pobladł i szepnąwszy poczer-niałymi wargami: Ananke zapadł się w ziemię.Drugi stanął przed Apostołami Czarnokędzierny Posejdon,z nocą w zrenicach i poszczerbionym trójzębem w ręku.Temu atoli rzekł Piotr: Nie ty będziesz wzburzał i uciszał odmęty i nie ty będzieszwiódł do cichych ostoi zbłąkane na roztoczy łodzie, jeno GwiazdaMorza.Co usłyszawszy ów krzyknął, jakby bólem nagłym przeszyty,i rozwiał się we mgłę znikomą.A potem wstał Srebrnołuki z drążoną formingą w dłoni i szedłku Zwiętym Mężom, a za nim szło z wolna dziewięć Muz, do dzie-więciu białych kolumn podobnych.Przelękłe Muzy stanęły przedsądem jak skamieniałe, bez tchu w piersi i bez nadziei w sercach,lecz Promienisty zwrócił się do Pawła i począł mówić głosem docudnej muzyki podobnym: Nie zabijaj mnie, Panie, i obroń, albowiem wskrzesić byś mniemusiał: Jam kwiat duszy ludzkiej, jam jej radość, jam światło i jamtęsknota ku Bogu.Ty wiesz najlepiej, Panie, że nie doleci pieśńziemi ku niebu, jeśli połamiecie jej skrzydła więc was zaklinam,o Zwięci, nie zabijajcie Pieśni!101Henryk SienkiewiczI nastała chwila milczenia.Piotr wzniósł oczy ku gwiazdom,Paweł położył dłonie na rękojeści miecza, wsparł na nich czołoi zadumał się głęboko.Wreszcie podniósł się, spokojnie uczyniłznak krzyża nad promienną głową bożka i rzekł: %7łyj, Pieśni!Wówczas Apollo siadł z formingą u nóg Apostoła: noc uczyniłasię jaśniejsza, zapachniały mocniej jaśminy, zadzwoniły weselejzródła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]