[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na pewno? I zaszlochała głośno, wybuchając płaczem. Och, Nat& myślałam, żestracę i ciebie& Sięgnęła po moją rękę, splotła palce z moimi i ścisnęła tak mocno, jak wtedy,gdy próbowałam uchronić ją przed zsunięciem się ze skarpy. Wszystko będzie dobrze, Cassie, nie musisz się już obawiać.Nie odejdę.Nie straciszmnie.Nigdy.Pewnie kiedyś zatęsknisz, żeby wreszcie się mnie pozbyć, ale na razie musisz zemną wytrzymać, dobrze?Zcisnęła moją rękę jeszcze mocniej. Będę przy tobie.Tak długo, jak długo będziesz mnie potrzebować.Obiecuję.Kiedy następnego ranka otworzyłam oczy, słońce zalewało pokój światłem.Mój wzrokpadł na ścianę na wprost łóżka i przez moment wydawało mi się, że mam halucynacje.Upłynęładobra chwila, zanim przekonałam się, że to nie ułuda.%7łe naprawdę tam wisi.Obraz z wodospadem.Laura siedziała w fotelu obok łóżka i spała.Odkąd wróciłam ze szpitala, opuściła foteltylko na parę minut, żeby przynieść mi coś do jedzenia i picia.Poruszyła się, kiedy usiadłam,żeby przyjrzeć się lepiej obrazowi. Obraz.Odzyskałaś go.Laura przetarła oczy i uśmiechnęła się. Tak.Miałam szczęście, że udało mi się go sprzedać Charlesowi.Myślę, że kupił go tyl-ko dlatego, żeby wyciągnąć mnie z tarapatów, a nie dlatego, że szczególnie mu się podobał.W końcu nie ma na nim psów ani bażantów wyjaśniła, widząc moje niedowierzające spojrze-nie. Nie było zbyt trudno namówić go, żeby mi go zwrócił.Ale wisi tu tylko przejściowo. Tylko mi nie mów, że wypożyczyłaś go, żeby przyspieszyć mój powrót do zdrowia? I żemusisz go oddać, kiedy znów będę w formie?Potrząsnęła głową. Nie, skarbie, odkupiłam go od niego.Ale to jest prezent, i to prezent dla ciebie, żebyś corano patrzyła na niego go po przebudzeniu, obojętne, gdzie będziesz. To zostanie tutaj.Popatrzyła na mnie ze zdumieniem. Ale przecież za parę dni wracasz do Londynu.Nie śpieszyłam się z odpowiedzią. Nigdy nie mogłam pojąć, co ty widzisz w tej okolicy& Dlaczego koniecznie chciałaśzostać tutaj wyjaśniłam. Ale teraz rozumiem.Kiedy umarł Rob, Cas i ja straciłyśmy nie tylkoukochanego człowieka, ale i dom.I nie mam na myśli budynku z cegieł i betonu.Connor powie-dział kiedyś, że dom nie jest tam, gdzie człowiek się urodził, ale tam, gdzie czuje się jak u siebie.Wraz z Robem utraciłyśmy nasz dom, nasze domowe ognisko, a teraz wy wszyscy ty, Hank,Orlaithe, Luke i Connor podarowaliście nam nowy dom.Londyn nie jest naszym domem.Wi-chrowe Aąki są naszym domem wy jesteście naszym domem.Odtąd zawsze będziemy w po-bliżu.Mój pokój tonął w kwiatach.Orlaithe i Hank odwiedzili mnie po śniadaniu i przynieśli zesobą największy bukiet narcyzów, jaki kiedykolwiek widziałam. Splądrowaliśmy Projekt Eden wyznała ze śmiechem Orlaithe. Pruliśmy przezszklaną kopułę jadowicie różowym samochodem i pozrywaliśmy dla ciebie najpiękniejsze kwia-ty!Petra przysłała mi przepiękną orchideę, do której dołączyła kartkę z życzeniami powrotudo zdrowia i rysunkiem lekarza, który trochę za bardzo zbliża się do jędrnej pacjentki.Oprócztego dostałam kartkę od pani z poczty.Charles przysłał bukiet zimowych róż, a zdumiewającotrzezwy Daveth przyniósł kartkę podpisaną przez stałych bywalców Ship.Nawet Luke złożył miwizytę, uzbrojony w bukiet astrów.Podejrzewałam, że odwiedziny były tylko pretekstem do spo-tkania z Cas.Oboje umówili się na spacer i poszli na wybieg dla koni, gdzie Szansa miała pozbyćsię zbędnych kilogramów po tym, jak Cassie nie jezdziła na niej od Nowego Roku.Brakowało tylko jednej osoby.Cassie opowiadała, że to Connor mnie uratował, to on beznamysłu zszedł po ścianie klifu i zadbał o moje bezpieczeństwo.Po południu nie mogłam już wytrzymać w łóżku. Wstaję i nie obchodzi mnie, co ty na to oświadczyłam protestującej Laurze. Mamwprawdzie stłuczone żebra i sfatygowane poczucie własnej wartości, ale pomijając to, czuję sięznakomicie.Weszłam do wanny i namoczyłam się w pachnącej lawendą wodzie.Wreszcie pozbyłamsię szpitalnego zapachu, który lepił się do mnie jak tanie perfumy.Wróciwszy do pokoju,założyłam na siebie wygodne ubranie.W tym momencie do środka wetknęła głowę Laura. Masz gościa. Znowu? Momencik, chciałabym się ubrać do końca powiedziałam i wciągnęłam przezgłowę sweter, trochę za szybko, jak stwierdziłam, zdjęta nagłym z bólem. Od kiedy jesteś taka wstydliwa? Przy naszym pierwszym spotkaniu zaprezentowałaś mijuż swój goły zadek.Sama się zdumiałam, jak ciepło zrobiło mi się na sercu na dzwięk jego głosu.Jedno-cześnie wcale mnie to nie zdziwiło.Tak bardzo starałam się nie myśleć o Connorze, a jednak to on, obok Cassie, był człowie-kiem, który najbardziej absorbował moje myśli, kiedy leżałam w łóżku.Uzmysłowiłam sobie, jaką byłam egoistką.Brałam za pretekst wrogość Cassie, żeby jejnie wspierać, kiedy najbardziej tego potrzebowała.Obiecałam sobie, że to się więcej niepowtórzy.Tym razem to nie ja będę na pierwszym miejscu.Wiedziałam już dobrze, co czuję doConnora.Ale wolałam zadać sobie ból, niż kiedykolwiek znowu zranić Cassie.Kwiaty, które przyniósł mi Connor, były namalowane. Dłużej przetrwają powiedział. No i nie trzeba szukać wazonu po całym domu. Ro-zejrzał się po pokoju. Masz tu całą kwiaciarnię. Mam wielu przyjaciół. Jak się czujesz? Usiadł przy mnie na łóżku.Laura wycofała się dyskretnie. Całkiem dobrze. Zapewne już się zastanawiałaś, dlaczego nie odwiedziłem cię wcześniej, co?Zauważyłam, że wyglądał, jakby nie czuł się dobrze we własnej skórze.Spojrzenie,którym zawsze spoglądał na mnie tak śmiało, błądziło po pokoju. Skłamałabym, gdybym powiedziała nie. A ty nie chcesz mnie okłamywać, Natalie, mam rację? Tak jak ja nigdy nie okłamałbymciebie.Nigdy.Zmieszana popatrzyłam na niego. O czym ty mówisz?Wreszcie przeniósł wzrok na mnie.Zwykle tak otwarte, szczere spojrzenie wyglądało naniepewne i zmęczone. Nie odwiedziłem cię wcześniej, bo nie byłem pewien, czy chcesz mnie widzieć.Niebyło niczego, co zrobiłbym chętniej, uwierz mi.Tak długo czekałem w szpitalu, aż tamten głupilekarz odesłał nas wszystkich do domu.Gdyby nie wyciągnęła cię stamtąd Cassie, to ja bym tozrobił.Kiedy Laura zadzwoniła do mnie z wiadomością, że jesteś w domu, chciałem przyjechaćnatychmiast, ale& coś mnie powstrzymało.Chcę być wobec ciebie całkiem szczery& Oderwałna chwilę wzrok ode mnie, a po chwili popatrzył na mnie stanowczo, ale jednocześnie bezbron-nie. Boję się, Nat.Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek czuł do kogoś to, co czuję do ciebie.Jestem zupełnie pewien, że moje uczucia nie są przelotne i że ich sobie nie uroiłem.Ale nadal taknaprawdę nie wiem, czym jest to wszystko, kim jestem ja.Dla ciebie.Wiem, że w ciągu ostatnichdwóch lat przeszłaś wiele złego.Wiem, że ty też się boisz.I że ten lęk był powodem, dlaczegonie umiałyście z Cassie nawiązać ze sobą więzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]