[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek o wielu imionach.Donosiłpolicji o wszystkim, co wydało mu się w jakiś sposób interesujące.Copowiedział o nim inspektor Grange? Miejscowy włóczęga, którypojawia się wszędzie tam, gdzie tylko zanosi się na większą lubmniejszą rozróbę.Może nie dokładnie, ale coś w tym stylu.Szpie-gował na różnych demonstracjach, prawdopodobnie także w Lang-don.Czy widział, jak rzucałam cegłę? Jego spotkanie z sierżantemSutherlandem w Ogrodach Anselma, choć dotyczyło zapewne czegośinnego, wskazywało, że nadal utrzymują ze sobą kontakt.Czy to onnamalował krwią znak CND ma kawałku materiału? Jeśli tak, czyciągle włóczy się w pobliżu?Możliwe.Czy powinnam powiedzieć o tym Christopherowi? A może poli-cji? Nie, ani jedno, ani drugie.Nie widziałam go, a przynajmniej nietutaj.Tylko słyszałam głos.A może powiedzieć pułkownikowi? Toon zorganizował Straż Miejską.Ale nie mam przecież nic konkret-nego do powiedzenia.Jakiś anonimowy telefon i śmiech, któryzmroził mi krew w żyłach.To za mało.Chyba, że się powtórzy.Boże,spraw, żeby nie.Po śniadaniu Wayne powiedział, że chce do Rene.To była chwila,której się obawiałam.Jego nagły strach przed osieroceniem.Ja takżechciałam, żeby Rene wróciła.Chciałam, żeby zabrała Wayne'a, skoronie zgłaszał się po niego ojciec, i była dla niego prawdziwą matką.Janie byłam w rej roli najlepsza.Co chwila robiłam coś nie właściwego.Za dużo mleka do płatków owsianych.Zbyt ciasne lub za luzne za-sznurowanie bucików.Brak autorytetu, kiedy trzeba powiedzieć nie , a nie chciałam go zasmucać. Chciałbyś porozmawiać, gdyby udało mi się połączyć z nią wszpitalu?Powiedział, że tak. Więc zjedz tosta, a ja spróbuję się do niej dodzwonić. Jest za grubo posmarowany.Zeskrobałam część masła nożem.Linia cały czas była zajęta.W końcu dodzwoniłam się i połączonomnie z oddziałem, na którym leżała Rene.W dyżurce siedziała pielęgniarka mówiąca ciepłym irlandzkimakcentem.Pani Dudgeon przechodzi lekką infekcję, dlatego niewyjdzie do domu dziś, tak jak to było zaplanowane.Nie mogła pójść ztelefonem do jej łóżka, bo właśnie trwał obchód. Czy myśli pani, że lekarze jutro ją wypuszczą?(Wypuszczą zupełnie jak z Chornley.) Nie, ale może ją wypiszą w niedzielę lub w poniedziałek.Trudno w tej chwili powiedzieć.Proszę zadzwonić po obiedzie, możewtedy będę wiedziała coś bardziej konkretnego.Musiałam powiedzieć Rene, gdzie będziemy, bo trzeba zabraćWayne'a z domu przed powrotem Christophera. Czy może jej pani przekazać, że dziś po południu zabieramWayne'a do domku letniego w Shuter's Cove i że zadzwonię do niej zwioski, gdzieś koło piątej albo szóstej?Poprosiła o przeliterowanie nazwy miejscowości, więc to zrobi-łam. Wayne będzie ze mną.Bardzo proszę o dokładne powtórzenietej wiadomości.Wayne, który chciał porozmawiać z matką, wszedł do pracowni iprzysłuchiwał się rozmowie.Kiedy zobaczył, że odkładam słuchawkęi idę do kuchni, wziął do ręki cukiernicę i rzucił ją na podłogę.Ce-lowo.Odłamki szkła zachrzęściły pod jego sandałkami.Spojrzał namnie ze złością, a w oczach miał łzy. Cholera jasna szepnęłam.Nic nie mogłam mu pomóc.Podbiegł do mnie, objął w talii i, płacząc, przycisnął twarz domoich dżinsów.Głaskałam go po głowie, aż się uspokoił. Zadzwonimy do mamy z budki telefonicznej.To taka czer-wona, staroświecka budka w małej wiosce nad morzem.Lekarze robiąwszystko, żeby twoja mamusia wyzdrowiała.Trzy albo cztery noce wletnim domku, kilka dni na plaży i będziesz z powrotem w domu.Próbował coś powiedzieć, więc odsunęłam się nieco, żeby usły-szeć, co mówi.Wreszcie zrozumiałam, że chodzi mu o katar.Oczy-wiście.Poszłam po chusteczkę i trzymałam ją, podczas gdy on dmu-chał.Powiedział, że sam mógłby to zrobić i że mnie kocha.Razempozbieraliśmy z podłogi cukier i wsypaliśmy go do cukiernicy.Zanim wyjechaliśmy, napisałam do Christophera kartkę: Zabie-ram chłopca do domku letniego.Zostaniemy tam, dopóki nie odbierzego któreś z rodziców.Ja ponoszę za to odpowiedzialność.Proszę,proszę, proszę, nie wtrącaj się w tę sprawę.Mogłabyś wyrządzićwięcej szkody, niż myślisz.Ostatni raz kiedy byłam w Shuter's Cove, próbowaliśmy ocalić zChristopherem nasz związek.Pamiętam, że pogoda nie dopisała.Kolejną próbą, jaką podjęliśmy, był wyjazd do Paryża, gdziewprawdzie warunki były nieporównywalnie lepsze, ale dręczyły mniekoszmary senne.Obecnie żyję z dnia na dzień i muszę akceptować wszystko, coprzynosi los.Zajmowanie się Wayne'em mogło okazać się przyczynąnaszego ostatecznego rozstania, ale sądzę, że i tak kiedyś by to na-stąpiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]