[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.76* * * Mam już dosyć oralnego seksu w salonie masażu! Obrócił się do swo-jego brata, Massima. Spędziliśmy tu cztery dni i trzy noce i tylko to mieliśmy.Nie jestem niemieckim tłuściochem, jednym z tych turystów, którzy wyskakująz samolotów myśląc wyłącznie o tym jednym.Mam trzydzieści pięć lat, jestemdość przystojny i bogaty.Pragnę życia seksualnego z jakąś pasją, wzbogaconegonamiętnością i pożądaniem.Massimo uśmiechnął się.Był o cztery lata starszy od brata i znał miasta Da-lekiego Wschodu.Bruno przyleciał tu po raz pierwszy.Obaj przybyli w celu za-kupienia jedwabiów do rodzinnej fabryki odzieży w Mediolanie.Obaj mieli żonyz wyższej sfery mediolańskiej, a były to małżeństwa raczej z interesu niż z miło-ści.Podróże w egzotyczne zakątki świata wnosiły w ich życie powiew przygody.W każdym tego słowa znaczeniu.Bruno był idealistą.I grzeszył pewną arogancją.Nie lubił płacić za seks.To urażało jego dumę.Kiedy udawał się do Londynu lubParyża czy Nowego Jorku, mógł zwykle liczyć na swą śródziemnomorską urodęi czar, by uwieść kobietę, która chciałaby nacieszyć się nim nie mniej niż on nią.Massimo westchnął i raz jeszcze wyjaśnił bratu: Tu jest zupełnie inaczej.Podobnie jak w Hongkongu czy w Tokio.Nie można, ot tak, znalezć sobie kobie-ty.Chyba że już długo tu mieszkasz, wszedłeś w środowisko i poznałeś tutejsząkulturę.Jedyną szansą są dla ciebie turystki, ale ich przeważnie nie stać na prze-bywanie w takim jak my hotelu, chyba że są to bogate amerykańskie wdowy.Wskazał na dwie damy o siwoniebieskawych od farbki włosach, siedzące przystoliku opodal. Może chcesz jedną z nich?Bruno skrzywił się i odwrócił głowę.Miał przed oczami lustro za barową ladą.Nagle wyprostował się i szepnął: Spójrz na to!Obaj mężczyzni obrócili się na barowych stołkach.Weszła do sali, jakby hotel do niej należał.Wysoka, o smagłej cerze i czarnychwłosach, ubrana w oblepiającą ją suknię bez ramion. To od Lagerfelda mruknął Massimo. Widziałem tę suknię w jegowiosennej kolekcji.Connie Crum zajęła miejsce przy stoliku, jakieś dziesięć metrów od barowejlady.Kelner bez pytania podał jej natychmiast koktajl na szampanie. Ona tu bywa powiedział Bruno. Nie musiała nawet zamawiać. Przestań na jej temat bredzić.Najmniejszej szansy mruknął Massimo. Takie kobiety nie chadzają samotnie.Ona czeka na męża albo na kochanka.Bruno jednak nie rezygnował. Myślisz, że to Tajka? Nie.Euroazjatka.Wiele ich się urodziło podczas wojny wietnamskiej i jesz-cze wcześniej, za czasów francuskich.Jedno jest pewne: ma forsę.Nosi suknię za77pięć tysięcy dolarów.A jej naszyjnik i pierścionek to chyba najprawdziwsze dia-menty.Prawdziwy jest też Rolex.Na pewno nie podróbka z ulicznego straganu.* * *Connie Crum wodziła wzrokiem po sali, niczym pantera w poszukiwaniuobiadu.Sala była zatłoczona, zwłaszcza długa lada barowa.Podobnie jak wewszystkich innych barach luksusowych hoteli Bangkoku, dziewięćdziesiąt pro-cent klienteli stanowili mężczyzni.Wielu starszawych z dużą nadwagą, o znudzo-nych twarzach i w drogich ubraniach.Wzrok jej padł na dwóch Włochów.Bardzo jej odpowiadało to, co zobaczyła.Nie za młodzi i nie za starzy.Elegancko ubrani, a chociaż nos starszego był niecohaczykowaty, stanowili urodziwą parę.Z rysów twarzy wyczytała, że są braćmi,co ją bardzo podnieciło.Odwrócili już głowy do baru.Connie zauważyła, że wpatrują się w jej odbiciew lustrze.Rozpoczął się niemy dialog ciał, mimiki i drobnych gestów.Mężczyznisiedzieli sztywno na swoich stołkach.Młodszy przemknął dłonią po włosach i po-prawił kremową chusteczkę w kieszonce marynarki.Piętnaście minut, pomyślała.I wtedy któryś z nich uczyni pierwszy ruch.Spojrzała na zegarek.Po dziesięciu minutach młodszy zszedł ze stołka i udał się do toalety.Wróciłokrężną drogą tuż obok jej stolika i przy okazji dokładnie się przyjrzał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]