[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, tylko miałem kłopot z grupami.Dlatego nie zrozumieliśmy się. W porządku.Roman powiesił słuchawkę i znów zaczął chodzić po akumulatorni.Za oknem rozwidniało się.Zaturkotał motor samochodu.Zaczynał się.nowy dzień.W akumulatorni bez przerwyszumiał wentylator, w oknie dyżurki niepotrzebnie paliło się światło, a Roman wciąż chodził.'201Dziennik szpiegaMińsk, 22 lipca 1923 rokuCóż będę pisał, kiedy trudno nawet myśleć? Zdaje mi się, że jestem zupełnie samotny, że coś we mnie umarło, żemiędzy mną a ludzmi stanęła szklana ściana.Widzę ich, słyszę głosy, odróżniam znaczenie wyrazów, a nierozumiem, po co to wszystko.Więc o czym pisać? Może o mej tęsknocie? To nie rozpacz, leczwłaśnie tęsknota za marzeniem, za złotymzłudzeniem.Proszę ma siwe, zamglone oczy i patrzy w przeszłość.Ma blade usta, a dotknięcie ich słodkomrozi i zatruwa mózg.Taka jest od wieków.Tamto stało się 19, a dziś jest 22.Lecz zdaje misie, że wieki upłynęły.A czasem zastanawiam się, czy to byłonaprawdę? Można wszystkich oszukać, lecz nie siebie! Przez trzy dni nie byłem w domu.Po dyżurze niewiedziałem, dokąd pójść.Udałem się do lasu.Leżałem tam do zmierzchu.Szumiały mi sosny, w żyłach szumiałakrew, a w mózgu myśli.Wieczorem gdzieś poszedłem.bez celu, bez myśli.Nagle znalazłem się na skraju łasu i zdała błysnęło tamto jeziorko.Ogarnął mię strach.Pamiętam, że obawiałem się zobaczyć w wodzie gwiazdy.Dość kłamstw! Gwiazdy w wodzie i błyski w oczach dziewcząt zawsze kłamią.Wszystko kłamie, co można wziąćw ręce, czego można dotknąć nogami jak Lizka gwiazd w wodzie jeziora.Owiazdy muszą być na niebie, wtedysą dumne i czyste.Wycofałem się stamtąd i długo błądziłem po lesie.Dręczyła mię wciąż myśl, że mam przy sobie jej pamiętnik.Jednak to okropne, że tak wiele mogą wyrazić, takbardzo boleć, ułożone w pewne grupy wyrazy.Miałem to przy sobie, jak czyjąś chorą duszę i swoje cierpienia.Ta mała książeczka zniszczyła wszystkie me marzenia.Zniszczyła wtedy, gdy wszystko było tak dobrze.Nocązbliżyłem się do miasta.Ogarnął mię strach.Balem się wejść do Mińska.Zdawało mi się, że emanacja pragnieńLizki wypełniła całe miasto.Nawet mej śmierci pragnęła.Może dlatego podświadomie zabrnąłem na cmentarzwojskowy.Długo tam siedziałem w ciemności.Przypomniałem sobie, że mam w grobowcu spirytus.Poszedłem tam.Otworzyłem drzwi i zszedłem w dół.Ogarnęła mię cudowna cisza.Tak będzie po śmierci.Cisza i więcej nic.Po prostu utoniemy w ciszy.Pamiętnikpołożyłem na trumnie.Nieboszczyk nie wyobraża sobie, co na nim łęży.Potem piłem spirytus; poparzyłem sobiegardło.Nie było mi weselej ani lżej Jedynie ta ulga, że nad ranem usnąłem.Obudziłem się w południe.Wyszedłem z grobowca i znów udałem się do lasu.Do domu wróciłem 22 wieczorem; w niedzielę.W oknach domu Braginówpaliło się światło.Szybko je minąłem iwszedłem do mieszkania %7łarskiej.Tam było ciemno.Posłyszałem głos Julki: To pan? Ja.- Niepokoiłam się o pana.Pan nic nie powiedział. Jezdziłem do Bobrujska.Zaprowadziłem Julkę do swego pokoju, posadziłem na łóżku i rozmawiałem z nią.Pierwsza istota, z którąmówiłem od trzech dni.Była zdumiona moim zachowaniem się. Powiedz, Julka, czy ty piszesz pamiętnik? Nie zrozumiała mnie.Objaśniłem jej to.202 Nie, nie piszę.Bo po co? Właśnie.Nie trzeba.A czy ty kłamiesz? Trochę kłamię. A mnie kłamałaś? Też trochę kłamałam, ale całkiem mało. A czy mnie kochałaś? Nie. Więc dlaczego przychodziłaś do mnie spać? Bo tak wszyscy robią, a ja chciałam, żeby pan nie zadawał się z Lizką. Czy wiesz o tym, że Lizka jest moją narzeczoną? Wiem. I że wkrótce wezmiemy ślub? Wiem. A czy wiesz, że jej nie kocham? To nieprawda. Jednak jesteś mądra.Powiedz Julka, czego ci potrzeba, abyś była szczęśliwa? Nie wiem.Nic. Jak to?.Może chcesz, żeby ktoś umarł? Po co mi to?. Więc niczego nie chcesz? Chcę.Dużo rzeczy chcę. Więc powiedz. Muszę się namyśłeć. No, to myśl.Po chwili Julka mówiła: Chcę pojechać na Kaukaz. Po co na Kaukaz? Nie wiem.i Byłaś tam? Nie, / cóż dalej? ' No, na Kaukaz i żyć w dużym, jasnym pokoju.Chodzić po górach.Mieć kilka ładnych sukienek i żebykoniecznie było dużo winogron. Dobrze.A czy ty oddawałaś się mężczyznom za pieniądze? Co też pan mówi?! Powiedz prawdę.Będę cię szanował za to. Może jeden raz. % Tylko raz? Trochę więcej, ale nie pamiętam dobrze.I po co panu to wiedzieć? Bo mi smutno. % Dlaczego? Umarła mi kochanka, którą bardzo lubiłem. A Lizka? Lizka, to narzeczona.Narzeczonej się nie kocha.Po co? Narzeczonego też się nie kocha.Kocha się tylkoprzyjaciółki i przyjaciół.Wiesz, co, Julka, dam ci pieniędzy na sukienki i winogrona, a ty przyjdz do mnie spać wnastępną niedzielę na całą noc.203 Ja i tak przyjdę. Tak nie chcę.Przyjdziesz? Dobrze. A ile ci dać za to? Nie wiem.- A jak uważasz: ile to warte?Nagle Julka zaczęła się śmiać.Potem powiedziała: Gdybym nie znała pana, pomyślałabym: wariat, A może pan pijany? Trochę pijany, trochę wariat.Ale powiedz: ile to warte? Och, ile warte? To nic niewarte.Zresztą, czy ja wiem. Zaczekaj Julka, ja ci to wytłumaczę.W życiu jest tak, że zawsze ktoś musi płacić.I jest tak, że płaci albo ten,kto kocha, albo ten, kto kupuje miłość.Czasem płaci mężczyzna, czasem kobieta.I nie tylko pieniędzmi się płaci.Płaci się zdrowiem, honorem, cierpieniem.Rozmaicie.Jedni mają do sprzedania ciało, drudzy rozum, inni spryt. - A pan co ma do sprzedania? Ja?.%7łycie. Pan naprawdę pijany. Słusznie.Cale życie jestem pijany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]