[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kogo? - spytał Micah, przyglądając się towarzystwu.Wiele osób już tańczyło i trudnobyło rozpoznać twarze.- Dorę Lee Denney.Nie znoszę jej.Chłopcy popatrzyli porozumiewawczo na siebie.- Dlaczego?- Jest wścibska, fałszywa i w dodatku plotkara.- Mimo to wcale niezła - zauważył Micah.- A tam!Banner zawsze uważała tę niebieskooką blondynkę za sprytną lawirantkę i kokietkę.Zwykle wymyślnie uczesana, ubrana z przesadną starannością, używała zbyt mocnychperfum.Banner najbardziej nie lubiła jej nachalnego stylu bycia, narzucania się mężczyznomi kobietom.Dora zawsze usiłowała błyszczeć w towarzystwie i być w centrum każdejrozmowy.Używała wyszukanego słownictwa i mówiła przesłodzonym głosem.Bannerwyczuwała w niej jedynie fałsz i nieraz miała ochotę zamknąć te kłamliwe usta.- Lepiej tam podejdę i posłucham, co ona gada.Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby właśnieopowiadała, że z powodu nieudanego ślubu usiłowałam popełnić samobójstwo.Zostawiła ich.Micah patrzył, jak znika w kręgu koleżanek.- No i co o tym myślisz?Wzrok Lee był skierowany w to samo miejsce co Micaha.- Nie obchodzi mnie, czy moja siostra lubi Dorę Lee, czy nie.Chciałbym ją sprawdzić, a ty?- Ja tak samo.Oczywiście - żadne poważne układy, tylko przyjemne, szybkie spotkanie nasianie.- Ta - a, to jest to - zgodził się Lee.- Sądzisz, że ona.- Nie zdziwiłbym się.To widać w jej.- oczach? - dokończył Lee.- O czyich oczach mówicie? - Jake potarł zapałkę o pień drzewa, a Micah i Lee ażpodskoczyli z wrażenia; śmiał się z ich zakłopotania.Z biura Rossa wyszedł na werandę, ale najchętniej ulotniłby się natychmiast z tegoprzyjęcia.Wskoczyłby na konia i pojechał do miasta.W tej chwili potrzebował jedynieszklanki dobrej whisky, łatwej dziewczyny i ostrej gry.Może w ten sposób, chociaż na krótko,udałoby mu się zapomnieć o Banner i powrócić do dawnego stylu życia.Obraz dziewczyny wciąż miał przed oczami, aż bał się, że Ross może coś zauważyć: Bannerw koszuli panny młodej, w obcisłych spodniach, podająca jedzenie, stojąca na stole podczaswieszania obrazu, tuż po wyjściu z wanny.Banner.Banner.Banner.Ona i tylko ona zaprzątała wszystkie jego myśli.Nie zdziwiłby się, gdyby Ross przeklął go,wydobył rewolwer i strzelił w sam środek czoła.Ale nie! Ross traktował go jak zawsze serdecznie, a to powodowało, że Jake czuł się jeszczegorzej.Ucieszył się, kiedy Lydia przerwała ich pogawędkę, wołając Rossa, by wyszedłpowitać burmistrza miasteczka Larsen, który właśnie przybył na przyjęcie.Stojąc na werandzie Jake zobaczył Banner.Otoczona przyjaciółkami, śmiała się wesoło.Ten widok ucieszył go.To dobrze, że się śmieje, zwłaszcza że mocno przeżyła jego słowa.Niestety musiał ją zranić, musiał ją dotknąć do żywego w najbardziej niewybredny,prymitywny sposób.Lepiej, żeby poznała jego prawdziwy charakter, a nie tworzyła dalekiegood rzeczywistości, romantycznego jego obrazu.%7łeby uwolnić się od natłoku niewesołych myśli, Jake skierował się w stronę Lee i Micaha,którzy rozprawiali o czymś konspiracyjnym szeptem.Zaraz domyślił się przyczyny ichożywienia.- Jak to się dzieje, że wszystkie dziewczyny są tam, a wy tutaj, w cieniu? %7łeby was niewidziały? Czyżby już was od siebie odpędziły?- Coś ty! - zaprzeczył Micah.- Tak sobie gadamy ogólnie o kobietach, a o jednej wszczególności.- Tak? O której? Pokazali mu Dorę Lee.- Czemu o niej? - spytał Jake bez specjalnego zainteresowania.- Właśnie się zastanawialiśmy, czy w plotkach, jakie krążą na jej temat, może być trochęprawdy - wyjaśnił Lee.- A co to za plotki?Dziewczyna mu się nie podobała: za dużo gestykuluje, za bardzo mruga oczami, chcączwrócić na siebie uwagę.Ma wysokie mniemanie o sobie, zupełnie jak Priscilla Watkin.Jestzbyt pewna swojej urody.Ale właśnie takiej kobiety potrzebował na dzisiejszy wieczór, kobiety, do której nie żywiłżadnych uczuć.- Gadają o niej, że.no, wiesz.- Micah przymrużył oko.- Ach tak.- Jake uśmiechnął się leniwie.- Sprawdzę to.Patrzyli na niego z podziwem izazdrością.- Uważaj, to córka burmistrza.Jake posłał im zabójczy uśmiech.- Takie są najlepsze.Kiwnął chłopcom ręką.- Moi rodzice koniecznie chcieli posłać mnie do tej nowej szkoły dla dziewcząt w Waco, aleja.- Zawiesiła głos w połowie zdania i zapatrzyła się w kowboja, który przeciskał się przeztańczących.W świetle latarni jego włosy zdawały się białe i nawet z tej odległości mogłastwierdzić, że oczy miał intensywnie niebieskie.- Kto to? - spytała szeptem.Banner podążyła za jej wzrokiem i spostrzegła Jake'a, który zręcznie wymijając zebranychporuszał się charakterystycznym kowbojskim krokiem.Nisko zawieszony pas z rewolweremw jakiś nieokreślony sposób podkreślał jego męskość.Biała bawełniana koszula i czarnaskórzana kamizelka uwydatniały szerokość jego barków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]