[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet w wymiarze snu tękobietę łatwo było wyprowadzić z równowagi, a jednakpotrafiła się skupić na zadaniu.Była to bardzo silnamieszanka umysłowy spokój połączony z fizycznąnadaktywnością. To przez rudą powiedziała ze złością. Słudzyrobią się ostatnio nieposłuszni i krnąbrni.Nawet pomimopsychochipów nie da się ich kontrolować. Po prostu pozbywaj się ich, kiedy przestają ci byćpotrzebni. Wiem, co mam robić, Starszy Sheronie.Jedna znich wydłubała sobie chip z czaszki.Musimy założyć, żepozostali też są zdolni do takiego zachowania.Wiedział o tym.Wiedział o wszystkim, coznajdowało się w jej chytrym umyśle, bo często w nimgościł, zresztą obydwoje od wieków byli w zmowie.Alepozwolił się jej wygadać.Nienawidziła, gdy szperał jej wmyślach, więc wolała udawać, że tego nie robił. Zostaw ich Crossowi i Bruce owi wymruczał.Będą mieli zajęcie, a ty poświęcisz się ważniejszymsprawom.Potrzebujemy trójcy.Nie powinnaś byłapowierzać jej jakiejś służce. Nie miałam wyboru.Musiałam wrócić doZmierzchu na twoją audiencję u Starszych.A skoro mogęjuż podróżować do wymiaru śmiertelnych, mamyznacznie większą swobodę działania.Nie muszę udawać,że jestem tu, gdy tak naprawdę przebywam tam.Obróciła się, rozwiewając kruczoczarne włosy.Michael podziwiał ją, mimo że nią gardził. Nie ufam połowie ludzi, których wzięłam ze sobą,bo nie są lojalni w stosunku do nas.Pamiętaj, że podlegająKolektywowi Starszych.Słudzy są dzicy, ale dziękichipom ulegli żaliła się. Przynajmniej dopókiKoszmary nie pochłoną ich umysłów.Michael strzepnął liść, który przyczepił się do rękawajego szaty, i rozejrzał się.Widział akademię oczamiRachel.Obraz szkoły nie zmienił się w jej umyśle,wyglądał dokładnie tak samo jak w czasach, gdy Starszatu studiowała.Spotkali się na owalnym dziedzińcu,oddzielonym żwirem i zacienionym gęstymi drzewami.Dookoła znajdowały się otwarte amfiteatry, w którychodbywały się treningi, a w dużym budynku na południutrwały lekcje. Czas przejść do kolejnego etapu powiedział wkońcu.Rachel stanęła, a jej zielone oczy rozszerzyły sięniebezpiecznie. Zaczęłam już wątpić, czy kiedykolwiek to zrobisz.Sugerowała to już kilka tygodni temu, ale ciągle jąpowstrzymywał.Nie chciał marnować wspaniałegonarzędzia bez wystarczająco wyniszczającego efektu.Teraz jednak nadszedł już czas. Nigdy we mnie nie wątp odparł Sheron, wstając.Patrząc jej niewzruszenie w oczy, naciągnął kaptur. Wszystko zostanie wykonane zgodnie z naszymiustaleniami. Zwietnie. Skłonił się i ruszył na skraj strumieniaświadomości. Do następnego snu.Connor przyglądał się drzemiącej kobiecie w jegoramionach i wiedział, że wpadł po uszy.W piersi czuł duszność i gorąco, utrudniająceoddychanie.W powietrzu unosił się zapach potu i seksu,każda minuta zbliżała Connora do chwili, w której będziemusiał wyjść.Stacey była przepiękna z tak bliska.Drobnezmarszczki wokół jej ust wygładziły się, gdyodpoczywała, odejmując jej wiele lat.Mleczna gładkaskóra, ciemne brwi, malinowe usta.Mógłby się tak budzić codziennie.Z tą kobietą.Wtym domu.Wyszkolił wystarczająco dużo młodych ludzina Mistrzów Miecza, dlatego był pewien, że potrafiłbytakże pomóc Justinowi.Connor zdawał sobie sprawę, coznaczy brak ojca w życiu syna.Widział to u Aidana.Niebyłoby łatwo, ale dla tego położył dłoń na policzkuStacey, gładząc kciukiem jej wystającą kość policzkową dla niej byłoby warto.Przesunął ją nieco, przyciągając bliżej, i pocałował ją,przyciskając swoje usta do jej, delikatnie otwartych.Jejjęk sprawił, że mocniej ją przytulił.Chciał ją zatrzymać,odkrywać, dzielić się sobą z nią.Być może to, co terazodczuwał tak wspaniale, byłoby równie wspaniałe zamiesiąc.Za rok.Za całe lata.Obietnica.Pomiędzy nimi dostrzegał znaki obietnicy,a myśl, że ta obietnica nigdy nie zostanie spełniona, byładla niego wprost nie do zniesienia.Czym innym było byćsamotnym, gdy wiedziałeś, że tak ci lepiej.Czym innym,gdy miałeś kogoś, z kim chcesz być.Liżąc przerwę pomiędzy jej wargami, Connor kochałsię z jej ponętnymi, miękkimi ustami.Zadurzony w jejsmaku, wsunął głęboko język, sięgając nim długo ipowoli, tak jak chciał się z nią kochać.Gdyby tylko udałomu się zapomnieć o poczuciu pośpiechu, wrażeniu, żezaraz zostanie mu odebrana i straci szansę na cieszenie sięnią.Uniosła dłoń i wsunęła ją we włosy na jego karku.Ten gest poruszył w nim alarmową strunę.To nie byłdotyk mający podniecać.Miał za zadanie wyłącznie goprzytrzymać, by mogła go powalić swoim powracającymżarem.Stacey oddawała mu zresztą pięknym za nadobne,tańcząc językiem wraz z jego, ssąc i wykręcając usta,przysysając się wargami do jego warg.Podniósł się, trzymając ją na rękach, nie przerywającpocałunku nawet na sekundę, gdy niósł ją do sypialni. Znowu będziemy to robić? wyszeptała mu doucha rozmarzona. %7łebyś wiedziała.Connor przekręcił ją tak, by mogła opleść jego biodranogami.To wystarczyło, by stwardniał jak skała, gdy jejnagie, pełne rozkosznych krągłości ciało przylgnęło ściśledo niego.Była wciąż mokra od jego spermy, co było takprymitywnym naznaczeniem, że budziło najdzikszeinstynkty jego natury.Naznaczył ją, teraz należała doniego.Z ramionami wokół jego szyi odchyliła się, byspojrzeć na jego rosnącego szybko fiuta. Zostawiłeś prezerwatywy w salonie.Zawarczał cicho, żałując, że nie może powiedzieć jejprawdy.Ze snów Aidana wiedział, że oni z Lyssą bylipewni, że ich gatunki są niekompatybilne pod względemreprodukcji, pomimo powierzchownych podobieństw.Jednak Connor wiedział, że wyznanie Stacey faktu, żepochodzi z innej płaszczyzny egzystencji, zepsułobyatmosferę, o ile nie stanęłoby na drodze ich ewentualnejwspólnej przyszłości. Pójdę po nie zapewnił ją.Uśmiech wypełzł jej powoli na usta.PrzytuliłaConnora, prawie go przewracając.Niemal fizycznieodczuł siłę jej uczucia.Zaniósł ją do łazienki i postawił napodłodze. Właz powiedział, kierując się w stronę salonu.Ale sama się nie myj, bo ja chcę ci to zrobić. Tak jest odpowiedziała z przekąsem.Pochylała się nad wanną, odkręcając kurki, gdyodwrócił się, żeby rzucić ciętą ripostę.Widok byłimponujący.Pobiegł do salonu po kondomy, zatrzasnął izamknął frontowe drzwi i biegiem wrócił do Stacey
[ Pobierz całość w formacie PDF ]