[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.De Luneville odetchnął z ulgą, jakby znalazł klucz do tajemnicy.- Znam jej historię - zawołał.- Znam i wybaczam jej.- Ach, monsieur le comte, jest pan nader szlachetny i wspaniałomyślny, ale niestety został pan oszukany.Uwierzyłeś, mości hrabio, w romantyczną opowiastkę, ogarnęła cię litość,przebaczyłeś Bóg jeden wie, jak bardzo ta biedaczka potrzebuje współczucia i rozgrzeszenia.Dopuściła się oszustwai pan, mości hrabio, jeszcze mi podziękujesz za ujawnieniegorzkiej prawdy, która uchroni cię od poślubienia kobietyobłąkanej.Tempest zniżył głos, wargi mu drżały, kiedy spływało z nichwierutne kłamstwo raz na zawsze odbierające hrabiemu szczęście.Blada jak płótno twarz de Luneville'a wyrażała nie wypowiedzianą mękę i zgrozę.Wierzył w to, co mówił Tempest, mimo że odpychał od siebie przerażającą rzeczywistość.Anula & Irenascandalous- Nie, nie, to niemożliwe.Nie moja Rozalia.Jest równiezdrowa jak ja.To jakaś okrutna pomyłka.Na litość boską, byle nie to! - wykrzykiwał takim głosem, że zmiękczyłby sercez kamienia.Nawet tak twardy człowiek jak Tempest nie pozostał na tocierpienie obojętny.Postawił jednak zbyt wiele w grze, z której nie mógł się wycofać, zobaczył, jak silna jest miłość hrabiego, jak groznym jest on dlań konkurentem i utwierdził sięw mniemaniu, że de Launoy podszepnął mu najlepszą z możliwych broni.Zaczął tedy pocieszać hrabiego, udając, że muwspółczuje w nieszczęściu.- Drogi przyjacielu - mówił z dobrze odgrywanym ubolewaniem - błagam o wybaczenie.Cóż, niepodobna było uniknąć tego ciosu.Niech pan posłucha teraz, mości hrabio, mojejsmutnej historii, historii mojego opuszczenia i choroby Roza-mundy.Kochałem ją namiętnie, co mówię, ciągle ją kocham,tęsknię za nią i rozważam, jak ją na powrót zdobyć.Mówił szczerze, jego głos brzmiał prawdziwym uczuciem,oczy wyrażały prawdziwą tęsknotę, z piersi dobywały się prawdziwe westchnienia.W jego słowach nie brakowało przekonania i siły, co spowodowało, iż hrabia uwierzył w całą tę zręczniezmyśloną opowiastkę.De Luneville z jękiem nasunął kapeluszna czoło, pogrążył się w rozpaczliwym milczeniu i zamieniłw słuch.- Pobraliśmy się naprędce.Mam świadectwo ślubu, mamświadków, chociaż ona, nieboraczka, temu zaprzecza.Przezrok byliśmy niezmiernie szczęśliwi, tylko czasami trawił ją jakiś dziwny niepokój, co mnie bardzo martwiło.Spełniałemkażdą jej zachciankę, zabierałem ją w podróże, oddałem sięjej duszą i ciałem, byleby była zadowolona.Z początkiem drugiego roku moje niejasne obawy potwierdziły się.Ni stąd, nizowąd uciekła.Podążyłem za nią i odnalazłem ją w Paryżu,w opłakanym stanie; zrządzeniem losu znalazła schronienieu przyjaciół.Nie sposób było nie przyjąć do wiadomościstrasznej prawdy: Rozamunda cierpiała na monomanię, chorobę, która zaćmiewa najjaśniejsze umysły.Nikt nie podejrzę-Anula & Irenascandalouswa jej istnienia, póki go nie zdradzi dziwny przejaw.Rozamun-da zaprzeczyła, że jestem jej mężem, oskarżyła mnie o oszustwo, twierdziła, że ślub był fikcyjny, utrzymywała z nieza-chwianą pewnością siebie, że mam żonę, słowem, całkiem pomieszało się jej w głowie.Robiłem, co mogłem, nie chciałemużywać siły, czekałem, aż coś się zmieni; niestety, nadziejeokazały się płonne.Rozamunda uciekła do Amiens.- Zgadza się! Mów pan, mów dalej, wszystkiego jestem gotów wysłuchać - szepnął hrabia; siedział z brodą opartą na rękach, z wyrazem cierpliwości i rezygnacji.- Bywa, że staje się na powrót sobą, uroczą, łagodną, ujmującą kobietą, i w takich chwilach nikt by nie podejrzewał, żejest chora.Ale wystarczy słówko, migawka z przeszłości czyniewytłumaczalny nastrój, by mania wróciła w uporczywej,ostrej formie.W klasztorze doznała niejakiej poprawy, a ówksiądz Ignacy, pozyskawszy jej zaufanie, bronił jej sprawy ześlepym oddaniem kochanka.Tak, tak, zakochany ksiądz, nikt,nawet ona, temu nie zaprzeczy.Ujął ją swoją miłością, wiedziała wszakże, że to uczucie nigdy się nie spełni; a że stale żyła w strachu przede mną, postanowiła, mości hrabio, schronićsię pod twoje skrzydła.Wiedziałem, dokąd uciekła, nigdy nietraciłem na dłużej z oczu mojego biedactwa; nie starczyło mijednak odwagi, by zamknąć ją w odosobnieniu.Byłoby to potwierdzeniem jej nieuleczalnej choroby.Póki dobrze się czułai była szczęśliwa, stałem na uboczu.Na wieść jednak o waszych rychłych zaślubinach nie mogłem dłużej milczeć i jakoczłowiek honoru przybyłem, by powierzyć panu ten trudny doudzwignięcia sekret.Pozostaje mi tylko głęboko żałować, żenie mogłem oszczędzić panu cierpień.- Za pózno, za pózno! - jęknął hrabia.- Ubolewam nad tym, ale zawsze sądziłem, że kocha panmoją Rozamundę jak przyjaciel, jak ojciec.Przyznam, iż zwiodły mnie pana siwe włosy.Trudno.Cóż, nie zostaje mi nic innego jak podziękować panu za jego dobroć, wyrazić współczucie w cierpieniu i jak najszybciej zabrać stąd mą nieszczęsnążonę.Anula & IrenascandalousMyśl o rozstaniu zdawała się sprawiać hrabiemu ulgę, botrudno mu było znieść tak ciężki cios, który spadł nań znienacka; mimo to próbował odwlec koniec.Ogarnięty koszmarnymi wspomnieniami, podniósł oczy na Tempesta i spytał:- Niech mi pan łaskawie powie, monsieur, jak często zdarzały się te ataki i co je zapowiadało? Niestety, znam z doświadczenia tę potworną chorobę i mam powody, by się jej lękać.Nigdy co prawda nie zauważyłem żadnych objawów u Rozalii.-1 dodał w duchu: Z wyjątkiem ubiegłej nocy".- Jej przypadek jest szczególny, a lekarze nie dawali miżadnej nadziei, twierdzili tylko, że czas może złagodzić chorobę.Raz, dwa razy do roku ogarnia ją ów niepokój, zaczyna sięmelancholią, która przeradza się w podniecenie, po czym naogół następuje wybuch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]