[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7ładnego z was nie chcę widzieć wmoim domu! - No, tego już za wiele! - obruszyła się Katy.- Ta dziewczyna jest dla mnie jak córka.Niepozbędziesz się mnie, dopóki nie będę pewna, że wszystko z nią w porządku!307Josephine CoxMike Bedford nie odpowiedział.Z głuchym pomrukiem minął Katy i wszedł do domu.Kobieta uśmiechnęła się spokojnie do Ricka.Chłopak mocno w nią wierzył i dzięki niej czuł sięspokojniejszy.Odwrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał.Katy patrzyła za nim, aż zniknął jej zoczu, potem z mądrym uśmiechem na starej twarzy omiotła spojrzeniem sąsiadów, wzruszyłaramionami i wróciła do saloniku.W ciągu następnych trzech godzin Queenie miała coraz gwałtowniejsze bóle, a Mike Bedford snuł sięmiędzy sypialnią a salonem, gdzie za pomocą wódki wymazywał obraz cierpiącej Queenie.Zastanawiał się, co by powiedziała ta Forest, gdyby wiedziała, że zeszłej nocy zgwałcił żonę.Napewno by go winiła za przedwczesny poród! Och, pieprzyć to wszystko! A jednak miał wyrzutysumienia, wiedział, że nic nie mogło go bardziej oddalić od Queenie.Na dodatek pewnie stracił pracę,bo przecież dzisiaj się nie stawił.a inni, jak sępy; tylko na to czekali.Rozmyślał o swoich nieszczęściach i przy każdym pociągał solidny łyk z butelki.Im mniej zostawałopalącego płynu, tym bardziej wzrastała jego zuchwałość.Mama miała rację.Queenie to szmata!Pokazał jej i temu gościowi, Marsdenowi, kto tutaj rządzi.Nawet jeśli stracił pracę, to co? ZabierzeQueenie daleko stąd, a potem, na Boga! Niech ich szukają!Dwa razy, podbudowany nowo odnalezioną odwagą, wspinał się na piętro, do sypialni, gdzie Queeniewalczyła z bólami.Dwukrotnie Katy porzucała swoje miejsce u boku dziewczyny, by go wygonić zpokoju.- Co z ciebie za człowiek? Jak możesz przychodzić tutaj w takim stanie? - zapytała.- Powiem ci, co ze mnie za człowiek - odrzekł z pasją.-Jestem takim człowiekiem, co to bierze kobietęz bękartem, bo ją kocha.Taki ze mnie człowiek!Katy zamarła.Wszystkie podejrzenia, które narosły w niej w ciągu ostatnich miesięcy, zbudziły się nanowo.Czy to300Grzechy ojcaprawda? Czy może raczej wódka zmąciła zmysły temu człowiekowi? Tak, to wódka.Na pewno.A jednak nie mogła się pozbyć wrażenia, że Mike Bedford mówił prawdę.Jeżeli nie on był ojcemdziecka, to kto? Oczyma wyobrazni ujrzała twarz Ricka.Lecz gdyby to była prawda, Rick i Oueenie zpewnością by się pobrali.W to nie wątpiła.Jakież to wszystko zagmatwane.Musiała zgłębić tętajemnicę, ale nie teraz.Teraz rodziło się dziecko i na nim musiała skupić całą uwagę.Zamierzaławysłać Mike po doktora, lecz nie był w stanie pójść, a ona nie chciała zostawiać Oueenie samej.Jakdotąd wszystko zdawało się przebiegać normalnie.Kilka minut po szóstej Oueenie wydała na świat syna.Poród był niezwykle ciężki i gdy wreszcie sięskończył, dziewczyna z ulgi płakała rzewnymi łzami.W ciągu tych ostatnich kilku godzin cierpiałatak niewyobrażalne męki, jakby ktoś rozdzierał jej ciało na milion kawałków.Błagała Boga o koniectej udręki; w porównaniu z nią, koszmarna noc, gdy George Kenney począł jej dziecko, zdawała sięprzyjemnością.A potem ujrzała w ramionach Katy chłopczyka.Była głęboko wstrząśnięta jegouderzającym podobieństwem do ojca.Katy także była zaskoczona, że noworodek Queenie jest wierną miniaturką George'a Kenneya.Nawetgdy w duchu zapewniała siebie, że naturalną koleją rzeczy dziecko często dziedziczy cechy podziadkach, nadal nie mogła sobie przypomnieć, by kiedykolwiek widziała tak boleśnie dokładnąpodobiznę.Przypomniały jej się wszystkie zasłyszane mimochodem słowa, w jej umyśle zrodziły sięnowe podejrzenia.Pomyślała o dwojgu młodych ludzi, tak bardzo w sobie zakochanych; rozmyślałanad przyczynami, dla których Oueenie poślubiła innego i odrzuciła człowieka, którego naprawdękochała.Przerażająca myśl zaczęła świtać jej w głowie.Narodziła lawinę pytań.Katy wróciławspomnieniami309Jósephińe Coxdo tego dnia w kuchni na plebanii, gdy Queenie yle się czuła, a potem przez długi czas zdawała sięnienawidzieć siebie samej, nie dbała o swój wygląd ani o nic, co dotychczas było dla niej ważne.- Katy, mogę go potrzymać?Queenie odgadła pytania jasno wypisane na twarzy starej kobiety i wiedziała, że Katy nie była pewna,czy chciałaby znać wszystkie odpowiedzi.- Pewno, kochanieńka, możesz.Złożyła dziecko w ramionach matki.Wydało jej się dziwne, że dziewczyna nie powiedziała nic natemat niesamowitego podobieństwa malca do George'a Kenneya.Zaraz jednak wytłumaczyła sobie,że miała całkiem jasne powody, by wyrzucić to potworne monstrum ze swojej pamięci.Może nawetwięcej powodów, niż się ktokolwiek domyślał.Katy gotowa była wypytać Queenie o sprawy, które nie dawały jej spokoju, ale na to będzie jeszczeczas, kiedy dziewczyna odzyska siły i znów stanie na nogi.- Katy, jesteś zmęczona - odezwała się Queenie.- Lepią idz do domu.Ze mną już wszystko będziedobrze.- Tak.Masz rację, kochanieńka, ale najpierw muszę się upewnić, że doktor już w drodze.Tentwój mąż zebrał się w końcu na tyle, że poszedł po matkę.Posiedzi przy tobie chwilę.- Katy pochyliłasię, ucałowała dziecko i szepnęła do Queenie: - Ona jest już na dole.Chcesz z nią zostać?Dziewczyna uściskała Katy serdecznie.- Och, Katy, nie masz pojęcia, jak ja cię kocham - powiedziała. Cieszę się, że pani Bedford jesttutaj.Długo czekałam, żeby się pogodziła z synem.Katy się wyprostowała.- No to dobrze.- Wzięła od Queenie maleństwo.- Ułożę go i będę się zbierać.- Podeszła do łóżeczka,delikatnie położyła małego i ciepło okryła.Przy drzwiach zatrzymała się jeszcze.- Przyjdę z samegorana, kochanieńka.Queenie pokiwała głową i patrzyła, jak Katy zamyka drzwi za sobą.Zaraz potemdobiegły ją głosy z saloniku,302Grzechy ojcaa potem odgłos zatrzaskiwania frontowych drzwi i kroki Katy na Parkinson Street.Nagle poczuła się dziwnie opuszczona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]