[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To samo powiedział Lije.Dlaczego? O co wam poszło?- To nie ma znaczenia.- Dla mnie ma - upierała się przy swoim Susannah.- Martwię się o was.Twój ostatni list był taki radosny.Chciałabym wam pomóc, jeśli zdołam.Czy poszło o twoją matkę?- Nie bezpośrednio - wyjaśniła Diana niechętnie.- Widzisz - dodała z nagłą energią - senator Frederick potrzebował kogoś do swojego biura w Bostonie.To była dla Lijego nadzwyczajna okazja.Mogłam przekonać sędziego Wickhama, by go zarekomendował.Ale Lije nie chciał nawet o tym myśleć.- Chciałaś, żeby Lije zamieszkał na Wschodzie? - zapytała Susannah, pragnąc się upewnić, czy dobrze zrozumiała.- Tak.Tu jest tyle możliwości.Sędzia Wickham mógłby go zaprotegować różnym wpływowym osobom.Gdyby Lije zdobył dobrą posadę, mama nie mogłaby mu nic zarzucić.Ale on wszystko to odrzucił.Oświadczył, że wraca do domu i koniec.Zachował się nierozsądnie, absolutnie, kompletnie nierozsądnie.- Jeśli mam być szczera, Diano, to trudno mi sobie wyobrazić, żeby Lije zgodził się zamieszkać na Wschodzie.- Mogłam się spodziewać, że staniesz po jego stronie - oświadczyła sztywno.- To nie o to chodzi - zaprotestowała Susannah.- Po prostu znam Lijego i wiem, przez co przeszedł i przez co przeszła jego rodzina.On czuje się opiekunem swego ojca, Diano.Tak było zawsze i przypuszczam, że tak pozostanie.- Ona również wstała z miejsca.- Jako malutki chłopczyk Lije był świadkiem śmierci dziadka, który zginął z rąk zamaskowanych mężczyzn.Uwielbiał go, dlatego bardzo bolał nad tym, że nie mógł przyjść mu z pomocą.Był wówczas zbyt mały, ale nigdy tego nie zapomniał.- To było straszne, rozumiem, ale przecież zdarzyło się dawno temu - upierała się Diana.- Lecz wpłynęło na jego decyzję.- W takim razie powinien zrozumieć, że moja rodzina też jest dla mnie ważna - oświadczyła Diana.- Moja matka ma wiele wad, ale jest przecież moją matką i kocham ją.- I tak powinno być.Lecz nie sądzę, choć bardzo bym chciała, by kiedykolwiek zaakceptowała Lijego, bez względu na to, jak wielki odniósłby sukces.- Nie pojmuję, czemu w ogóle rozmawiamy na ten temat - rzuciła niecierpliwie Diana, lecz nie zaprzeczyła temu, co powiedziała Susannah.- Lije dał wyraźnie do zrozumienia, że nie dba o moje uczucia.Czemu więc ja miałabym dbać o jego?- Chyba nie mówisz poważnie.- Jak najpoważniej - oświadczyła stanowczo.Susannah próbowała ją przekonywać, lecz Diana pozostała nieugięta.Nie chcąc popsuć ich wzajemnych stosunków, zmieniła więc temat.W głębi duszy miała nadzieję, że będzie mogła napisać Lijemu coś pocieszającego, co pozwoli mu mieć nadzieję.Kiedy jednak dowiedziała się, co ich poróżniło, nie potrafiła znaleźć na to żadnej rady.Nie chcąc go martwić, postanowiła, że nie wspomni w liście o spotkaniu z Dianą.Obozowisko przy Trakcie Teksańskim 15 listopada 1860Opadający zmierzch ubarwił niebo karmazynowymi i fioletowymi smugami, które powoli stawały się purpurowe.Cienie wydłużały się i gęstniały.Szept wiatru niósł ze sobą chłód zbliżającej się zimy i wprawiał w drżenie nieliczne już o tej porze roku liście.Wysoko w górze zamigotała pierwsza gwiazda.Trzaskające wesoło płomienie niewielkiego ogniska rozpraszały mrok.Ze stojącego na rozżarzonych kamieniach blaszanego kubka unosiły się wstążki aromatycznej pary, wypełniając powietrze zapachem kawy.Lije odstawił kubek na płaski kamień i oparł się o siodło.Ciepły płaszcz miał szczelnie zapięty aż pod szyję, a ręce w grubych rękawiczkach.Było tak zimno, że przy oddechu tworzyły się małe obłoczki pary.Wyciągnął z torby przy siodle kawałek wołowiny i zaczął go żuć.Wokół panowała cisza, przerywana jedynie trzaskiem ognia i szuraniem końskich kopyt.Lije utkwił wzrok w gromadzących się cieniach.Szum wiatru przywiódł mu na myśl szelest jedwabiu, tańczące płomienie ogniska - złote błyski we włosach pewnej dziewczyny, a ciepło płynące od ognia - jej gorący oddech.Zacisnął zęby i sięgnął do kieszeni płaszcza.Wyjął z niej ostatni list od Susannah i przysunął bliżej światła, by móc odczytać słowa skreślone ręką kuzynki.Kochany Elijahu, Z wielką radością przeczytałam twój list z dziesiątego października, powiadamiający o szczęśliwym powrocie moich rodziców.Był dla mnie wielką pociechą, bowiem list od matki otrzymałam dopiero trzy dni później.Spadł już pierwszy śnieg.Tak jak mówiłeś, zima przychodzi tu wcześnie.Przyznam się, że czasami tęskno mi za domem i jesienią, która często przeciąga się aż do grudnia.Mimo to jest mi tu dobrze.Przebiegł wzrokiem akapity zawierające informacje na temat nauczycielek i nowych znajomości i zatrzymał się nad istotnym dla siebie fragmentem.Wahałam się, czy Ci o tym napisać, lecz może dobrze, byś o tym wiedział.Ostatni weekend spędziłam w Sprinfield u Paytona Fletchera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl