[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są subtelniejsi i delikatniejsi od nas, pomyślałem, a Efer, czytający w myślach, podziękował za komplement miłym uśmiechem.Pojazdy przewiozły kosmonautów do centrum miasta.– Przygotowaliśmy pomieszczenia dla dziesięciu tysięcy ludzi – poinformował Efer.– Gościmy jedną dziesiątą, nie zabraknie więc miejsca.– Jeśli uznamy to za możliwe – odparł Paweł Do – z twojego zaproszenia skorzystają inni kosmonauci.– Otwartym sercem powitamy każdego człowieka – rzekł pośrednik.– Rozumiemy waszą przezorność i z podziwem przyglądamy się, jak ludzie troszczą się o ludzi.Prawdę mówił Efer, wspominając, że jego planeta przeżywa renesans.Było to odrodzenie szczególnego rodzaju.Piękno dawnej architektury łączono z wymaganiami współczesnej, wysoko rozwiniętej cywilizacji.Wielokondygnacyjne miasto, wzniesione w malowniczej dolinie, tętniło życiem.Tłumy przechodniów spacerowały po placach, dziedzińcach, otoczonych wysokimi kolumnami, windy znajdujące się w ich wnętrzu łączyły poszczególne piętra tego ośrodka miejskiego.Brunatno-czerwone portyki kolumnowe pięknie kontrastowały z szarymi płaszczyznami ścian pałacowych budowli o kopułach z tworzywa osłabiającego siłę promieni słonecznych.Dzielnice łączyły mosty i tunele, liczne ogrody powiązano umiejętnie sztucznymi rzekami, które w niczym nie przypominały monotonnych kanałów o wyregulowanych brzegach.Architekci pracowali nad nowym projektem miasta-wyspy, pływającej po oceanie od kontynentu do kontynentu.Pomysł ten zrealizowano na Ziemi pod koniec Trzeciej Ery Kosmicznej.Kompleks budynków oddany do dyspozycji kosmonautów znajdował się w Dzielnicy Czwartej na najwyższej kondygnacji miasta.– Tyle tu świeżego powietrza – mówił Efer.– W pobliżu zbudowano specjalną stację odbiorczo-nadawczą, by umożliwić wam nawiązanie kontaktu z eskadrą.Dowódca podziękował.– Zabraliśmy ze sobą niezłe aparaty – powiedział.– Każdy kosmonauta może w każdej chwili nawiązać łączność z gwiazdolotami, które pozostały na orbicie, a przede wszystkim z Hesterem, moim zastępcą.Stałem najbliżej Efera, dlatego zapewne dostrzegłem krótkotrwałe zwężenie jego źrenic.Poczuł mój wzrok, bo natychmiast uśmiechnął się, mówiąc:– Tak, to o wiele prostszy i wygodniejszy sposób porozumiewania się na odległość.Nie wracaliśmy więcej do tego tematu.W tymże dniu zwiedziliśmy jeszcze obserwatorium astronomiczne i dzielnicę domów o ścianach pokrytych wspaniałymi freskami.– Cudowne – zachwycał się Tytus.– Patrząc na te gigantyczne dzieła sztuki, trudno wyobrazić sobie, że te freski pokrywają ściany budynków mieszkalnych.To galeria obrazów ustawionych na zboczu góry.Zanotowałem w pamięci moich sekretarzy elektronicznych kilka refleksji:„To nie tylko Istoty Rozumne, to także wrażliwi na piękno artyści zafascynowani kształtem i barwami otaczającego ich świata.Gdy pragną wyrazić swój zachwyt, stają się cudotwórcami.Kolorowe malowidła, monumentalne rzeźby, fontanny tryskające światłem, ogromnie bogate w kompozycji i w materiale główne fasady budynków, barwne kamienne inkrustacje nawierzchni placów, cudownie lekka lub raczej lotna i strzelista architektura – czynią z miasta prawdziwe muzeum wspaniałej sztuki.Uwielbiają muzykę, taniec i poezję.Kolejność uwielbienia przypadkowa, bo niczego specjalnie nie wyróżniają, ekscytując się jednakowo pięknym utworem poetyckim, natchnioną melodią czy baśniowym baletem.Co za nieposkromiona, fantastyczna wyobraźnia! Co za rozmach i patos, a jednocześnie zdumiewająca skromność twórców! Efer przedstawił kilku najwybitniejszych.Cóż to za urocze istoty! Genialny architekt Hostin, czarujący baletmistrz Sor, pełen wigoru kompozytor Imus i wielu innych, których imion nie zdołałem utrwalić.Efer tłumaczył ich słowa.Opowiadali o swoim wzruszeniu, wywołanym przybyciem ludzi.Od Efera wiele słyszeli o cywilizacji która wysłała w Kosmos dwa tysiące gwiazdolotów.”Mówił architekt:– Jak opowiedzieć o swoich uczuciach, jak wyrazić szczerą radość, by nie schlebiając podziękować za waszą obecność na tej planecie.Pracowałem nad projektem gmachu dworca astronautycznego.Nie mogłem rozwiązać wnętrza głównego hangaru.Mozoliłem się i mozoliłem i nic z tego nie wychodziło.Powiedziałem do Efera, daruj, nie podołam temu zadaniu.Wtedy oznajmił, że niebawem zobaczę ludzi.Podziękowałem za wiadomość i przystąpiłem do pracy.Problem hangaru został pomyślnie rozwiązany.Po tej rozmowie mam zamiar opracować projekt miasta, zamkniętego w olbrzymiej kuli, szybującej nad kontynentami.Wasza obecność dodaje sił.Milczeliśmy zawstydzeni.Efer, zauważywszy nasze zmieszanie, zapewniał:– On mówi, co czuje.Bardzo przeżywa spotkanie z ludźmi.Nie tylko on – dodał z uśmiechem.Strefa ponadczasowaZwiedzamy miasta, kraje, kontynenty, planetę.Poznajemy mieszkańców Ludei, Eferydzi to nazwa wykoncypowana przez Laurina, tworzą, komponują, grają na oryginalnych instrumentach, malują, rzeźbią, konstruują, są autorami dzieł literackich, utworów dramaturgicznych, wznoszą wspaniałe budowle.Często powtarzamy to słowo: „wspaniałe”.Nie sposób wyliczyć tych wszystkich wspaniałości, które, spotykamy na każdym niemal kroku.Zdumiewa żarliwość, nadludzka pasja twórcza, stanowiąca sens istnienia tych istot.Efer wszędzie towarzyszy kosmonautom i od czasu do czasu wygłasza lakoniczne komentarze:„Promieniowanie kosmiczne gwiazd tej strefy sprzyja rozwojowi talentów artystycznych.Szybko dojrzewają i nie osiągnąwszy często szczytu swoich możliwości, gasną.”„Nie znoszą najdrobniejszych przejawów niechęci do swoich utworów.Żywią się uśmiechami.Pochwały wyzwalają nowe siły.”– Czy wszyscy są twórcami, artystami? – zapytał Tytus.Odpoczywaliśmy w ogrodzie, oczekując na pojazdy komunikacji powietrznej.Miały nas przerzucić na inny kontynent.– Nie, nie wszyscy są twórcami – odparł Efer.– Większość, powiedzmy, dwie trzecie.Pozostali służą im, stwarzając optymalne warunki dla szybkiego rozwoju twórczości.– Szybkiego? – zdziwił się filozof Akon.– Czyżby to, co niegdyś gnębiło ludzi, dokuczało także Eferydom? Pod koniec Trzeciej Ery Kosmicznej Ziemi zdołaliśmy wyeliminować z naszego życia pośpiech.Jakże zubożał wszelkie doznania, jakże utrudniał świadome przeżywanie własnego istnienia, nie mówiąc o kłopotach z kontemplacją piękna.Zwolnienie rytmu życia miało przełomowe znaczenie dla dalszej egzystencji ludzi: stała się pełniejsza, doskonalsza, barwniejsza.Czym wytłumaczyć to przyspieszenie czasu na Ludei?– Wspomniałam kiedyś – mówił Efer – o krótkotrwałości istot, które nazwaliście Eferydami, by sprawić mi przyjemność.To określenie bardzo przypomina inne: efemerydy.Zbieżność przypadkowa, ale wiele mówiąca.Na Ludei jeszcze nikt nie zdołał przekroczyć granicy dwudziestu lat.– Według jakiego czasu? – zapytał Laurin.– Dwadzieścia lat tutaj może równać się dwustu latom na Ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]