[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc gaj, albo przynajmniej kępa drzew, istniał w obu wymiarach.Jednaktylko tutaj - w Berkeley - był to gaj eukaliptusowy.Fenton dotknął drzewa na próbę.Okazało się, że jesttwarde i rzeczywiste, a ostre kolce zraniły go w palec.Czy palec jego ciała, które zostało na łóżku w SmytheHall, zaczął krwawić? Oczywiście, nie miał zamiaru wracać i sprawdzać.Dotychczas zorientował się, że obiektywytworzone przez człowieka nie są dla niego realne, podobnie jak w czasie pierwszej podróży.Również taksamo jak wtedy obiekty naturalne stawiały opór.Ale ciągle nie wiedział, czy wrócił do tego samego wymiaru,czy może teraz to zupełnie coś nowego.Czy był z powrotem w świecie Alfarów, czy czeka go zupełnie nowaprzygoda?Ostatnia myśl sprawiła, że zasępił się nagle.Zdał sobie sprawę, że przez cały czas skrycie oczekiwał powrotu doAlfarów - i do Irielle.Chciał zobaczyć Irielle jeszcze raz.Jeżeli prawa snu nie stanowią inaczej, wymusi, żeby był to ten sam świat.Nie.Będzie grał w otwarte karty.Postara się przeżyć tę przygodę bez żadnego nastawienia i uprzednichoczekiwań, które mogłyby wpłynąć na rzeczywistość.Jest naukowcem, a nie dzieckiem, które bawi się sennąprzygodą i zaludnia ją wybranymi przez siebie dobrymi wróżkami i złymi goblinami.Zaakceptuje każdedoświadczenie, jakie przyjdzie mu przeżyć.Ta decyzja spowodowała, że nie czuł już takiej euforii jak przedtem.Czyżby kraina Alfarów znaczyła dla niegotak wiele? Jeśli to tylko sen, halucynacja, jakie to ma znaczenie? Ale to mój sen, powinienem więc mócwybrać, co mam śnić.To wszystko powinno mi powiedzieć coś o mnie samym.Jestem psychologiem,powinienem zrozumieć, co oznacza moje pragnienie powrotu do krainy Alfarów.To jednak nie był cel eksperymentu.Fenton postanowił, że zachowa się w porządku i zaakceptuje wszystko, cosię wydarzy.Ruszył znów na północ; starał się trzymać tej samej drogi.Nie mógł rozpoznać żadnych znaków w terenie i tym razem nie padał śnieg.Ale pierwszym dzwiękiem, jakiusłyszał, był chrzęst ubitego śniegu pod butami.Znowu ubrał się w długą, ciepłą parkę, nie czuł więc chłodu.Nie widział przełęczy.Czyżby znalazł się w innym świecie?Tylko szary świt był taki sam.Fenton zdał sobie sprawę, że w świecie, w którym się teraz znalazł, nie zobaczyłdo tej pory ani słońca, ani księżyca.Nie dostrzegł też żadnego śladu obecności ludzkiej lub podobnej doludzkiej.Tylko raz, gdy szedł przez las, jakieś małe zwierzątko wyskoczyło z ukrycia i przeskakiwało z drzewana drzewo.Fenton spojrzał na nie i zauważył, że nie jest to ani wiewiórka, ani inne dzikie zwierzątko, jakieznał.Las stawał się coraz gęstszy.Fenton zawahał się, czy iść dalej.Powinien wrócić po śladach, zanim zupełnie sięzgubi i odnalezć drogę, którą widział poprzednim razem.Prowadziła obok jaskiń Irighi, a on nie bardzo chciałsię dowiedzieć o nich więcej, niż już wiedział.Ale z drugiej strony, jeśli Kerridis razem z eskortą podróżowaławłaśnie tą drogą, to musi ona prowadzić gdzieś tam, gdzie przebywają Alfarowie.Fenton zorientował się, że zuporem niegodnym naukowca zakłada, iż znów jest w krainie Alfarów.W każdym razie teraz nie wejdzie do żadnych diabelskich podziemi.Oprócz tego, że odrzucał wszystkiefreudowskie interpretacje symboli, jakich można by się łatwo doszukać w jego opowieści, wiedział, że miałdużo szczęścia, iż wyszedł z tamtego świata cało i zdrowo.No i teraz nie miał świetlistego miecza.Dobrze.To już ustalone.%7ładnych jaskiń tym razem.Ale gdzieś w końcu musi wejść, bo inaczej niczego się niedowie.Las wciąż gęstniał.Coraz więcej było eukaliptusopodobnych drzew, wyglądających na wiecznie zielone, ociemnych, niebieskawych igłach.Wokół rosły też jakieś krzewy.Przeważnie gęste i zielone, obsypanejasnoczerwonymi jagodami.Fentona kusiło, żeby je spróbować.Jeśli nie było tu jego ciała, to przecież niemógłby się otruć.Ale jakaś myśl powstrzymywała go przed tym zamiarem.Po chwili zorientował się, co tobyło.Niewyrazne wspomnienie z kursu mitologii komparatywnej.W baśniowych światach nie należy nic jeść ani pić.przypomniał sobie.Bzdura
[ Pobierz całość w formacie PDF ]