[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ahmoseprzystąpiłby do bitwy metodycznie, jak człowiek podą\ający za tropem, końcowe zwycięstwobyłoby jego udziałem, a on nadal byłby rześki.Rahotep spuścił nogi z ło\a i usiadł, wpatrując się w ciemność.Skąd to wiedział idlaczego, nie potrafiłby wyjaśnić.Był jednak w tym momencie przekonany, \e jeśli wprzyszłości miałby jakiś wybór, to będzie chciał słu\yć pod Ahmosem.I natychmiast popodjęciu tej wa\nej decyzji zapadł w sen.który wcześniej nie chciał nadejść.Wezwanie, by zebrał swoich ludzi i pomaszerował z nimi na pole ćwiczeń, nadeszłowcześnie rano przez Nereba.Poniewa\ dni były upalne i słońce srogo karało tych.którzy siętrudzili pod jego promieniami, wszelkie ćwiczenia musiały odbywać się, zanim Aódz Redotarła do połowy nieba.Komendant północnych wojsk zrezygnował z uroczystego mundurui pojawił się w prostej spódniczce polowego oficera, maszerując obok Rahotepa jakoprzewodnik.śółty kurz wzbijał się w powietrze znad szerokiego pasa płaskiej, spieczonej słońcemziemi, gdzie kołyszące się rydwany ustawiały się w szereg.Niecierpliwe ogiery cofały się ir\ały, a na błysk buławy dowódcy ruszyły jak burza w poprzek pola.w czołowej formacjiprowadzonej przez pojazd księcia Kamosego.Obserwując ten atak.Rahotep doskonale mógłsobie wyobrazić, jak kilka pokoleń wcześniej doszło do klęski egipskiego uzbrojenia, kiedyna oszczepników i łuczników ruszyło takie natarcie Hyksosów, zalewając Dwa Kraje.Jednocześnie zmru\onymi oczami oceniał, jak wielkie spustoszenie mógłby siać oddziałdobrze rozmieszczonych łuczników.Koń, nawet w galopie, był znacznie lepszym celem ni\człowiek.Wystrzelać konie, a wtedy rydwany zaczną się wywracać i zderzać jeden z drugim.Czoło ataku załamie się samo.Doświadczony w łuczniczym rzemiośle Kheti zauwa\ył to równie szybko. Grad strzał z lewej i prawej strony, panie zwrócił się do kapitana i te kołaprzestaną się obracać.Chocia\ przyznaję, \e te rydwany są bardzo szybkie, więc łucznicybędą mieli szansę oddać tylko jeden strzał i muszą być dobrze rozmieszczeni, \eby tegodokonać.Nereb obrócił się.przyglądając im się bacznie. Obaj uwa\acie, \e wasi łucznicy byliby w stanie przełamać taki atak? rzucił, na poływyzywająco. Jak ju\ wcześniej powiedział Kheti, musi być odpowiedni teren, łucznicy właściwierozstawieni i wszystko doskonale zgrane w czasie.Zakładając, \e te warunki zostanąspełnione, wtedy nawet banda kuszyckich rozbójników nie będzie mogła wam przysporzyćkłopotów.Nubijskie łuki mają zarówno siłę, jak i du\y zasięg. Uwa\aj, bo mo\e będziesz musiał wprowadzić w czyn swoje przechwałki ostrzegłNereb. To nie są przechwałki, panie odparował Rahotep. Byłem świadkiem, jak Hori z,mojego oddziału celnie wypuścił strzałę do uciekającego oryksa.Wszyscy moi ludzie sąwytrawnymi strzelcami.Nereb opuścił ich, \eby zameldować się swoim przeło\onym i wydawało się.\e nie będąmieli zbyt szybko okazji, \eby zaprezentować swe zdolności i tym samym zdobyć formalnyprzydział do szeregów znajdujących się przed nimi.Aucznicy byli coraz bardziejzniecierpliwieni i zaczynali ju\ szemrać pod nosem.Szepty te szybko przerodziły się wzjadliwą krytykę wyczynów oddziału łuczników z północy, u\ywających krótszych łuków istrzelających do celów, na które Nubijczycy spoglądali z jawną pogardą.Rahotep był pewien,\e jedynie jego obecność powstrzymywała ich od głośnych komentarzy.Był ju\ serdecznie zmęczony wdychaniem kurzu, pieczeniem się na słońcu i staniembezczynnie, kiedy posłaniec okrą\ył oddział oszczepników.by dotrzeć do nich. Panie wydyszał faraon chce was zobaczyć, chodzcie!Pobiegli za nim truchtem, przemykając się zygzakiem pomiędzy rydwanami i piechotą, a\dotarli do platformy, na której stał składany taboret, pod chroniącym go od słońcabaldachimem.Dwaj nosiciele wachlarza wprawiali w ruch gorące powietrze ponadniebieskim, wojennym hełmem siedzącego tam mę\czyzny.Rahotep pospołu z łucznikamipad) na twarz przed władcą Dwóch Krajów. Faraon chciałby zobaczyć siłę waszej broni, kapitanie.Niech twoi ludzie strzelają docelów. Ksią\ę Kamose wysunął się.\eby przekazać rozkaz.Rahotep.nie ośmielając się spojrzeć na twarz pod błękitnym hełmem przesuwał się wkurzu do tyłu.a\ znalazł się w odległości, w której mógł ju\ podnieść się i przyjrzećwypchanym worom z krowiej skóry, zamocowywanym na strzelnicy.Skrzywił się.widzącbliskość celów i.zapominając o wszystkim oprócz konieczności pokazania się.z jaknajlepszej strony, zamachał do ludzi ustawiających cele.\eby przesunęli się dalej, a potemjeszcze dalej, chocia\ ci byli tym zdumieni. Będziemy strzelać jeden po drugim powiedział do Khetiego a potem dwukrotniewszyscy razem, na sygnał. Tak jest zgodził się podoficer i przekazał rozkaz.Jeden po drugim, Nubijczycy podchodzili do linii i napinali łuki.a strzały świstały wpowietrzu, by po bełt utkwić w skórzanych worach.Po nich oddał swój strzał Kheti.a nakoniec Rahotep, który wło\ył dziś swój srebrny ochraniacz na rękę.Chocia\ jego łuk byłmniejszy ni\ te, które nosili jego ludzie, wykonany był według tego samego wzoru, a jegotrafienie było równie celne.Potem, jak jeden mą\.łucznicy rozciągnęli się w równą linię, z Khetim na jednym końcu, aRahotepem na drugim.Kapitan rzucił szybko okiem wzdłu\ linii, po czym z jego ust wydobyłsię świst.Dwanaście strzał pofrunęło niemal równocześnie i wszystkie dwanaście dosięgłocelu.Od strony przyglądających się temu oficerów i wojowników dało się słyszeć licznekomentarze, a po chwili przybiegł posłaniec faraona. Faraon \yczy sobie, \ebyście strzelali teraz do ruchomych celów przekazałRahotepowi. Z sieci zostaną wypuszczone ptaki.Niech twoi ludzie będą gotowi.To.co potem nastąpiło, przypominało ich pokaz dla Nereba na okręcie.śadnemu z ptakównie udało się przedostać przez pole na wolność.A Rahotepowi wydano rozkaz ponownegostawienia się przy platformie.Stał z pochyloną głową, po raz pierwszy słysząc głos faraona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]