[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To byÅ‚ojedyne miejsce na Å›wiecie, które jeszcze uważaÅ‚ za swoje.SÄ… wiÄ™zienia gorsze od słów.ChodziÅ‚am tam raz na miesiÄ…c, żeby siÄ™ upewnić, czy nic mu nie jest albo po prostu,czy żyje.PrzeskakiwaÅ‚am przez rozwalony pÅ‚ot na tyÅ‚ach, niewidoczny od ulicy.Nieraz gotam spotykaÅ‚am, czasem znikaÅ‚.ZostawiaÅ‚am mu jedzenie, pieniÄ…dze, książki.CzekaÅ‚amna niego godzinami, aż do zmierzchu.Czasem odważaÅ‚am siÄ™ zapuÅ›cić w gÅ‚Ä…b domu.DziÄ™kitemu zorientowaÅ‚am siÄ™, że zniszczyÅ‚ nagrobki w krypcie i wyciÄ…gnÄ…Å‚ trumny.NieuważaÅ‚am, że jest wariatem, ani też nie wzbudzaÅ‚a we mnie odrazy ta profanacja;widziaÅ‚am w niej tragicznÄ… logikÄ™.JeÅ›li go zastawaÅ‚am, rozmawialiÅ›my godzinami, siedzÄ…cprzy ogniu.Julián wyznaÅ‚ mi, że próbowaÅ‚ znowu pisać.Nie mógÅ‚.MówiÅ‚ o swoichksiążkach tak, jakby je tylko przeczytaÅ‚, jakby byÅ‚y dzieÅ‚em innej osoby.Widać byÅ‚o bolesneÅ›lady tych prób.OdkryÅ‚am, że wrzuca do ognia stronice zapisane w okresie, kiedy siÄ™ niewidywaliÅ›my.Pewnego razu pod jego nieobecność wyciÄ…gnęłam z popioÅ‚u plik kartek.MówiÅ‚y o tobie.PamiÄ™tam sÅ‚owa Juliana, że tworzÄ…c książkÄ™, autor pisze list do siebiesamego po to, by opowiedzieć sobie rzeczy, o których inaczej nigdy by siÄ™ nie przekonaÅ‚.Oddawna nÄ™kaÅ‚a Juliana myÅ›l, czy nie postradaÅ‚ zmysłów.Czy szaleniec wie, że jestszaleÅ„cem? Czy też pomyleni sÄ… i ci inni, próbujÄ…cy usilnie wmówić mu brak rozumu, żebyuchronić go przed zÅ‚udzeniami? Julián przyglÄ…daÅ‚ ci siÄ™, widziaÅ‚, jak dorastasz, izastanawiaÅ‚ siÄ™, kim jesteÅ›.Czy przypadkiem twoja obecność nie jest cudem, wybaczeniem,na które musi zapracować, pokazujÄ…c ci, jak nie popeÅ‚niać tych samych bÅ‚Ä™dów.NierazzadawaÅ‚am sobie pytanie, czy Julián nie wmówiÅ‚ sobie, zgodnie z owÄ… pokrÄ™tnÄ… logikÄ…wÅ‚asnego wszechÅ›wiata, że przemieniÅ‚eÅ› siÄ™ w syna, którego straciÅ‚, staÅ‚eÅ› siÄ™ czystÄ…niezapisanÄ… kartÄ…, a on może teraz zacząć spisywać na nowo owÄ… historiÄ™, której nie mógÅ‚wymyÅ›lić, ale którÄ… mógÅ‚ wspominać.MijaÅ‚y lata życia w opustoszaÅ‚ej rezydencji, a Juliáncoraz bardziej angażowaÅ‚ siÄ™ w twoje życie i twoje sprawy.OpowiadaÅ‚ mi o twoichprzyjacioÅ‚ach, jakiejÅ› kobiecie imieniem Klara, w której siÄ™ zakochaÅ‚eÅ›, twoim ojcu,czÅ‚owieku, którego podziwiaÅ‚ i ceniÅ‚, twoim przyjacielu Ferminie i o dziewczynie, w którejchciaÅ‚ widzieć drugÄ… Penélope - twojej Bei.MówiÅ‚ o tobie jak o synu.SzukaliÅ›cie siÄ™wzajemnie, Danielu.On chciaÅ‚ wierzyć, że twoja niewinność uratuje go przed nim samym.PrzestaÅ‚ szukać i palić swoje książki w amoku zacierania Å›ladów pozostawionych przez siebie w życiu.UczyÅ‚ siÄ™ na pamięć Å›wiata poprzez twoje oczy, odzyskiwaÅ‚ w tobie chÅ‚opca,którym byÅ‚.Gdy pierwszy raz przyszedÅ‚eÅ› do mnie, poczuÅ‚am, że już ciÄ™ znam.UdawaÅ‚ampodejrzliwość, żeby ukryć strach, jaki we mnie wzbudzaÅ‚eÅ›.CzuÅ‚am lÄ™k przed tobÄ…, przedtym, czego mógÅ‚byÅ› siÄ™ dowiedzieć.Nie chciaÅ‚am dawać wiary Julianowi, że rzeczywiÅ›ciewszyscy jesteÅ›my poÅ‚Ä…czeni dziwnym Å‚aÅ„cuchem trafu i przeznaczenia.BaÅ‚am siÄ™rozpoznać w tobie Juliana, którego utraciÅ‚am.WiedziaÅ‚am, że ty i twoi przyjacielegrzebiecie w naszej przeszÅ‚oÅ›ci.%7Å‚e wczeÅ›niej czy pózniej odkryjesz prawdÄ™ - ale wodpowiedniej chwili, gdy bÄ™dziesz mógÅ‚ zrozumieć jej znaczenie.I wiedziaÅ‚am też, że wkoÅ„cu kiedyÅ› ty i Julián spotkacie siÄ™.I to byÅ‚ bÅ‚Ä…d.Bo wiedziaÅ‚ o tym ktoÅ› jeszcze, ktoprzeczuwaÅ‚, że z czasem zaprowadzisz go do Juliana: Fumero.ZrozumiaÅ‚am, co siÄ™ dzieje, gdy już nie byÅ‚o odwrotu, ale wciąż miaÅ‚am nadziejÄ™, żezgubisz Å›lad, zapomnisz o nas, albo że życie, twoje, nie nasze, zawiedzie ciÄ™ gdzieÅ› daleko,w bezpieczne miejsce.%7Å‚ycie nauczyÅ‚o mnie nie tracić nadziei, ale też siÄ™ do niej zbytnio nieprzywiÄ…zywać.Jest okrutna i próżna, wolna od skrupułów.Fumero od dawna depcze mi popiÄ™tach.Wie, że prÄ™dzej czy pózniej wpadnÄ™.Nie spieszy mu siÄ™, dlatego jego dziaÅ‚aniewydaje sie niezrozumiaÅ‚e.%7Å‚yje zemstÄ….Na wszystkich i na sobie samym.Gdyby odebraćmu zemstÄ™, wÅ›ciekÅ‚ość, rozpÅ‚ynÄ…Å‚by siÄ™.Wie, że ty i twoi przyjaciele zaprowadzicie go doJuliana.Wie, że po prawie piÄ™tnastu latach nie mam już ani siÅ‚, ani sposobów ratunku.WidziaÅ‚, jak umieram przez caÅ‚e lata, i teraz tylko czeka, żeby zadać mi decydujÄ…cy cios.Nigdy nie miaÅ‚am wÄ…tpliwoÅ›ci, że umrÄ™ z jego rÄ™ki.Teraz wiem, że ta chwila nadchodzi.Oddam te stronice memu ojcu, z proÅ›bÄ…, żeby ci je przekazaÅ‚, jeÅ›li coÅ› mi siÄ™ stanie.BÅ‚agamBoga, którego nigdy nie spotkaÅ‚am, żebyÅ› ich nie przeczytaÅ‚, czujÄ™ jednak, że moimprzeznaczeniem, wbrew mej woli i pÅ‚onnym nadziejom, jest wrÄ™czyć ci tÄ™ historiÄ™.Twoim -mimo twej mÅ‚odoÅ›ci i niewinnoÅ›ci - wyrwać jÄ… z pÄ™t.Gdy bÄ™dziesz czytać te sÅ‚owa, ten karcer wspomnieÅ„, już nie bÄ™dÄ™ mogÅ‚a siÄ™ z tobÄ…pożegnać tak, jakbym chciaÅ‚a, nie bÄ™dÄ™ mogÅ‚a prosić ciÄ™, byÅ› wybaczyÅ‚ nam, zwÅ‚aszczaJulianowi, i byÅ› siÄ™ nim opiekowaÅ‚, gdy mnie zabraknie.Wiem, że nie mogÄ™ ciÄ™ prosić o nicpoza tym, żebyÅ› siÄ™ ratowaÅ‚.Te wszystkie strony przekonaÅ‚y mnie być może, że - nieważne,co siÄ™ stanie - zawsze bÄ™dÄ™ miaÅ‚a w tobie przyjaciela, że jesteÅ› mojÄ… jedynÄ… i prawdziwÄ…nadziejÄ….Z wszystkiego, co napisaÅ‚ Julián, najbliższa mi jest prawda, że póki nas ktoÅ›pamiÄ™ta, wciąż żyjemy.Tak jak tyle razy zdarzyÅ‚o mi siÄ™ wobec Juliana, na dÅ‚ugo, zanim gospotkaÅ‚am, czujÄ™, że ciÄ™ znam, i jeÅ›li mogÄ™ komukolwiek zaufać, to tobie.Wspomnij mnie,Danielu, choćby gdzieÅ› w ciszy i potajemnie.Nie pozwól mi odejść.Nuria Monfort CieÅ„ wiatru19551.ZwitaÅ‚o, gdy skoÅ„czyÅ‚em czytać manuskrypt Nurii Monfort.To byÅ‚a moja historia.Nasza historia.W zagubionych krokach Caraxa rozpoznawaÅ‚em teraz nieodwracalnieswoje.WstaÅ‚em, gnany jakimÅ› przemożnym pragnieniem, i zaczÄ…Å‚em miotać siÄ™ po pokojuniczym zwierzÄ™ w klatce.Wszystkie moje wahania, obawy, zastrzeżenia obracaÅ‚y siÄ™ teraz wproch, traciÅ‚y znaczenie.ZmÄ™czenie, wyrzuty sumienia, strach odbieraÅ‚y mi resztki siÅ‚,czuÅ‚em jednak, że nie wytrwam w tym miejscu, nie chcÄ…c podjąć wÄ…tku wÅ‚asnego dziaÅ‚ania.NarzuciÅ‚em pÅ‚aszcz, wÅ‚ożyÅ‚em rÄ™kopisy do wewnÄ™trznej kieszeni i zbiegÅ‚em schodami wdół.Gdy wychodziÅ‚em z bramy, zaczynaÅ‚ padać Å›nieg i niebo rozpÅ‚ywaÅ‚o siÄ™ w leniwychÅ›wietlnych Å‚zach, które znikaÅ‚y w oddechu.RuszyÅ‚em w kierunku placu CataluÅ„a; wokółnie byÅ‚o żywej duszy.Na Å›rodku placu widniaÅ‚a samotna sylwetka starego czÅ‚owieka, amoże anioÅ‚a dezertera, zwieÅ„czona siwÄ… plerezÄ… i spowita w obszerny, popielaty pÅ‚aszcz.Ów król poranka wznosiÅ‚ oczy ku niebu i daremnie usiÅ‚owaÅ‚ schwytać pÅ‚atki Å›niegu dÅ‚oniÄ…w rÄ™kawiczce, Å›miejÄ…c siÄ™ przy tym serdecznie.Gdy go mijaÅ‚em, spojrzaÅ‚ na mnie iuÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ze smutkiem, jakby potrafiÅ‚ wczytać siÄ™ w mojÄ… duszÄ™.MiaÅ‚ zÅ‚ociste oczy,jak zaczarowane monety migajÄ…ce na dnie jeziora.- Powodzenia - zdawaÅ‚o mi siÄ™, że powiedziaÅ‚.PróbowaÅ‚em uchwycić siÄ™ tych życzeÅ„ i przyspieszyÅ‚em kroku, modlÄ…c siÄ™ w duchu,żeby nie byÅ‚o za pózno i żeby Bea, Bea mojej historii, jeszcze na mnie czekaÅ‚a.GardÅ‚o piekÅ‚o mnie z zimna, gdy zdyszany dotarÅ‚em do domu, w którym mieszkaliAguilarowie.Znieg zaczynaÅ‚ zamarzać.Na swoje szczęście w bramie zobaczyÅ‚em opartego oframugÄ™ don Saturna MolledÄ™, dozorcÄ™ i (wedÅ‚ug relacji Bei) ukrytego poetÄ™surrealistycznego.Don Saturno wyszedÅ‚ kontemplować Å›nieżny spektakl ze szczotkÄ… wdÅ‚oni, owiniÄ™ty w co najmniej trzy szaliki i obuty w szturmowe kamasze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl