[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich romanswięcej znaczył dla Emiliany, niż kiedykolwiek mógłby znaczyć dla niego,ale w swoim czasie była piękna, a on fałszywie spekulował, że jeśli jaka-kolwiek kobieta zdołałaby przełamać jego daremne uczucie do Freyi, tomusiałby to być ktoś równie olśniewający jak ona.Przeszukał umysł, żeby przypomnieć sobie, co mu kiedyś powiedziała,kiedy słuchał jej jednym uchem.Teraz to przywiodło mu ją na myśl.Pew-nego ranka leżeli w łóżku, on delektował się pierwszym papierosem tegodnia, a ona paplała bez przerwy o swoich udrękach życiowych.Emilianazawsze użalała się nad tym czy innym pacjentem, ale historia pewnejdziewczyny szczegóły umknęły mu z pamięci była niezwykła.Emi-liana wyznała, że nie potrafi tego rozgryzć.Będzie musiał odkurzyć jej numer telefonu albo wybrać się do Enghem,bo nie kontaktował się z nią od paru lat.Najpierw jednak złoży7 inną wizytę.Od śmierci doktora Crooka raz czydwa razy myślał o jego synu.Był równie ciekaw, co z chłopLRTca wyrosło, jak i tego, czy stanowiłby odpowiednie towarzystwo dla Idy.Jeśli po Freyi można było odziedziczyć coś złego a Idzie na pewno tosię udało to gust odnośnie do mężczyzn.Przez całe lata Ida opowiadałamu o swoich chłopakach.Zdumiewało go, co w nich widziała.Potrzebowała pomocnej dłoni, a Carl z chęcią ją poda. POLUBISZ GO powiedziała o Carlu Maulsenie. A on będzie to-bą zainteresowany.Problem jednak tkwił w tym, że on nie lubił ludzi, a oni się nim nie inte-resowali.Midas siedział samotnie przy stole w kuchni, z głową opartą odłonie.Tak już się rzecz miała.I dobrze. Za bardzo angażuję się w sprawę Idę wyznał aparatowi leżącemuna stole. Muszę się z tego natychmiast wyplątać.Z zadowoleniem rozejrzał się po kuchni, po przytulnym życiu, jakie so-bie urządził.Powinien do niej zadzwonić i odwołać wszelkie spotkania.Codobrego może z tego wyniknąć?Wstał. Nie lubię, jak ktoś burzy mój ład.Podszedł do telefonu i wystukał pierwsze cyfry jej numeru dotarłodo niego, że zna je na pamięć.Zawahał się, rzucił słuchawkę na widełki.Tak bardzo nie przeszkadzała.Pomyślał o jej stopach.Przenikało przez nieświatło, roziskrzając skrystalizowaną krew.Obiecał, że przy niej będzie.Nie miałby serca, gdyby teraz ją porzucił. Jeżeli sprawy wymkną się spod kontroli, zejdę z pokładu i tyle po-stanowił, wracając do czajnika. Bez wyrzutów sumienia.Zadrżał.Nigdy nie potrafił zmierzyć się z ludzmi, szczególnie z kobie-tami.Przekonał go o tym jego pierwszy i jedyny związek.FotografowałNatashę w profesjonalnym studiu, wynajął nawet garderobę.Uwielbiałapozować, mówiła, że dobrze jej to robi.Ponieważ Natashy podobała siępraca fotografa, wydawała się doskonałą towarzyszką.Była fantastyczna.ale tylko na zdjęciach.Z coraz większą niechęcią gdziekolwiek z niąwchodził.Wolał udawać, że jest chory, żeby zostać w domu i przeglądaćfoldery z własnymi zdjęciami.Jej gęste, połyskliwe włosy z fotografii pozaLRTkadrem były suche i śmierdziały lakierem.Słodkie oczy stawały się kawał-kami spalonego drewna, jak tylko zamykał album.To wymagało wielkiejodwagi, żeby z nią zerwać, usiąść i wyjaśnić, że pociągała go tylko jej wer-sja uwieczniona na błonie.Było mu z tego powodu przykro przez kilka lat.Wyprowadziła się, żebyznalezć kogoś, kto pokocha ją za to, jaka jest naprawdę, a nie za to, co zniej wydobędą azotan srebra i miękkie światło.Napisała do niego list, któ-ry przeczytał tyle razy, że zapamiętał każde słowo. Zawsze byłeś szczęśliwszy w towarzystwie płaskich, dwuwy-miarowych rzeczy.Nigdy nie udało mi się Ciebie od tego odciągnąć, spra-wić, żebyś zaczął widzieć w trzech wymiarach.Do dzisiaj nie wiem, czyodkryłeś głębię albo perspektywę, chociaż rozpaczliwie chciałam stać siętą, która Ci to pokaże.Uważaj na siebie, Midasie"Poczuł się koszmarnie, po części dlatego, że ją uraził, ale też dlatego, żego nie zrozumiała.To śmieszne mówić, że nic nie wie o głębi i perspekty-wie.Każdy fotograf się na tym zna.Nie nosił końskich okularów, jak jegoojciec, wyrobił sobie zdrowy dystans do świata.I dlatego został z apara-tem.Denver powinna już przyjść.Lubił jej towarzystwo, bo zachowywałasię cicho.Nie gadała niepotrzebnie.Razem godzinami siadywali przy stole.Midas pracował nad fotografiami, a Denver rysowała.A jednak od dnia, kiedy pokazała mu bombki i szczerze powiedziała ospędzaniu czasu z myślami z tyłu głowy, zaczął się o nią martwić.Gustavzadał sobie trud, żeby wprowadzić ją w zewnętrzny świat przedmiotów,przemocy i pogody.Namówił córkę, żeby zaczęła chodzić po pęknięciachw chodniku, żeby zrozumiała, że nic złego się jej nie stanie potem od-prawiła swego rodzaju pokutę, skacząc godzinami w tę i z powrotem z pły-ty na płytę.Pozorował przerwy w dostawie prądu, żeby pomóc jej uporaćsię z ciemnością; chociaż od tego czasu zaczęła gromadzić świece w pu-dełku pod swoim łóżkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]